TEMAT: Zabrać czy wypuścić?

Zostałem członkiem Związku Wędkarskiego w wieku 12lat(jedna lekka wędka bez spiningu) .
Przez pierwsze lata jeździłem nad wodę po ryby i młodemu było z tym dobrze.
Z czasem zacząłem jeździć nad wodę po adrenalinę ,a nie po ryby .Tak trzymam do dzisiaj.
Wszystkim Kolegom to polecam.
Jeździjmy po adrenalinę nie po ryby.!!!
Pozdro.

Moje podejście do szlachetnych jest proste – złap i wypuść. Przestrzegam tej zasady od mojej muszkarskiej inicjacji. 2 lata mieszkałem w UK, tam też zacząłem uczyć się muchy, jak i kultury na niej bazującej. Tam nauczyłem się jak poprawnie zawiązać phesant tail nymph czy popularne spidery, tam również wbito mi do głowy szacunek do łowionych pstrągów. Po powrocie kontynuuję przygodę z muchówką. Nasze realia –wiadomo przemilczmy. Zacząłem odkrywać rzeki, które do tej pory znałem tylko z przecinających je mostów. Wpadłem jak śliwka w…, takie klimaty są tylko u nas – Górna Dobrzyca – najpiękniejsze miejsce na Ziemi. Później przyszło najgorsze. Start sezonu 08 i wielkie rozczarowanie. Później przeczytałem to:



Więcej o tym tutaj, w zakładce „ochrona wód”
pzwwalcz.pl/index1.html

Jakby tego było mało w czerwcu i lipcu okoliczne dzieciaki dokończyły dzieła na robaka przy aplauzie dumnych rodziców.
Postanowiłem coś zrobić, próbować coś zmienić.
Miód na serce jak piszecie o rozsądku, wędkowaniu z głową.
Zgadzam się z Damianem, żeskoro prawo na to zezwala, a wędkarz spełnia wszystkie kryteria połowu. Uważam jednak, że na wielu rzekach na Pomorzu i nie tylko przydałby się kilkuletni zakaz zabierania ryb, na wzór lipienia na Inie i Gowienicy. Niestety wbrew temu co napisał flowhere (że jest jej w naszych wodach dużo…) ryb jest bardzo niewiele.
Myślę, że w naszych realiach branie ryb do domu to nic innego jak podcinanie gałęzi na której się siedzi!

Ludzie ryba to nie towar tylko stworzenie i to, że jest jej w naszych wodach dużo nie oznacza, że możemy ją zabijać dla całej rodziny!

Kolego powiec to milionom polaków przed wigilią.
Ja łowię dwie lub trzy rybki w sezonie i kończą one na skwiercząco.
Każdy ma prowo do decyzji.
Pozdrawiam.

Cieniutko Kolego ,dwa trzy wymiary w sezonie ?
Wyrazy współczucia
Pozdro.

Jest dobrze!!!
Mój kolega jeżdzi już czwarty rok na trotkę i niemiał nawet kontaktu.

A co u Ciebie więcej ryb się smaży? Jeśli tak to gratuluję!
PS-czy ten temat tyczy się jedynie troci? Wydaje mi się, że nie!

Dla mnie takie widoki są więcej warte niż smażenie ryby na patelni.

Wypuszczane głowatki (wcześniej złowione) W Bośni i Hercegowinie.





Czy nie ładny widok?

Wspaniała sprawa. Od razu przypominają mi się wszystkie rybki jakie wypuściłem. To jest to!
Nie robimy w końcu tego dla innych wędkarzy (bo oni zaraz pomogą im zapomnieć po co żyją) tylko dla własnej satysfakcji. Niestety wypuszczenie ryby jest zbyt trudnym przeżyceim dla wielu z wędkarzy!

Wypuścić .

adi.obi napisał:
Pytanie jak najbardziej merytoryczne.
Czy mógłbyś napisać na ilu wodach obowiązywał no kill?
Ile poznałeś rzek i w skrócie opisać na ilu jakie przepisy obowiązywały. Czy to był permanentny no kill, czy na określone gatunki?
Czy na całej długości rzek , czy tylko na jakichś odcinkach?


Ps. Acha, mile widziane jekieś linki do łowisk czy klubów.