Ponieważ wczoraj obiecałem coś napisać,czynię poniżej.Przed chwilą wróciłem ze spotkania z Przedstawicielami Kół ze Świdwina i muszę powiedzieć,że jestem mocno podbudowany.Byłem tam w pewnych celach,dotyczących akwenów do dzierżawy przez PZW i takiej zgodności oraz jednolitego stanowiska, życzyłbym sobie wszędzie.Doświadczyłem uczucia,że są jednak pryncypia,ważniejsze od partykularyzmu i osobistych dekadenckich racji. Ale to na marginesie..............Całością gospodarki łososiowej w Polsce kieruje Komisja Łososiowa powołana przez organa państwowe i ona wydaje opinie,ekspertyzy z zakresu pojemności i wydolności naszych rzek pod wzgl. racjonalności zarybień i zabiegów dotyczących w przypadku łososia reintrodukcji,a troci -możliwości tarła naturalnego jak i ryb wsiedlanych sztucznie.Łosoś jest tutaj szczególnie traktowany jako,że nie ma potwierdzenia faktu odbycia tarła i inkubacji ikry w warunkach naturalnych.Pozyskane dla polskich rzek tarlaki wydają się z przyczyn genetycznych(a boję się myśleć nawet endemicznych)nie mogą krótko mówiąc uzyskać potomstwa.Zatem,skrótowo konkludując,wszystkie łososie łowione przez nas-to wynik zarybień.Nie będę wchodził w spory dotyczące hybryd ponieważ na chwilę obecną nie dysponuję opracowaniami naukowymi na ten temat.Osobiście mam nadzieję,że współpracujący z nami prof.Domagała(stale obecny przy tarle wykonywanym przez nas,pobierający mat. genetyczny do badań)wyjaśni nam pewne niewiadome.Pojęcie hybryd występuje dość mocno w Skandynawii,głownie-Szwecji.Ale o ile mi wiadomo,nie posiada ono poważnych umocowań naukowych.Poza tym wpływ hybryd na gosp. łososiową jest raczej znikomy jako,że są to osobniki bezpłodne. Z trociami sytuacja jest zdecydowanie lepsza z wielu względów.To ryby genetycznie,w sposób naturalny przystosowane do rozrodu w naszych rzekach,dbamy więc o to aby materiał zarybieniowy trafiał do rzeki,z której był pobrany.Ale......Wszystkie trocie,wpływające do rzek na tarło" pragną" zająć najlepsze stanowiska.Instynkt zachowania gatunku bierze górę.Niestety,ingerencja człowieka w środowisko zaszła tak daleko,że ich brak.Wszystkie ryby rozmnażające się litofilnie potrzebują czystego, żwirowo-kamienistego dna.Skład naturalnego substratu zalegającego dno Parsęty(również innych rzek przymorskich)poprzez powyższą działalność (podobno homo-sapiens)został zachwiany.Wczoraj,uczestniczyłem w konferencji dotyczącej rzeki Radwi i zagrożeń które ona właśnie - główny dopływ Parsęty-niesie.Dobrze,chyba,że ja nie dożyję pewnych lat.Lądowacenie,wszelkie frakcje organiczne,muły, nanosy,fosforany,azotany itd,itp.Wielka chwała Wójtowi Gm.Manowo,że reaguje przed szkodą. Musimy zdać sobie sprawę,że bez zarybień dokonywanych przez Państwo i PZW łowilibyśmy może po jednej,dwie ryby rocznie.Oczywiście,że my jako wędkarze nie jesteśmy głównym beneficjentem tychże.Ale przy okazji czerpiemy z tego skarbu jakim jest Parsęta dużo..(Dla innych wędkarzy ,ich rzeki są skarbem-i niech tak jest,ja to szanuję,doceniam i rozumiem).Ponieważ spotkałem się z wypowiedziami dotyczącymi sposobu zarybienia smoltami(którego,przypominam ,jesteśmy tylko fizycznymi wykonawcami)wyjaśniam:to ja spowodowałem taki a nie inny jego scenariusz.Przed kilkoma laty wpuszczało się 100 tys.ryb w porcie w Kołobrzegu."Rżnięcie" ich trwało może trzy,cztery dni."wędkarze morscy" łowili wtedy wiaderko" pstrągów",a wyścigi z mewami trwały jeszcze ze dwa dni.Efekt był taki,że rybki kosztujące od 2.3 do 3.5 zł za szt.ktoś zeżarł,nierzadko kot.I może kot był syty i zadowolony,ja nie.Wprowadziłem pewien mechanizm(przy początkowym oportunizmie inspektora ochr. wód Urz. Morskiego w Słupsku.Zawiozłem,pokazałem,wytłumaczyłem(to niestety wymaga wielkiej cierpliwości i "wyrozumiałości" dla myśli urzędniczej)i zwyciężyłem.Zaczęliśmy wprowadzać smolty w różnych miejscach,różnym czasie ale z pewną zasadą.Wiadomym nam jest,że łososie wpuszczone do rzeki ok 2o km powyżej ujścia schodzą do morza przez ok. 2 do 4 dni.Ale schodzą sukcesywnie,nie zostając gremialnie na styku dwu środowisk.Z trocią jest sytuacja prawie adekwatna-prawie-dlatego,że pewna ilość niedojrzałych osobników pozostaje w rzece do roku następnego.To,że jakiś tam promil przyjmuje formę osiadłą wiem.Niech będą dużymi Faries.Małe grilaski też w przyrodzie występują.Miałem przyjemność wymienić się doświadczeniami z prezesem Okręgu Słupsk T.Rudnikiem.(Teodor-pozdrawiam i zapraszam do mnie na ryby)Opowiedział mi on o mewach,kormoranach,które natychmiast zżerają smolty wpuszczane do usteckiego portu.Coś mu tam podpowiedziałem,może się przydało. Wiem,że już nieco przynudzam,(mój syn stwierdził,że tak długich tekstów nikt nie czyta)ale stwierdzam-stwierdzam,Ze jakiekolwiek opinie dotyczące Janusza Nyka-Prezesa naszego Okręgu wynikają li tylko (chcę wierzyć) z niedoinformowania.Janusza znam od momentu jego przeprowadzki do Koszalina,tj ok.35 lat.Tak poświęconego działacza,immanentnie związanego z działalnością na rzecz PZW nigdy nie znałem(a byłem już we władzach jako najmłodszy prezes w Polsce tak dużego Koła jak Kołobrzeg-M-to,Wi się nieco raz zachełpię-następcą przezeń wyznaczonym Wiktora Wierzbickiego)Z taką wiedzą jaką dysponuję Janusz , zaangażowaniem oraz wyrozumiałością żony(ważne!!!!)powinien kierować całym naszym Związkiem.Niestety-układy,układziki. Na koniec-czy forumowicze nie zauważają,że na temat Parsęty nie pisze nikt z Tubylców?.Nikt się nie chwali,nie opisuje pięknej dla ucha melodii kołowrotka,dramatycznych holi itd..Ja jadę na rzekę na godzinę,dwie.Robię dwa,trzy miejsca i do domu. Chwała biegaczom...........................Oczywiście odpowiem na wszelkie zapytania,wątpliwości,ścisłości i również te przeciwpołożne. zszacunkiem do starych i dla młodych wędkarzy Grzegorz Grajek