Świeże info-woda dziś nadal na bardzo niskim poziomie ,choć zimnawa.Miałem urlopu nie brać na dzisiejsze zakończenie sezonu ale jednak

Zacząłem połowy od Rościna .Zastała mnie lekka mgła i cisza jak makiem zasiał
.Przepięknie bo pogoda dopisała.
,
.Podjąłem decyzję że pójdę w dół rzeki od Rościna .Spotkałem starszego pana który poławiał na drugiej stronie rzeki ,mówił że jest z Komasowa. Narzekał że w tym roku nie miał rybki na kiju.I psioczył na kłusoli ze swojej wioski.

Po drodze kiełba z kija ,czyli śniadanie z ogniska
.Doszedłem do linii energetycznej i spotkałem wędkarza który zaczynał łowienie od mostu.Mówił że stracił rybkę zaraz na początku łowienia.Więc w tył zwrot i na Poczernino.Na Poczerninie to samo,woda niska jak cholera,i tylko jeden wędkarz po drugiej stronie (znajomek)Po krótkiej wymianie uprzejmości i wymianie informacji idę na Łykowo.Tam spotykam kolegę który mówi o widzianym spławie.Bym zapomniał spotkałem też kol.Lutka hehe .(jak zdrówko? )

Widzimy spławy rybek ale bez jakiejkolwiek współpracy z ich strony.

Kolację też trzeba zjeść i nie może być inaczej jak kiełbaska i kawka
.Następnie wracam przez las i zbieram prawdziweczki.Mam cały kapelusz

I kanie też widziałem ale nie zbieram
.Wacając spotykam jeszcze wędkarzy którzy opowiadają o widzianych w tygodniu rybkach.Bez efektów.

I jak zwykle bywa na pożegnanie spław rybki ,obrzucanie i zero efektu

Podsumowując mój sezon(choć krótszy) około 35 wyjazdów ,nie zawsze wtedy kiedy chciałem

Dwie ryby.Jedna z której jestem najbardziej dumny to ta na zawodach w Dygowie.Druga większa troszkę póżniej.Niestety tylko na tym się skończyło.

Ale jestem szczęśliwy że po operacji doszedłem do siebie i mogłem choć tyle razy być nad wodą .Mam cichą nadzieję że następny rok pozwoli na częstsze wypady nad wodę .A teraz czas na lipki

Pozdrawiam kolegów WODOM CZEŚĆ