Mietek,
Nie przejmuj się. Ostatnio widziałem na oficjalnym kanale serwisu YouTube Kancelarii Premiera wideo pn.: "Panel XVI Środowisko potencjał do rozwoju Polski 21 listopada 2009 r." z ministrem Nowickim i wieloma zaproszonymi gośćmi. Ilość wejść... 8, słownie osiem. Na "Dodę, której chciało się bzykać w kiblu" było prawie 4 000 000 wejść - słownie cztery miliony wejść. Ta proporcja właściwie mówi wszystko o tym, czym żyje nasz naród. Z kim chcesz rozmawiać? Na jednego widza serwisu YouTube, którego interesuje bieżąca polityka rządu w sprawie gospodarki i ochrony środowiska, przypada pół miliona widzów których interesuje bzykająca się Doda. Przecież to jest żenujące.
Na Forsie jest trochę lepiej, bo tutaj podkoncentrowana jest populacja osób, których środowisko naturalne i wędkarski rynek trochę interesuje. Ale bez rewelacji. Nie ma żadnych burz mózgów. Ludzie z Towarzystw robią coś po swojemu, jak mawia mój kolega "na rzeczywistym gruncie". Tak naprawdę nie wytworzyło się żadne szerokie grono dyskutantów, które omawiałoby ważne dla przyszłości naszych rzek sprawy. Polacy nie umieją otwarcie ze sobą rozmawiać i bardzo szybko się emocjonalnie na siebie nawzajem zamykają, jak tylko komuś coś nie będzie pasować. Ktoś gdzieś tam sobie coś myśli w gronie swoich kolegów, nie wiadomo nic na temat jakichś dążeń i celów strategicznych. Jedna wielka cnota milczenia, cnota nic nie mówienia, cnota robienia czegoś bez publicznego przedstawienia swoich zamierzeń...
I tak 1 stycznia wszyscy wpadną w amok łowienia keltów, większość użytkowników tego forum i większość spinningistów z polskich gazet wędkarskich. I znów Polacy napiją się w pomorskich hotelach dobrej swoją drogą polskiej wódki i będzie wesoło.
Tylko na nasze styczniowe chude trotki nie przyjedzie armia bogatych wędkarzy z Europy Zachodniej i nie kupi u nas naszej dobrej skąd inąd polskiej wódki. Będziemy ją sobie pili sami z sobą. Później na przełomie stycznia i lutego, nawała naszych wędkarzy na Pomorzu osłabnie. Między kwietniem a lipcem, rachityczne ilości pasjonatów łowienia srebrniaków będą pisać czasami na forach, czasami w prasie o wielkim potencjale turystycznym rzek Przymorza. Przy czym znów nasi bardziej zamożni zachodni sąsiedzi, nie dołączą do łażenia i pałowania się za letnią trocią, by złapać świeżego powietrza w płuca i pare kleszczy w krzakach. W sierpniu 2011 Dmychu napisze coś o jakieś kolejnej wielkiej strategii, a taki czy inny tropiciel srebra powie mu, żeby poszedł lepiej na jelce, bo nie wie na czym polega magia chodzenia przez miesiąc bez brania, by w końcu złowić upragnione srebro. W sierpniu i wrześnu zacznie się właściwe trociowanie, które zostanie przerwane z końcem września. I w końcu przyjdzie jesień i ryby zaczną pakować się do rzek w większej ilości. Wtedy z mocy prawa, wędkarze znikną z łowisk, a kłusownicy rozpoczną już bez oczu wędkarzy swoje coroczne żniwa, ścigani przez nielicznych funkcjonariuszy Straży Granicznej i SSR. I jesienna rzeka pełna ryb, która mgłaby przynieść duże dochody z turystyki wędkarskiej, stanie się miejscem walk w podchody i czujki strażników i kłusowników. Po zabawie starych ch***w w Indian, znów nastąpi otwarcie sezonu. I znów na nasze styczniowe chude trotki nie przyjedzie armia bogatych wędkarzy z Europy Zachodniej i nie kupi u nas naszej dobrej skąd inąd polskiej wódki. Będziemy ją sobie pili sami ze sobą i cylk rocznego pierdolca zamknie się w kółeczko.
Nie lubimy widocznie zarabiać pieniędzy. Nie o to w Polsce chodzi. Zachód nie ma pojęcia o tym, czym jest rzucanie ramię w ramię blachami i woblerami za keltem. Zachód nie ma pojęcia o tym, jak to fajnie jest w samotności chodzić całe lato za jednym srebraniakiem. Niech konsumpcyjne zagraniczne matoły jadą zostawić swoje euro nad Morrum. My ryby mamy dla rybaków i kłusowników. Dla wędkarzy pozostają głównie chude potarłowe skarpety. Ale i tak cały Fors będzie się tym podniecać. Tego możemy być pewni...
Jeśli Towarzystwa, Zarządy Okręgów oraz Gminy i Powiaty nie wystosują wspólnego pisma do Ministra Rolnictwa i Ministra Środowiska w sprawie zmiany obecnego stanu rzeczy, to będziemy sobie tutaj pisać, pisać, pisać...
P.S. Jogi, wiele wartościowych wędkarzy w Polsce zamilkło i obraziło się na fora internetowe jak dzieci. Ja się nie obrażam, ponieważ stosuję dwie proste dewizy:
1) Kropla drąży skałę.
2) Be yourself, no matter what they say -
Bądź sobą, nie ważne co mówią.
Z wyrazami szacunku
Krzysztof Dmyszewicz