Ponieważ nad Parsętą,mieszkam ponad 50 lat i już w latach 60-tych ub stulecia starałem się coś tam złowić,notowałem w pamięci różne zjawiska pogodowe oraz zachowanie się ryb w w zależności od nich.Po iluś tam latach wnioski nasuwają się same.Przynęty przez ten okres,bardzo się zmieniały.Od wielkich,długich ruskich wahadeł,do meppsów,które kupowałem w Pewxie w Koszalinie albo w Poznaniu.Lata 70-te super okres.Wtedy do naszych sportowych sklepów, Gierek wprowadził błystki Meppsa,Abu oraz kołowrotki Mitchell i ABU. Do dzisiaj służą 66 i 77 ABU.Jedno łożysko,a kilkadziesiąt lat pracy.Ponieważ mocno kiedyś parałem się castingiem(nawet z pewnymi sukcesami osobistymi ale również trenerskimi-wyszkolenie Mistrza Polski)powiem Wam,że nie było na świecie lepszego kołowrotka do odległosci niż 300-tka Mitchella.Tak idealny nawój żyłki,który miał ten kołowrotek nigdy więcej nie miał miejsca.Był jeszcze jeden powód, dla którego był on brylantem-kręcił w lewo.Ale odbiegłem od tematu.Wracamy do troci.Uważam,a prawie jestem pewny, że przynęta na którą się łowi musi pasować wędkarzowi.Wiara w nią jest podstawą.Oczywiście,są miejsca,które predysponują jakiś tam jej rodzaj.Wędkarze,którzy mnie znają,wiedzą o tym,że cały rok łowię na wirówki.Bywają sytuacje,kiedy modyfikuję blachy nawet na jedno konkretne miejsce.Ważne jest aby;skrzydełko było lekkie,jego kształt dopasowany do nurtu i chyba najważniejsze(o czym producenci nie zawsze wiedzą)-waga korpusu.Wolę do lżejszej blachy dołożyć np dwie śruciny AAA,albo SSG niż prowadzić coś,co po prostu tonie.Możecie wierzyć albo nie ale z mojego doświadczenia wynika,że ryba podniesie się bardzo wysoka jeżeli coś ją wkur.... .Mogę jeszcze 99 różnych porad ale rano jadę na grzyby.Do kolegi ,który miał dużo pytań.Napisz jaki odcinek rzeki Ci pasuje.Powiemem kiedy na co i dlaczego. Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.