Witam.
Czyli jesteśmy w domu. Zaraz się zacznie, zabijać nie zabijać, wypuszczać nie wypuszczać,startować nie startować. Jak w 90% wątków.A miało być o psach. Myśliwych zostawcie w spokoju, mają swoje zasady, swoje sądy koleżeńskie i swoją etykę. Nigdzie tam nie ma o niepotrzebnym zabijaniu. Zajmijmy się psami, które mogą stanowić i stanowią poważne zagrożenie. I nie mówię tutaj o zdziczałych, bezdomnych biedactwach czy nawet na chwilę oswobodzonych kundlach wiejskich, szalejących i szczekających na wszystko, jakby chciały "załadować zapas" wolności. To są niepewne siebie (chociaż mogą wyglądać groźnie) zwierzęta, nie stanowiące problemu dla dorosłego człowieka. Mówię o wypasionych, rasowych bydlętach, które w myśl zasady, że każdy pies z czasem upodabnia sie psychiką do swojego pana, są ponad wszystko. I nie myślcie, że zdążycie sięgnąć po gaz czy nóż. Nie zdążycie. Wszystkich myślących,że zdążą zapraszam latem nad zbiornik Brody, gdzie w weekendy Pan prokurator przywozi do nieogrodzonej daczy swoją suczkę dobermana lub teraz na spotkanie z uroczym samcem rotwailera w pełni sił i chyba nawet nieco ponadwymiarowym w stosunku do wzorca. Miejsce - okolice mostu na Koprzywiance, kilka kilometrów za Klimontowem, trasa Lipnik - Tarnobrzeg. Poniżej mostu (500,600m jest hodowla ryb i śluza. To prawdopodobnie stróż tych nieruchomości. Mam zamiar to sprawdzić po wyrobieniu nowych dokumentów. Nie szczeka, nawet warczy dopiero, gdy atakuje. Bezgłośny pojawia się znikąd, opuszcza głowę , ugina lekko przednie nogi, podnosi górną wargę i patrzy. Dystans 5 m to dla niego dwa susy. Czasu to ja miałem tyle, żeby runąć do wody. Modliłem, się tylko żeby było wystarczająco głęboko. Nie skoczył. A szkoda. Woda powyżej pasa, nie sięgnąby dna. Zarżnąbym bandytę, pomimo że całe życie miałem psa i kocham psy. To sytuacja z ubiegłej niedzieli więc chyba go jeszcze nikt nie zastrzelił. Bezwarunkowi obrońcy piesków mogą się sprawdzić.