O ile z niektórymi stwierdzeniami zawartymi w Twoim poście twisterze 23 trudno dyskutować bo są one słuszne, o tyle już sposób naprawienia złej sytuacji który zaprezentowałeś można uznać co najwyżej za uroczo infantylny. Używając bliskiego mi porównania do rozwiązania naprawdę skomplikowanego problemu który wymaga zastosowania rachunku różniczkowego Ty proponujesz użyć tabliczki mnożenia oraz stosujesz uproszczenia będące w sprzeczności momentami ze zdrowym rozsądkiem.
Oczywistym jest, że ,, przy złym systemie zarządzania i niekompetentnej kadrze, żadne pieniądze nie pomogą” i sam przy innej okazji pisałem, iż w obecnym kształcie PZW sprawia wrażenie ,,studni bez dna” w której odpowiedzialność rozmyta jest do granic możliwości co sprawia, że za niegospodarność, brak nadzoru i afery finansowe nikt nie poczuwa się do winy na czele z niezatapialnymi prezesami okręgów, którzy piastują swoje funkcje tyle lat pogłębiając istniejącą stagnację, iż wielu z nich śmiało można określić mianem Breżniewów PZW. Nie widzę również sensu utrzymywania takiej ilości okręgów (zwłaszcza jak weźmie się pod uwagę bezrybność naszych łowisk) które są spuścizną po gierkowskiej ,,reformie” terytorialnej PRL-u i słusznym byłoby ograniczyć ich liczbę z równoczesnym scedowaniem części uprawnień na koła wędkarskie, tak aby ich członkowie mieli faktyczny wpływ na podejmowane decyzje i poczuli się w końcu gospodarzami wód na swoim terenie a nie (przepraszam za kolokwializm) cieciami opiekującymi się nimi w imieniu okręgu i zdanymi na jego łaskę. Natomiast jeżeli piszesz już o tym, że należaloby ,,połowę osób zwolnić” to trąci to nieco populizmem, więc pytam kogo przy obecnej ilości okręgów chcesz zwolnić? Przecież w okręgu na etacie zatrudnione są dwie osoby: dyrektor biura okręgu i księgowa, pozostali członkowie zarządu okręgu i prezes działają społecznie. Jeżeli chodzi o zatrudnianie pracowników przez PZW to reguluje to paragraf 5 ustęp 1 statutu PZW. Pomijam pracowników zatrudnionych w ośrodkach zarybieniowych PZW bo takowe w dużym stopniu zapewniają własną rentowność.
Jeżeli chodzi o Twoją propozycję tego aby przeznaczać ,, 50% składek na zarybianie, 30% na ochronę wód, 10% na sport wędkarski i zawody a 5% na zarządzanie i administrację, 5% na dodatkowe cele”, to spieszę z wyjaśnieniem, że pieniądze pochodzące z zezwoleń na wędkowanie (czy to na wodach górskich czy też nizinnych) są lub powinny być w 100% przekazywane na zagospodarowanie i ochronę wód, natomiast ze składki członkowskiej 45% przeznaczone jest na funkcjonowanie okręgu, 10% wpłacamy do ZG, zaś pozostałe 45% pozostaje w macierzystym kole - składka członkowska jest składką opłacaną przez każdego wędkarza członka stowarzyszenia PZW na funkcjonowanie i cele statutowe stowarzyszenia do którego dobrowolnie należy. A więc w moim przypadku opłacając składkę członkowską w wysokości 62 złote na utrzymanie okręgu przeznaczam rocznie 27.90 zł. Pytanie czy 140 zł na wody górskie w moim okręgu to dużo czy mało? Otóż odpowiem przewrotnie. Znając realia i obowiązujące ceny np. na łowiskach komercyjnych, kwota ta, która co warto pamiętać wystarcza na wędkowanie we wszystkich wodach górskich okręgów strefy I, jest śmiesznie niska. Ale z drugiej strony biorąc pod uwagę jaką kompletną pustynią są ogólnodostępne wody górskie w moim rodzimym okręgu i jak podejrzewam w innych okręgach strefy, jest to sporo jak za łowienie w wodzie prawie zupełnie pozbawionej ryb. Pieniądze z opłat za wędkowanie są prawie w całości przeznaczone na zarybienia w ilości zadeklarowanej w operatach rybackich bo tylko na to zazwyczaj starczają, a więc zarząd okręgu jak ten krawiec tak kraje jak mu materiału staje. A biorąc pod uwagę, że z tego krawca żaden fachowiec i postanowił dzielić się strzępami sukna z wzajemnością wraz z innymi kiepskimi krawcami z cechu, a zamawiający czyli my notorycznie oszczędza jak tylko może na ilości kupowanego materiału i w pełni odpowiada mu taka sytuacja, to naprawdę ciężko liczyć, że otrzyma się z tego piękny płaszcz. Nie bądźmy dziećmi płacąc za syrenkę nie oczekujmy mercedesa.
Aby powołać strażników ,,zawodowych po jednym na obwód” potrzebne są również pieniądze na utrzymanie takiego strażnika. Sądzę, że nic nie stoi na przeszkodzie aby członkowie kół sami to sfinansowali podnosząc dobrowolnie składkę na ten cel. Zapewniam, że żaden prezes okręgu nawet ,,twardogłowy emeryt ze służb mundurowy" nie powinien mieć nic przeciwko. Pozdrawiam.