TEMAT: INFO ZNAD PARSĘTY

Troszkę rozdmucham temat. Zwycięzca złowił rybkę około 7 rano. Należała mu się jak psu buda, bo chodził za nią kilka dni. Gratulacje. Wypracowana. Szacun. Od złowienia do zmierzenia minęło 6 godzin w 30 stopniowym upale. Później ze 2 godzinki na słoneczku plus muchy do zakończenia zawodów i powrót do domu w nagrzanym samochodzie. Nie jestem ortodoksyjnym no-kilowcem, zjadam niewielką część złowionych przeze mnie ryby ze smakiem, ale dla tego szlachetnego stworzenia końcówka żywota powinna wyglądać nieco inaczej. Może na zawodach, gdzie można zabijać ryby latem przydałaby się jakaś lodóweczka, bo inaczej to jest bezsensowne mordowanie troci. Mnie się to nie podobało, i kilku osobom jak zauważyłem także. Do przemyślenia dla organizatora.
Pozdrawiam.

Sumo zapomniałeś dodać,żeby organizator zaopatrzył się w olej i patelnię. Kto chce to umie przechować rybę nawet w wysokich temperaturach.A nawiasem mówiąc to dla tej ryby obojętne jak jest przechowywana,natomiast dla łowcy nie,ale to już jego sprawa.

Trociowy surstromming. Ubić za wszelką cenę, nawet jak po zawodach trzeba będzie wyrzucić. Gratulacje dla organizatorów i uczestników takiego spotkania.

Podejrzewam ze rybka została zjedzona ze smakiem
cała ta dyskusja przypomina mi taka sytuacje:
powinieneś wyrzucić tą osękę,-powiedział gość z wystającym ogonem ryby w plecaku do innego goscia .

Salmon... tę... tę osękę.

Mkfly... powąchałem. To dla mnie jest niejadalne. Pachnie połączeniem szamba z gnojowicą.

Odnośnie meritum. Ehhh... szkoda jej. Tyle.

Cześć.Ten kto mnie zna wie,że 90% ryb wypuszczam,na zawodach nigdy ze względu na niedomówienia.Ryba rzeczywiście została złowiona po siódmej, do sędziego dostarczona po 10-tej.Po przyjeżdzie pytałem o lodówke,ale nikt nie potrafił pomóc.Pierwszego dnia zawodów ryba wędziła się w upale i nikt nie wyciągnął wniosków.

Nie znam Cię. Po części rozumiem. W zawodach startuje się po to by wygrać w ramach obowiązujących zasad i tyle.

Mogę zrozumieć chęć rywalizacji. Jest wpisana w ludzką naturę. Może łatwo mi pisać, bo mam to w moim zawodzie na co dzień, a w wędkarstwie szukam czegoś diametralnie innego i nie biorę udziału w żadnych zawodach.

Tylko po brać udział w czymś co - jeśli wypuszczanie ryb nie jest Ci obce - w zasadzie nie pozostawia Ci wyboru?

Olać to. Ryby są ważniejsze.

Świeże info-woda na fajnym poziomie,klarowna ale ciepława.Dzisiaj hardcor na Bardach.Razem z kolegą łowiliśmy od mostu w górę rzeki.Takiej dziczy dawno nie widziałem,komary gryzły jak cholera.Parę wyjść szczupaczków i kąśnięć owych zębaczy.Troci zero.Zdjęć nie wstawię bo za dużo już na fotosiku wkleiłem.Jak ktoś chce zobaczyć dżunglę to może zobaczyć ją na moim profilu na fejsie

No Jaro-wreszcie ruszyłeś się z tej autostrady w Poczerninie na parsęckie bezdroża.Nie szalej za mocno w tych krzaczorach,bo jak zajedziesz kręgosłup to znów będzie przerwa w relacjach znad rzeki.

No w końcu trzeba było. Ale to ze względu na kolegę z którym byłem. Myśleliśmy że będzie lepszy dostęp. Co do kręgosłupa to wskazane są spacery.A relacje zawsze jakieś się znajdą od kolegów po kiju