mkfly napisał:
(...) Trzeba sobie spojrzeć przed organizacją zwodów głęboko w oczy i zadać pytanie, czy mamy prawo wymagać tarła przyżyciowego, ścigać rybaków i w imię spotkania podczas zawodów zabijać wytarte, najcenniejsze ryby.
Poza tym, podstawą organizacji wszelkiej maści zawodów powinien być szacunek do ryb i przekazywany podczas takich spotkań element edukacyjny. Powinniśmy dbać o ryby.
Rybkę można zabrać podczas samotnego wypadu, a zawody to jednak powinien być taki czas święta dla rzeki, spotkania. Bezkrwawego.(...)
Organizowanie zawodów czyli masowego okaleczania troci (w wędkarskim okresie największego zagęszczenia keltów w rzece) nazywasz "bezkrwawym" albo "okazywaniem szacunku"? Ludzie, jak można mówić o szacunku i przede wszystkim trosce dla jakiegokolwiek gatunku organizmu żywego a następnie bawić się w przebijanie kotwicami/hakami, męczenie i wycieranie ze śluzu przedstawicieli gatunku, wobec którego deklarujemy szacunek.
Przez całą jesień propagowana jest idea ochrony troci, troska o nieliczne kelty, które przeżyły dziesiątkujące je choroby tylko po to by na początku sezonu skrzyknąć kilkudziesięciu wędkarzy i zabawić się w kto porani haczykami i wymęczy ich większą ilość. Szanujecie trocie i troszczycie się o ich los? Zaprzestańcie organizowania wszelkich masowych połowów tej ryby na początku sezonu. Nie ważne czy wypuścicie czy nie. Kelty na początku sezonu są często w tak słabej kondycji, że kilkuminutowy hol, przekłucie haczykami/kotwiczkami sztucznych przynęt, przetrzymywanie poza środowiskiem wodnym, ocieranie ze śluzu może stanowić dla nielicznych ocalałych po tarle troci wyrok śmierci.
Tak! "Trzeba sobie spojrzeć przed organizacją zwodów głęboko w oczy" i zadać pytanie: Czy po to cały czas głosimy potrzebę ochrony troci (głównie keltów) by potem masowo je kaleczyć?