Świeże info-Pierwszy dzień urlopu rybno-grzybowego,wybrałem orać swoje miejscówki.Woda w normie choć jak dla mnie za niska.Po paru rzutach branie ,mały szczupaczek,buzi buzi i do wody z prośbą o siostrę trotkęHEHE.Idę dalej podchodzę do miejscówki którą zazwyczaj omijam bo ciężko zacinać, jeśli by ryba wzieła.Jednak kusi mnie i rzucam ,ciągnę do powierzchni i widzę jak wyskakuje z wody blacha a na niej trotka:woohoo: .Dwa piruety i jest wolna ,

Mało zawału nie dostałem ,od marca chodzę i nic a tu sobie pod takimi krzaczkami siedzi

.Z lekko drżącymi łapami i niecenzuralnymi słowami na ustach idę na położoną jakieś 20 m dalej następną miejscówkę o podobnym wyglądzie tylko z wodorostami po środku za zwalonym drzewem.Rzut ,dwa ruchy korbką MŁYNEK

JEDEN ,DRUGI .K....wa co jest znowu zeszła ,ręce mi całkiem opadły.Gorzej to nigdy nie miałem.Niestety tak bywa

Rozzłoszczony idę dalej ale już bez nadzieji na rybkę ,wiec wziołem się za oczyszczanie z gałęzi narośniętych na miejsówkach.Niedość że ryby się mszczą to jeszcze na odchodne dostaje strzała z gałęzi pod oko.

Tak więc trochę fartowny dzień że w końcu coś na kiju było i trochę stresujący.DO ŚRODY RYBKI