BÓL-wstaje rano zakwasy po siłowni jak cholera ,myślę ,jechać nie jechać

.Jadę po9 -tej.Na miejscu stoi już jakiś samochód i idą wędkarze.Wysiadam i zastanawiam się, gdzie tu dzisiaj pójść?Wybieram drogę na ''Buki'' w górę .Rzeka niesie jeszcze odrobinę piachu bo trochę mętna,nagle trzaski po krzakach myślę dzik:laugh: ale nie, to wędkarz.Pytam co słychać? -odpowiada że złapał wczoraj jedną 2 -kę i jedna mu zeszła.Idę dalej .Wchodzę na zakręt na bukach obławiam solidnie .ZRYWAM BLACHĘ

Idę jeszcze parę stanowisk w górę i znowu blacha w wodzie

Zwijam wędkę ,idę w stronę zakrętu ,widzę po drógiej stronie wędkarzy i nagle słyszę -JEST!!!!Podchodzę i widzę chol ryby ,po chwili na brzegu-
.Po gratulacjach idę dalej i trochę z zazdrością

myślę czemu nie ja ,przeciez dopiero co tam machałem !Idąc w drodze powrotnej myślę ?Rozkładać wędkę znowu czy nie?To coś co ma każdy trociarz krzyczy we nie-ROZKŁADAJ!!!!.Idę na dobrą miejscówkę i w pierwszym rzucie jest siedzi:laugh:parę młynków i jest

-
.Pełnia szcęścia.Po jakichś 10 min słyszę że idą chłopaki co wyciągneli rybę na zakręcie.Mówię że pozazdrościłem koledze ryby i mi też się trafiła a oni mi na to że ten sam co złowił na zakręcie po paru minutach złowił kolejną i to większą

Tak więc mimo bóli opłacłao się jechać i przeżyć znowu fajną przygodę .Życzę wszystkim połamania na zawodach i taaaaaaaaaaaaaaaaakich Troci