Teraz się trochę pochwalę
Dzisiaj ok 14.30 byłem znowu pod klifem w Orłowie. Prawie wogóle nie było fali, a wiatru to już ani ciut, ciut. Za to było ciepło i ładnie. Wielkie stada ptactwa wodnego trzymały się w okolicach brzegu, bacząc jednak żeby nie zostać ogłuszonymi nadlatującą błystką

Zawsze bezpiecznie 10 m dalej niż, dolatywała moja przynęta. Rzucałem, rzucałem myślałem sobie kiedy nastąpi ten dzień, że złowię pierwszą troć w morzu ? "Jeszcze 30 razy i idę". Po 6-tym przestałem liczyć

. Za pół godziny to samo, tylko limit rzutów zmniejszyłem. Jeszcze 10 i miałem iść. Była godz. 16.30 zaczynało już mocniej szarzeć. Ostatnie 3 i... i czuję walnięcie, widząc błysk ryby gdzieś 10 m ode mnie. Jeszcze jeden rzut w to samo miejsce i ryba odprowadza mi blachę pod szczytówkę. Widzę ją, jak robi zwrot i płynie w morze trochę w lewo. Pozostaje wir na wodzie a ja macham krótko w kierunku jej oddalenia. Dwa obroty korbką i "sieeedzi". Złapałem się na tym, że zawołałem moje powiedzonko sam do siebie. Piękna świeca, kilka odjazdów, tarcie pyskiem o dno i kilka innych sztuczek nie pomogło "mojej pierwszej". Wyholowałem ją wyśizgiem na drobne kamienie przy brzegu. Za chwilę odebrałem gratulacje od młodego małżeństwa, które zrobiło sobie spacer po plaży. Można było wracać do domu. Jakoś ciemno się zrobiło.
70 cm.srebra.
Po płetwach piersiowych widać, że z zarybień