TEMAT: Pleśniawka zatakowała parsęcką troć - Dlaczego Parsęta?

Panowie czytając Wasze wypowiedzi, dodając informacje które można wygrzebać na internecie.
Choroba zawsze zbiera żniwo w latach gdy jest sucho i zimno. A na pomorzu kiedy ostatnio porządnie padało. Panowie mam suszę, nawet w telepudle o tym trąbią. Susza jest w całej europie.
Stan wód morskich też daje się rybą w znaki.

A ja się z z tym nie zgadzam od dobrze poinformowanych ludzi którzy mają głowę na karku .Nie piszą tego sami bo musieli by za to odpowiadać A ja jestem daleko rzek nie widząc mogę pisać co chcę a potem jak się sprawa pogmatwa , powiem że moją wiedzę opierałem na tutejszych rzekach Polskich nie widząc . Więc przyczyną zarazy są rozbłyski na słońcu powiązane z zbyt wczesnym rozrodem pingwinów sprawa więc bardziej bardziej skomplikowana .I w żadnym razie nie należy tego wiązać z przemysłową wręcz produkcją smoltów .A najlepiej temat zamknąć bo jak się nie mówi o problemie to on nie istnieje pozdrawiam waldek .

Waldek, nic do Ciebie osobiście nie mam, ale proszę, popracuj nad interpunkcją, bo ciężko czasami zrozumieć Twoje wypowiedzi.

pozdro

mkfly napisał:Masz rację powinienem się bardziej przyłożyć żeby być bardziej zrozumianym więc prawidłowo to powinno wyglądać tak .A ja się nie zgadzam ze wszystkimi podawanymi przyczynami zarazy . Rozmawiałem na ten temat z kolegami się tym zajmującymi , oni mają głowę na karku . Sami tego nie powiedzą ponieważ dbają o swoje posady . A w przypadku wpadki ja się obronie gdyż rzek polskich nie widziałem . Problemu nie znam ,a wypowiedzi opierałem na mojej wiedzy . Więc przyczyną zarazy są rozbłyski na słońcu ,powiązane z wcześniejszym rozrodem pingwinów .Sprawa jest bardzo złożona ,z powodu występowania wielu czynników nie można jej jaśniej przedstawić . I w żadnym wypadku występowania zarazy nie należy łączyć , z przemysłową produkcją smoltów .Kto ośmieli się to zrobić , znaczy że bije pianę i pisze głupoty .A najlepiej temat zamknąć i go nie poruszać , bo jak się o problemie nie mówi to go niema .Mkfly postarałem się mam nadzieje że jest ok ,o ile ktoś czytał wszystkie poprzednie posty to powinien zrozumieć pozdrawiam waldek

We wszystkich rozważaniach na temat przyczyn i skutków nikt jakoś nie bierze pod uwage jednej podstawowej róznicy miedzy zarybieniami smoltem a zarybieniami wylęgiem czy tarłem naturalnym - selekcja naturalna.
Cieszymy się dużą przezywalnością aż do stadium smolta na stawach ale jakim kosztem??
Na ile układ odpornościowy został osłabiony przez podawanie róznych antybiotyków w okresie przebywania w stawach??
Na ile uodporniają się tez na te "specyfiki" bakterie które w dawkach minimalnych i być może śladowych ale znajdują się w wodzie rzeki poniżej takich hodowli??
Pewnie zaraz zostanę tu okrzykniety heretykiem ale tu jest prosta analogia do ludzkości.
Najzdrowsi i najodporniejsi w europie szwedzi - bo najmniej stosuje sie tam antubiotyków.
Rozwój medycyny sprawił tyle że owszem wiele przypadków jestesmy w stanie leczyć, jednakże mamy coraz więcej młodych rencistów i dzieci wymagających specjalistycznej opieki od samych narodzin które nigdy nie będa w stanie prowadzić samodzielnego zycia...
Cieszymy się że przezywalnośc od ikry do smolta jest prawie 100% a potem walimy to towarzystwo do rzeki i zonk...

venom napisał:
Krytyczny etap w zyciu lososia to jest morze - tam nastepuje faktyczna selekcja, a wlasciwie masakra.Pisze o przyczynach naturalnych, przede wszystkim drapieznictwo.

Aby mowic ze cos sie karmi antybiotykami, trzeba miec na to dowody. Nikogo nie bronie, tylko uwazam iz nalezy operowac faktami w publicznej dyskusji, gdzie stawiane sa powazne zarzuty.Ja zajmuje sie hodowla smoltow od ponad 10 lat i nigdy nawet nie widzialem jak wyglada opakowanie z antybiotykami. Gdyby ktos mnie zapytal jakie antybiotyki mozna zastosowac przy hodowli smoltow, to bym odpowiedzial ze nie wiem - bo mnie to nigdy nie interesowalo. Jak jest w Poslce tez nie wiem , ale nie widze powodu aby mialo byc inaczej.

Przezywalnosc od ikry do smolata prawie 100%. Gdyby tak bylo, to juz bym chyba nie musial pracowac, bo mialbym wiecej kasy niz pomyslow na jej wydanie Niestety to wszystko nie jest takie rozowe jak sie wydaje laikom. Jedynym srodkiem leczniczym jaki moge zastosowac w wylegarni jest ...sol kuchenna...Oczywiscie nie jodowana, bo jodowana jest zabroniona!! W przypadku silnej inwazji pasozytow zewnetrznych, dolewam do basenu sladowe ilosci formalny, ktorej zawartosci w wodzie te male france nie toleruja i daja rybom spokuj - to moje narzedzia do walki z natura Zajebiste leczenie zatem Niestety nic innego nie mozna tym rybom podac, bo w testach wyjdzie wszytko nawet po 2-3 latach, a wtedy przyjedzie smutny pan z urzedu i powie, ze zamykamy kramik Takie czasy, wiec moze warto najpierw cos dokladnie ustalic, a potem pisac i podnosic burze w szklance wody? Jesli w Polsce podaja smoltom antybiotyki - podajcie zrodlo informacji, bo sam bym chcial znac odpowiedz na to pytanie. Nie ma zrodla? Nad czym dyskutowac? Nad plotka? I zeby nie bylo, ze cos sugeruje i bronie jakis interesow - od razu pisze, ze nie wiem jaki jest stan faktyczny, bo mnie to nie interesowalo, mam dosyc swojej roboty i problemow.. Opisalem jak to sie ma w innym kraju - macie porownanie.Apeluje o dyskusje merytoryczna, bo na razie wychodzi nam belkot, ktory Synek potraktowal strzalem z bazooki...

Pozdro
Bigos

jestem już już troszeczkę na tym forum i kiedy czytam posty staram się zrozumieć czym poszczególny autor się kieruje wysuwając poszczególną opinie . I jaki może mieć interes w przeforsowaniu czegoś .Tutaj jest dyskusja o przyczynach zarażania ryb bakteryjną chorobą wrzodzenica łososiowatych . Ja chciałbym aby ktoś ważny czytając może te posty wpadł na ,,głupi ,,pomysł , dokładnego zbadania Polskich hodowli smolta . Przez oddzielną komisje z zewnątrz .Która by sprawdziła czy wszystko się tam odbywa zgodnie z przepisami ,i czy ryby są zdrowe ,w końcu gra toczy się o miliony .Zakładam że mogę się mylić ,tylko głupcy są nie omylni . I co z tego wyjdzie jeżeli się mylę , rybki zbadane rzeka zbadana .Jeżeli wszystko jest ok nikt nie ucierpi, a my uzyskamy pewność i nikomu nie zaszkodzimy .A jeżeli mam rację to jacyś partacze dostaną po kieszeni , i uratujemy nasze rzeki przed jeszcze większym złem .A teraz ty zastanów się co będzie jeżeli nie masz racji ,chyba że jesteś nie omylny . A tak prywatnie oglądając cię widzę człowieka kochającego ryby i wędkarstwo pozdrawiam waldek .

Panowie wrócę do swojwj poprzedniej wypowiedzi, rzecz się dzieje w wodzie i woda jest głowną przyczyną. Jak Bigos napisał do leczenia ryb w chodowli używa się NaCL, soli kuchenej. Woda morska zawiera różne sole, między nimi najwięcej jest chlorków 88%. Najwięcj NaCL, potem MgCL i inne sole występują już w znacznie mniejszym stopniu. Ogólnie Cl chlor i jego związki są bardzo trujące. W małym stężeniu zabijają tylko drobnoustroje, w dużych wszystko co żyje. A więc woda morska jest dla ryb jest zdrowa, nie ma w niej dużej ilośći bakterii, grzybów. Niestety gdy robi się sucho stężenie wzrasta i narusz "skórę ryb". Zwłasza Bałtyk jest pod tym względem bardzo wredny, przez małą wymiane wody z oceanem. Teraz rzeka zawiera tylko zawiera tylko 7% chlorków. Różnica ogromna. Woda słodka jest idealnym środowiskiem do rozwoju grzybów i bakterii. Gdy wody jest mało, bo nie pada. Stężenie grzybów wzrasta. Dołużmy do tego ryby zgromadzone na małej powirzechni, zmęczone, zestresowane, i mamy epidemie.

bigos napisał:

Rzeczywiście dobrze jest się opierać na faktach a nie na plotkach aby dyskusja miała jakiś sens. Nie mam zwyczaju wywoływać kogoś do tablicy, ale uważam, że odpowiedzi na Twoje pytania mógłby udzielić kolega garnela który napisał:

Sądzę, że autor ma podstawy aby pisać to z pełnym przekonaniem i nie mam powodu aby mu nie wierzyć. Prosiłbym również aby zaspokoił naszą ciekawość i zechciał ewentualnie napisać który(ktorzy?) konkretnie hodowcy smoltów aplikują im ,,co tydzień lub dwa antybiotyki". Pozdrawiam.