TEMAT: Jaki kołowrotek do sprzętu trociowego??

Osobiście używałem Daiwy Caldii 4000, teraz mam GS-a 4000. Oba kupione w renomowanym sklepie i oba do bani. Przykro to stwierdzić ale jak na sprzęt za te pieniądze zdecydowanie za słabe...Miały być nie do zajechania nawet w morzu - to opinia o GS-ie. A rzeczywistość jest taka, że już po 3 całodniowych łowiniach wyczuwam cos czego wczesniej nie było... Niestety to nie te same kołowrotki co kiedyś. Natomiast z czystym sumieniem polecam nowego DAM-a Quick. Przede wszystkim powinien to być kołowrotek na ślimaku, czyli albo Penn albo własnie Quick 4000. Okuma Salina jest tez ponoć pewna i stosunkowo niedroga. Ale miałem ja w ręce i jeśli chcesz mieć coś, co oprócz mocy ładnie pracuje to odradzam, poza tym ma niewygodna korbkę. Ja zmieniam wszystko na Damy Quick. Mam dość tego malezyjskiego szajsu z napisem "Made in Japan" Na kropki czy do spławika może i tak, do łowienia obrotówkami 4-kami są po prostu za słabe.
Pozdrawiam.

A może warto zastanowić się nad C3 lub C4. Oczywiście mam na myśli te klasyczne modele. Sam kilka lat temu kupiłem C4 z 84 roku w stanie fabrycznym. Jeszcze na trociach nie byłem ale ciężkie wiślane łowy obsługuje bez problemu. Raz pękła mi sprężynka od kabłąka co ponoć w tych modelach jest standardem. W razie co chyba wiem, kto dysponuje C3 w stanie fabrycznym.

Zdecydowanie musi to być konstrukcja mocna i wytrzymała. Należy polecić stare modele Quick 330 , 3000, 3001 i abu 44, 66, 154, 155. Te maszyny są odporne na trudne warunki jakie panują na łososiowych łowiskach. Jstotne jest to, że nawijają stosunkowo niewiele żyłki wie są wolne co jest zaletą. Dzwięk terkotki markowego sprzętu jest bardzo przyjemny a materiały konstrukcyjne z których zostzły wykonane kołowrotki jest wysokiej klasy. Proszę pamiętać, że kiedyś robiono wszystko aby służyło na lata i dało się naprawić.
W ubiegłym roku kupiłem cardinala 66, który przepracował ponad 30 lat i nie wymagał absolutnie ŻADNEGO przeglądu, chodzi jak masło i bEdzie służył w naszej rodzinie długie lata.
Zachęcam do nabycia takich antyków i wyprobowania nad rzeką. model cardinala C-3 to model na pstrągi i szczupaczki.

adam - m.in. napisał:
....Zachęcam do nabycia takich antyków i wyprobowania nad rzeką...

Od piętnastu lat używam Quicka 2002 - "brzydki" , nie nowoczesny, ale przede wszystkim solidny, wytrzymujący wieloletnie ostre łowienie nad Parsętą.
Wystarczy mi do "końca", tym bardziej, że w zapasie mam drugiego - prawie nówka
Oczywiście przyjemniej łowi się kręciołami z przekładnią hipoidalną i można je zmieniać nawet co dwa lata ( jak kogoś stać ) , ale nie znam takiego, który wytrzyma tyle lat co Quicki ( poza Cardinalami )
Andrzej

Witam
To prawda że C4 są nie do zajechania Mój kupiłem w 1988 i służy mi wiernie do dziś. Łowiłem nim także na Słupii i wydaje si e że ślimak powoduje zbyt duże opory przy cięzkich blachach w szybkim nurcie.Lepszym wyborem zdaje się Daiwa Tournament Whisker w większym rozmiarze, też nie do zajechania, lżej chodzi i ma wysoką szpulę. No i cena niższa

Dzięki za odpowiedzi. Jeśli jest na tym forum ktoś, kto intensywnie używa większych wersji Certate do ciężkiego trociowania, to proszę o spostrzeżenia związane z trwałością przekładni, ewentualnymi szumami dobiegającymi z rolki kabłąka, a także innymi wadami, jeśli jakieś występują.

Pozdrawiam

Używam Certate4000 pierwszy sezon nad Drwęcą. Co do twoich pytań to narazie sprawuje się bez zarzutu. Niestety cena robi swoje. Pozdrawiam

Witam,

Z twojego opisu widzę pewną nieścisłość - Daiwa Exleler - to kołowrotek za 450-500 PLN a Shimano Stradic to cena około 850-1000 PLN. Ale do rzeczy:

Super kołowrotkami na ciężki spining to
DAM quick - te stara i nowe - koniecznie na ślimaku
ABU Cardnial - ze względu na grubą żyłkę i konieczność wyważenia mocnego kija polecam wersję 66, albo jak ktoś chce połączyć wędkarstwo z siłownią to model 77
Jeszcze są stare REX'y - tez na ślimaku ale to są te jeszcze przed Germiną - na dziś są już nie dostępne.

Co do Shimano - dobry kołowrotek z dobrym systemem nawijania żyłki (dla mnie zbyt skomplikowany). Jednak dla, mnie to co dyskwalifikuje ten kołowrotek to korpus zrobiony z grafitu.
Co do PENA - to słyszałem o nim dobre opinie ale osobiście nigdy nie wypróbowałem.
Ryobi, SPRO, TEM DRAGON - no cóż to są wszystko te same kołowrotki - niby zrobione w Japonii - osobiście mam Ryobu i SPRO - nie kupię ich już więcej - nie wytrzymały 2 lat na lekkim i średnim spiningu.

Co do Daiwa - no cóż będę tu stronniczy gdyż uwielbiam te kołowrotki.
Moim zdaniem Exelel jest trochę za słaby i nie jest odporny na słoną wodę.
Lepszym wyborem jest Caldia i wyżej (w USA od Advantage-A, poza tym sa odporne na słonąwodę. Te kołowrotki maja już tą samą przekładnie (nie mówię tu o modelach z przekładnią os Saltigi)- nie ważne czy Cladia cy Cercate. Różnią się tylko ułożyskowaniem jej.

Osobiście używam amerykańskiego odpowiednika Caldii czyli Adventage-A. MAm wersję 2500 jak i 3500. 2500 katuje już 2 lata na główmi 20-30 gram w opadzie na wodzie stojącej i płynącej - żadnych luzów, dziwnych dzięków i itp. 3500 mam na troć - wypróbowałem ją w tym roku - jak na razie bez zastrzeżeń. Oprócz tego mam jeszcze ABU Cardinala 77 - no cóż - jakoś świetna ale ten ciężar - trzeba się przyzwyczaić.

pozdrawiam

Witam daiwe exceler mam 3 lata i nadaje sie na złom nie polecam.Polecam okume saline SA 50

Zgadzam się z poprzednią opinią w 99%.
W tym sezonie łowię Daiwą Excelerem 40 – moim zdaniem badziew.
Poprzednie dwa sezony przekręciłem kołowrotkiem OKUMA EPIX PRO RD 40 (za około 200 dostajecie 5 lat gwarancji pod warunkiem, że się dokument znajdzie w gąszczu innych papierów). Płakać mi się chciało jak mój ulubiony sprzęcik dostał podczas upadku. Podparłem się ręką której trzymałem wędkę z kołowrotkiem i cała siła uderzenia skupiła się na korbce, na biegu wstecznym (a ważę przeszło 90). Sprzęcik już nie pracował tak jak kiedyś dlatego zdecydowałem się kupić coś lepszego - hehe.
Zanim dostanę burę za lansowanie badziewa – proszę, sprawdźcie sami jak zachowują się w akcji kołowrotki na dużej wodzie, mocnym uciągu i obrotówce nr 3,4 (z dopalaczem, by pracowała blisko dna) i temperaturach często poniżej zera!!!!!!!!!!!! piszę o dniu powszednim nad Parsętą.
NIE WSZYSTO ZŁOTO CO SIĘ ŚWIECI