TEMAT: Odczepiacz - hand made

Rolnik napisał:
Dokładnie jak piszesz
Ale jak chodzi o super hiper woblera to trzeba się liczyć z kosztami w postaci utraty fajnej miejscówki.
Ale zazwyczaj tak jest że za tydzień lub dwa woda i tak w to miejsce sama naniesie sporo gałęzi i odzyskamy ją z czasem.
Dobrze Rolnik zauważył, są sytuacje że kotwica zostaje w zaczepie, ja mam już trzecią...
I co jest warte uwagi, nosząc ją w plecaku uważajcie na upadki na plecy... zwłaszcza zimą lub na stromych brzegach, kiedyś miałem fikołka i gdyby nie kanapki i termos który wziął na siebie sporo... to kotwica weszłaby w żebra...
Można ją czymś owinąć lub umieściś w taki sposób w plecaku żeby sobie krzywdy nie zrobić. To pewny odczepiacz warty ryzyka hehe

Widziałem nad wodą taki patent: Ciężarek na lince ok 150 g , do tego dowiązana siatka - chyba z podrywki (ok 1m długości).
Zasada działania: (na rzece) Przerzucasz przez żyłkę w zaczepie , dajesz spłynąć do zaczepu i ciągniesz. Wszystko co ma haczyki wyciągasz na brzeg. Piekielnie skuteczna metoda.
Pozdrawiam

Igor napisał:
I o to chodzi
Przy zastosowaniu tego patentu z kotwicą mamy dwojako rozwiązany problem, jak nie zahaczymy gałęzi kotwicą, bo w wodzie może być zatopiony pień i nic nie zrobimy to zahaczymy linkami przy kotwicy lub jak kto woli dowiązanymi paskami z siatki.
Wszelkie próby zrobienia tego przy pomocy pokazanych odczepiaczy na niewiele się zdadzą, krętlik pęknie, wielu z nas ich nie stosuje i pozamiatane. A tak łapiemy za kotwice i mamy woblera u siebie w pudełku

Mrugi napisał:
A jak pęknie kotwica też mamy pozamiatane .

rymek napisał:
Mowa o zbrojeniowym żebrowanym drucie, rozmiar 10 zbroi się nimi fundamenty domów, płyty... nie pęknie, auto możesz holować

A to co innego myślałem ,że chodzi o kotwiczkę na przynęcie .A swoją drogą kiedyś miałem taką kotwicę ale trafiłem chyba na dzrewo w wodzie i nie dało się go wyjąć .Zrobiłem sobie coś na podobieństwo groma i jest ok.

Oj przerabiałem już sytuacje kiedy kotwica tak wlazła w coś dużego że ani rusz w dwóch chłopa ani z jednego ani drugiego brzegu rzeki, nie polecam.

Patent z siatką przy ciężarku też jest sensowny, ja używam szmaty na lince np do zdejmowania woblerów urwanych przez innych na drzewach nad wodą, szczególnie po sylwestrze jest sporo do zdejmowania

Rolnik napisał:
Dariuszu! w twoim post-cie doszukałem się małej nieścisłości. Zastosowanie zużytej skarpetki zamiast "szmaty" daje dużo lepsze rezultaty!
pzdr

Ha jak wobler wisi fajny a nie ma szmaty to i skary dobre Zapomniałeś się pochwalić publicznie, że sam moimi woblera z drzewa w tym roku zdejmowałeś Mimo wszystko bardziej polecam rękawiczkę jak szmaty brak.

uff... to dobrze, bo myślałem ,że publicznie przyznasz się do stosowania "gaci" w cieplejszych miesiącach, gdy rękawiczki są zbędne.