TEMAT: Ustawa o rybołówstwie morskim z dnia 19 grudnia 2014 r.

Nie wydaje mi się, żeby te opłaty to było jakieś straszne nadużycie. I żeby pracownicy OIRM-ów mieli się jak pączki w maśle. Z tego co widzę to w OIRM-ach jest po kilku facetów i ze dwie łodzie na krzyż, którzy mają do upilnowania dziesiątki kilometrów wybrzeża i drugie tyle morskich wód wewnętrznych, do tego setki meneli-kłusoli w każdym ujściu cieku wodnego do morza i iluś tam rybaków do upilnowania, którym zależy przede wszystkim na tym, żeby z wody wyciągnąć jak najwięcej. I jeszcze brak naprawdę skutecznych narzędzi prawnych do egzekwowania prawa.
Do tego dodajmy jeszcze genetyczną skłonność Polaków do nagminnego łamania każdego prawa.
Nie widzę tu żadnego nadużycia. Można dyskutować o wysokości opłat dla poszczególnych kategorii użytkowników wód, ale nie o samej zasadzie odpłatności. Choć tak naprawdę to czas na dyskusje był przed uchwaleniem ustawy a nie już po tym fakcie.

@mkfly
He,he,he niezły argument .
Zapewne znana komuna z autopsji...
Wystarczy wmówić tłumowi konieczność przywództwa,opodatkowania,a potem zasiąść na stołku...to właśnie tworzenie nowej nomenklatury(słowo popularne w czasach PRL).
Stanowiska i koneksje korumpują:pożyjemy-zobaczymy!

BTW projekty uchwał podaje się do dyskusji publicznej 19.12!? ciekawe dlaczego nie wcześniej???

Czy tak trudno pojąć ,że to MY jesteśmy rybami-które ktoś kłusuje???EOT

Miałem nie pisać więcej w tym wątku, ale jak czytam te brednie ludzi którzy mieszkaja nad morzem, to mi się scyzoryk otwiera w kieszeni. No k----wa nie wytrzymałem. Jak można być takim ignorantem. W bialy dzien pod osłona prawa legalizuje się rozbój. Z jednej strony wprowadza się nisamowicie restrykcyjne prawo dla rybaków rekreacyjnych(ponieważ w myśl ustawy wędkarz morski nie istnieje)i jednocześnie znosi się wszelkie ograniczenia dla rybaków odnośnie wymiarów łowionych ryb. W myśl tej sprawiedliwej ustawy,żaden rybak nie będzie musiał wyrzucać złowionych ryb jeśli nie będą spełniać wymagań. Co to znaczy. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że za 10 lat ciężko będzie złowić garnele na polskim wybrzeżu. Dla mniej zorientowanych limity odnośnie rybactwa rekreacyjnego nad Bałtykiem są tylko w Polsce. Stosunek połowów rekracynych do rbackich to jak 5 do 95%. Patologie wystepuą w tu i tam.
Do tego próbuje się zniszczyć szyprów, którzy płacą podatki, tworzą miejsca pracy, i finansuja całą tą tuskolandie.
Najbardziej mi żal pajaców, którzy myslą, że jak zostanie utrzymany limit 7 dorszy na osobe to uratują swiat, a co najmniej Bałtyk. Jeśli nadal jesteś przekonany że jest inaczej to zacznij czytac ze zrozumieniem mój post od początku.

PS. Jesli ktoś myśli, że limit będzie nadal obowiązywał, to informuję furtka został otwarta a limit zniesiony. W myśl tego chorego prawa oczywiście za odpowiednią cenę.

Vako napisał:

Udowodnij, najlepiej powołując się na konkretny przepis ustawy.

Vako z całym szacunkiem, gdzie byłeś jak trwały konsultacje społeczne?
Trolowałeś pewnie

mkfly napisał:
To nie ja mieszkam nad morzem. Jako zorientowany konsultant może odpowiesz mi gdzie w ustawie się podziały strefy ochronne w przyujściowych odcinkach rzek.? Takie jak choćby na Bornholmie.

PS. Może nieswiadomie ale sam sobie wystawiłeś laurkę.

Krzysiek Rogalski napisał:
www.minrol.gov.pl/Ministerstwo/Zespol-Pr....gospodarkamorska.pl

www.wwf.pl/?13882/3-cm-robia-roznice--je...y-dorsz-na-talerzach

www.polskieradio.pl/42/3166/Artykul/1336...dla-polskich-rybakow

Jak umiecie to wnioski wyciągnijcie sami.

No więc, nie brałem udziału w konsultacjach, bo mnie to nie interesuje, ale ograniczenia w ujściach rzek wydaje się w drodze rozporządzenia.

Vako - czytać trzeba umić.

Pożyjemy zobaczymy. Obyś miał rację a ja nie.

Na koniec. W tej chwili trwają gorące prace i konsultacjie nad ustawą o rybactwie śródlądowym.


Piszę dużymi by nikt nie przegapił.