Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie
Miejsce forum na sprawy związane z ochroną środowiska naturalnego, ochroną rzek i ich dorzecza. Problematyka kłusownictwa.

TEMAT: Jak jest gdzie indziej?

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/25 14:34 #62071

  • rhezuz
  • rhezuz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 72
  • Podziękowań: 6
to o czym panowie Kowalski i Furdyna piszecie to święta prawda, związek a w szczególności ZG powinien dbać o interesy wędkarstwa, promować je , na szczeblu krajowy, podnosić jego prestiż, tymczasem jak jest wszyscy widzimy. Kiedy się to zmieni? jak zmienia się ludzie zarządzający związkiem, niestety nie ma widoków na szybkie zmiany, trochę przypomina to " okopanie się na pozycjach" jaku u północno afrykańskich dyktatorów.

Dlatego nasuwa mi się pytanie kiedy ludzie którzy maja reprezentować wędkarz przebudza się i zaczną działać?

Czy nie szybciej i lepiej było by się zorganizować od nowa w np Ogólnopolskiej Federacji Towarzystw Przyjaciół Rzek?

Jak widać są grupy lokalne które robią wiele dobrego na swoim podwórku , ale nie maja siły przebicia na wyższym ogólnokrajowym szczeblu. Zjednoczenie powinno dać większa sile głosu, oczywiści nasuwa się pytanie kto to będzie robił.Wydaje mi się że należało by zgromadzić fundusze i zatrudnić sztab ludzi fachowców, prawników, menadżerów,ichtiologów , którzy mogli by z jednej strony działać w obronie rzek , opracowywać pisma ekspertyzy, monitorować plany działania lokalnych samorządów jak i ogólnopolskie władz, a z drugiej strony proponować wędkarstwo jak istotna/przyszłościowa gałąź gospodarki. W początkowym okresie działać na rzecz swoich członków ale i pomagać innym podmiotom np kołom, okręgom, klubom i pomagać chętnym w zawiązywaniu lokalnych towarzystw.

Trochę to przypomina " PZW 2 ", ale czasem lepiej postawić nowy dom niż remontować ruinę.
Być może pojawienie się konkurencji spowodował by też szybsza ewolucje poglądów i wymianę na stołkach w samym pzw.

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/25 14:37 #62072

  • Wiśnia73
  • Wiśnia73 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1182
  • Podziękowań: 46
Powiem Wam Panowie, dlaczego wg mnie jest tak, że Rządy mają zawsze złych doradców.
Największa w Polsce pozarządowa organizacja licząca kilkaset tysięcy członków, nie potrafi stworzyć lobby działającego na rzecz środowiska. Nie potrafi stworzyć bo jest podzielona, powiem więcej- sami ją dzielimy.
Związek Pszczelarzy ma większą siłę przebicia, niż wędkarze. Tam nikt się nie kłóci i nie drwi z tego, że jeden robi miód lipowy, a drugi akacjowy.
U nas, sami wytworzyliśmy sobie sztuczne podziały. Ryby szlachetne i te nie szlachetne- to jeden przykładowy podział. Drugi, to jedynie słuszne metody, które preferujemy. Dla mnie bardziej szlachetną rybą od głupiego lipienia z pomorskiej rzeki, jest cwany lin z leśnego jeziorka, a lepszą metodą jest ta, która w danej sytuacji, w zgodzie z prawem(bo zaraz by się doczepili, że robak na pstrągowym cieku) daje większą szansę na złowienie ryby.
Za dużo podziałów, za mało uniwersalności, elastyczności. MY jesteśmy wędkarzami, więc "walczymy" o wody...
Tą "walkę" pokazała ostatnia manifestacja w sprawie przegradzania rzek. 50 osób w Gdańsku( co i tak było jednym z lepszych wyników)opowiadało sobie rzeczy o których już dawno wie, a 100m dalej kilkunastu wędkarzy, których przecież to nie dotyczyło, bo oni nie łowią na rzekach, na boczny trok męczyło okonki i sandaczyki na Motławie. To jest jedność PZW
Może ja jestem jeszcze zbyt młody, ale czegoś tu nie rozumiem.
Na zebraniach, w zarządach udzielają się przeważnie ludzie bardzo młodzi, lub ci starsi, tzw. "dziadki". Sprawa jest prosta- mają więcej czasu i o ile młodzi mają jeszcze zapał, lecz starzy nie dopuszczą ich przecież do głosu, o tyle starzy nie mają już chęci. Jest ciepło, spokojnie i przytulnie to dlaczego niby mieliby o coś walczyć. W wyżej postawionych jednostkach organizacyjnych, w Zarządach Okręgów, w zarządzie Głównym dochodzą do tego jeszcze pieniądze...Sprawa staje się jasna.
Czemu PZW nie może dogadać się z innymi organizacjami proekologicznymi? Czemu z nimi nie stworzyć silnej grupy lobbującej na rzecz przyrody, renaturyzacji rzek, powstawania bazy turystycznej? Nasz kraj może być turystyczną Mekką Europy Środkowej, tylko trzeba zaprzestać złych melioracji i betonowania.
W latach 70-80 na Żuławach prowadzone były prace udrażniające kanały nawadniająco- odwadniające. Kanały i rowy melioracyjne były pogłębiane i czyszczone, urządzenia przepompowujące wodę były sprawne. Redukowana była ilość trzciny na brzegami rowów, aby nie dochodziło do dalszej sukcesji.
Teraz, przykładowo wezbrana Radunia wpada do jeszcze bardziej wezbranej Motławy a pompy nad jej brzegami są nieczynne od kilkunastu lat, ponieważ nie ma już terenów zalewowych, gdyż na polach pobudowały się osiedla. Całe szczęście, że Motława wpada jeszcze do Martwej Wisły, ale i tutaj sytuacja jest coraz gorsza.
"Martwa" w miejscowości Szewce oddzielona była groblą od jeziora. Była tam pompa i w momencie cofki z Morza i wezbrania na Motławie, woda pompowana była w jezioro. Działało to nieźle dopóki ktoś nie wydał decyzji o zasypaniu owego jeziora popiołami z elektrociepłowni. Byłem dość młodym człowiekiem, lecz nie przypominam sobie, aby PZW w najmniejszym stopniu próbowało ingerować w decyzję o zniszczeniu pięknego, wodnego ekosystemu.
Dwie kolejne śluzy regulujące ilość wody w "Martwej" są, a raczej były na kanałach w Trzcinisku. Były, ponieważ kiedy jechałem tamtędy ostatnio okazało się, że nie ma na nich już wrót, które były otwierane w celu regulacji wody.
Kiedyś wodę pompowało się na pola, teraz natomiast, po cwaniacku jak ma to miejsce na Inie, wpompowuje się do rzeki tworząc sytuacje "powodziogenne".
Artur i Pan Jerzy rozpoczęli świetny temat. Co jednak z niego będzie? czy nie będzie to tylko następne uświadamianie uświadomionych?
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek
BAŁT

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/25 16:28 #62085

  • wolek
  • wolek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 433
  • Podziękowań: 52
"...Artur i Pan Jerzy rozpoczęli świetny temat. Co jednak z niego będzie? czy nie będzie to tylko następne uświadamianie uświadomionych?..."

To co napisał Wojtek, to niestety szczera prawda ...
Błędem wszystkich dyskusji, działań "naszego środowiska" jest toczenie ich we własnym gronie i udawadnianie "swoich" racji za wszelką cenę przed samymi sobą:S
Konsolidowanie działań i wspólny lobbing ( rhezuz: "...Czy nie szybciej i lepiej było by się zorganizować od nowa w np Ogólnopolskiej Federacji Towarzystw Przyjaciół Rzek?...") jest na pewno lepszym rozwiązaniem przynajmniej dużej części problemów dotyczących "naszych" wód niż działanie w pojedynkę?!
Wielokrotnie w rozmowach m.in. z Arturem ( ostatnio dwa dni temu )rozmawialiśmy o pilnej potrzebie zorganizowania "jakiegoś" wspólnego spotkania oraz zrzeszenia(???) wszystkich skupionych "przy swoich rzekach" i szerokie działanie w imieniu "wszystkich" tym bardziej, iż dotyczą praktycznie tych samych zagadnień:side:
Wszystko właśnie zmierza w tym kierunku, czy to wyjdzie i w jakiej formie - nie wiem ?!?
Liczę jednak na to, że się nie skończy na "tradycyjnym" gadaniu i rzucaniu haseł ( bez podania sposobów rozwiązania ich i przez kogo ), czyli tak jak jest obecnie:(
Andrzej

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/25 16:39 #62086

  • farti
  • farti Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 412
  • Podziękowań: 71
Wiśnia73 napisał:
Powiem Wam Panowie, dlaczego wg mnie jest tak, że Rządy mają zawsze złych doradców.
Największa w Polsce pozarządowa organizacja licząca kilkaset tysięcy członków, nie potrafi stworzyć lobby działającego na rzecz środowiska. Nie potrafi stworzyć bo jest podzielona, powiem więcej- sami ją dzielimy.
Związek Pszczelarzy ma większą siłę przebicia, niż wędkarze. Tam nikt się nie kłóci i nie drwi z tego, że jeden robi miód lipowy, a drugi akacjowy.
U nas, sami wytworzyliśmy sobie sztuczne podziały. Ryby szlachetne i te nie szlachetne- to jeden przykładowy podział. Drugi, to jedynie słuszne metody, które preferujemy. Dla mnie bardziej szlachetną rybą od głupiego lipienia z pomorskiej rzeki, jest cwany lin z leśnego jeziorka, a lepszą metodą jest ta, która w danej sytuacji, w zgodzie z prawem(bo zaraz by się doczepili, że robak na pstrągowym cieku) daje większą szansę na złowienie ryby.
Za dużo podziałów, za mało uniwersalności, elastyczności.
Wojtek
Trafiłeś w sedno, oj jak trafiłeś.
pozdrawiam
łowię i żrę :laugh:

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/25 16:56 #62089

  • Cezar
  • Cezar Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Koło Miejskie PZW w Kołobrzegu
  • Posty: 482
  • Podziękowań: 138
Andrzeju, to oczywiście wszystko prawda o czym piszecie powyżej - jest tylko jedno zasadnicze pytanie, a mianowicie: czy zdołamy podnieść się na wyżyny, zapomnieć o naszym ego i stworzyć wspólny front przeciwko tym którzy chcą zniszczyć to co dla wielu z nas najcenniejsze?
Niestety jesteśmy tak jak całe nasze społeczeństwo skłóceni, w dużej mierze zakompleksieni i z natury niechętni do jakiejkolwiek współpracy. Niestety i w naszym przypadku kłania się pozytywizm ze swoim naczelnym hasłem pracy u podstaw.
Mam nadzieje, że znajdą się chętni, zdeterminowani ludzie z wizją, którzy ten bałagan ogarną, potrafiący jednoczyć a nie dzielić i wskażą kierunek działań dla dobra nas wszystkich.
Wasze plany muszą wyjść, to w tej chwili chyba nasz jedyna szansa.
Czego oczywiście Wam i sobie życzę!!!
Od roku 1950 pomagamy spełniać wędkarskie marzenia - Koło Miejskie PZW w Kołobrzegu.

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/25 18:57 #62101

  • paszczak
  • paszczak Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 792
  • Podziękowań: 28
A ja sobie myślę, że te podziały w środowisku nie mają większego znaczenia. Proponuję poczytać to co wcześniej napisali Panowie Artur i Jerzy - ta organizacja jest po prostu za wielka. Tworzy wielką, ogromną, bezkształtną szarą masę, którą nie wstrząsnęłoby nawet to, gdyby wędkarze zaczęli do siebie strzelać nad wodą, a co dopiero mówić o kłótniach w internecie, czyli w medium, którego istnienia prawdopodobnie jest nieświadoma spora część ZG... Tak samo jak nie wstrząsną nią żadne pozytywne działania. Przykro mi to pisać z uwagi na niektórych moich kolegów, ale uważam, że PZW jest już trupem. Życia w tej organizacji jest tyle, co w zastygłej magmie.

Znacznie większą nadzieję pokładałbym w działaniach małych lokalnych grupek skupiających tylko osoby aktywne, jak choćby towarzystwa przyjaciół rzek. To co już pokazały w czasie swojego krótkiego istnienia, to znacznie więcej, niż całe PZW w swojej niechlubnej historii. A jeszcze większą nadzieję pokładałbym w prywatnych dzierżawcach wody żyjących głównie lub wyłącznie z wędkarstwa - szkody materialne wyrządzone przez taki eks-PGR mogłyby być dochodzone w sądzie. A taka szkoda by PGR słono kosztowała. No ale to raczej melodia przyszłości. Póki co stawiam na towarzystwa - mało liczebne, ale aktywne.
Ostatnio zmieniany: 2011/02/25 19:01 przez paszczak.

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/26 01:32 #62146

  • Piotras
  • Piotras Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 45
  • Podziękowań: 6
Panie Arturze,Panie Jerzy
odnoszac sie do tematu Panow otwartej korespondencji,jestem zdecydowanie za powielaniem dobrych regul,rozwiazan z krajow bardziej niz Polska rozwinietych.Osobiscie jestem juz zmeczony polskimi rozwiazaniami,ktore MUSZA BYC PRZYSTOSOWANE do polskich realiow.Na przyklad:mam dosc, chorego w czesci zalozen i totalnie chorego w realizacji,programu restutucji troci i lososia w naszych wodach,lub spoza naszego podworka,budowania polskich stadionow(kuriozalne koszty a i tak nie spelniaja wymagan UEFA).
Czy wedkarze powinni zajac sie programem renaturyzacji naszych rzek?Mysle,ze od tego sa inni.Natomiast my wedkarze powinnismi jak najbardziej czynnie w tej renaturyzacji uczestniczyc.
Co do PZW-jestem przeciwny rozwiazaniu organizacji,ale potrzebne sa jej zmiany statutowe i strukturalne.Kto je przeprowadzi?
Serdecznie pozdrawiam obu Panow i wszystkich,ktorym dobro polskiego wedkarstwa lezy na sercu.
Piotr Bartlitz

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/26 12:55 #62174

Wiśnia73 napisał:
Powiem Wam Panowie, dlaczego wg mnie jest tak, że Rządy mają zawsze złych doradców.
Największa w Polsce pozarządowa organizacja licząca kilkaset tysięcy członków, nie potrafi stworzyć lobby działającego na rzecz środowiska. Nie potrafi stworzyć bo jest podzielona, powiem więcej- sami ją dzielimy.
Związek Pszczelarzy ma większą siłę przebicia, niż wędkarze. Tam nikt się nie kłóci i nie drwi z tego, że jeden robi miód lipowy, a drugi akacjowy.
U nas, sami wytworzyliśmy sobie sztuczne podziały. Ryby szlachetne i te nie szlachetne- to jeden przykładowy podział. Drugi, to jedynie słuszne metody, które preferujemy. Dla mnie bardziej szlachetną rybą od głupiego lipienia z pomorskiej rzeki, jest cwany lin z leśnego jeziorka, a lepszą metodą jest ta, która w danej sytuacji, w zgodzie z prawem(bo zaraz by się doczepili, że robak na pstrągowym cieku) daje większą szansę na złowienie ryby.
Za dużo podziałów, za mało uniwersalności, elastyczności. MY jesteśmy wędkarzami, więc "walczymy" o wody...
(...)
Artur i Pan Jerzy rozpoczęli świetny temat. Co jednak z niego będzie? czy nie będzie to tylko następne uświadamianie uświadomionych?
Pozdrawiam serdecznie
Wojtek

Szanowny Panie Wojtku,

Skoro tyle jest różnic w środowisku wędkarzy, to sądzę, że nie będzie to "uświadaniamie uświadomionych". Nawet jeśli taki przekaz dotrze do w miarę zorientowanych w tych zagadnieniach, to będzie narzedziem w rozpowszechnianiu tego przekazu właśnie przez nich do tych mniej zorientowanych. Zdolnośc do rozpowszechniania wiedzy jest jednym z warunków dobrego funkcjonowania środowiska.

Pisze Pan o sprawach bardzo generalnych, więc Rząd ma takich doradców, jacy są dostępni, a to z kolei zależy od siły środowisk, z których potencjalni doradcy się wywodzą. Podobnie jak Rząd wywodzi się spośród obywateli kraju. Przeciwstawianie jednych drugim jest mało efektywne.

Problem w tym, że odniesienia są często czynione z wykorzystaniem nieadekwatnych porównań. Odnosząc się do tych, które Pan dość symptomatycznie przytoczył, to porównywanie wędkarzy do pszczelarzy jest takim nieadekwatnym właśnie. Wynika to wprost z ze słów, jakich Pan użył. Otóż, w opisie pszczelarzy napisał Pan, że ROBIĄ miód, i w tym się różnią, a wędkarze ŁOWIĄ i w tym się różnią. Te podziały dotyczące eksploatowania, dla świata zewnętrznego nie są w żaden sposób istotne. Istotne natomiast są podziały, które wynikają z podejścia do ZAGOSPODAROWANIA, czyli do tego, w jaki sposób wędkarze "ROBIĄ" ryby ...

Pierwszy problem jest taki, że większośc wędkarzy nie interesuje się wcale "ROBIENIEM" ryb, a tylko eksploatowaniem.

Drugi problem polega na tym, że jeśli nawet zaintersują się "robieniem" ryb to dominuje "chciejstwo" i posługienie się atrybutami ideologicznymi, emocjami, wyobrażeniami, a nie wyliczeniami i analizą. Żaden pszczelarz nie prowadziłby pasiekiw taki sposób, jak wędkarze podchodzą do swoich łowisk, bo wtedy nie jedlibyśmy miodu ... ;-)

W środowisku wędkarzy choćby jedni są przeciw budowaniu zapór, bo to przecina wędrówki ryb na tarliska, na żerowiska, a inni są "za", bo to stworzy nowe możliwości wprowadzenia sandaczy, które łowią ... Jedni zaczną w nowozbudowanym zbiorniku podgórskim (jeśli już powstanie) gospodarowanie pstrągowe, żeby uchronić górskie rzeki i potoki powyżej zbiornika przed inwazją dewastujących je gatunków z niszczącego i tak już zbiornika, a inni zaraz nawpuszczają w ten zbiornik karpi, sandaczy, szczupaków, łowiąc selektywnie drapieżniki, przez co mnożą się "na potęgę" płocie, leszcze, okonie, które zasiedlają masowo rzekę powyżej zbiornika, w którym zawsze żyły inne ryby, zaburzając tarło, wzrastanie narybku, zasoby pokarmowe itp ...
Z jednego koła dochodzą wnioski o jednym sposobie zagospodarowania, a z innego - o zupełnie przeciwnym ...

W takich warunkach "nie będzie pszczół ani miodu" ... Żeby był "miód" potrzebne są pszczoły i mądre zagospodarowanie rojów, a nie sam ul ... ;-)

Jako środowisko nie potrafimy porozumieć sie co do SPOSOBU ZAGOSPODAROWANIA naszych łowisk i EFEKTÓW, jakie ma to przynosić ... nie tylko dla nas samych, ale i dla otoczenia ...

A tylko ci, którzy są przewidywalnymi, poważnymi prowadzącymi zagospodarowanie są partnerami w jakichkolwiek dyskusjach o poważnych sprawach ...

Wykorzystywanie narzedzia, jakim jest środowiskowe stowarzyszenie, do prowadzenia róznych działań stwarza możliwości wpływania na decyzje innych równiez ... natomiast nie wystarcza do tego oczekiwanie na obsługę i wskazywanie, że ktoś "powinien" albo "nie dośc się stara" ...
Porównywanie tez sytuacji w stowarzyszeniu do dyktatur północnoafrykańskich jest conajmniej nieadekwatne ... "Siłą" tej "dyktatury" w wędkarskim światku jest słabość i brak zorganizowania, nieumiejętność współpracy i słabe pojęcie o możliwościach ze strony tych "poddanych", a także ich brak udziału w podejmowaniu decyzji, w organizowaniu wędkarstwa i w zagospodarowaniu łowisk ... Jacy członkowie takie i stowarzyszenie ...

Odpowiadając Panu Piotrowi, dziękując za rozsądny głos w dyskusji - zmiany możemy przeprowadzić tylko my sami, pod warunkiem dobrego zorganizowania się i spójnego, wytrwałego działania na duża skalę, w wielu okręgach. Pod warunkiem, że dobro polskiego wędkarstwa rzeczywiście leży nam na sercu.

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/26 13:13 #62175

paszczak napisał:
A ja sobie myślę, że te podziały w środowisku nie mają większego znaczenia. Proponuję poczytać to co wcześniej napisali Panowie Artur i Jerzy - ta organizacja jest po prostu za wielka. Tworzy wielką, ogromną, bezkształtną szarą masę, którą nie wstrząsnęłoby nawet to, gdyby wędkarze zaczęli do siebie strzelać nad wodą, a co dopiero mówić o kłótniach w internecie, czyli w medium, którego istnienia prawdopodobnie jest nieświadoma spora część ZG... Tak samo jak nie wstrząsną nią żadne pozytywne działania. Przykro mi to pisać z uwagi na niektórych moich kolegów, ale uważam, że PZW jest już trupem. Życia w tej organizacji jest tyle, co w zastygłej magmie.

Znacznie większą nadzieję pokładałbym w działaniach małych lokalnych grupek skupiających tylko osoby aktywne, jak choćby towarzystwa przyjaciół rzek. To co już pokazały w czasie swojego krótkiego istnienia, to znacznie więcej, niż całe PZW w swojej niechlubnej historii. A jeszcze większą nadzieję pokładałbym w prywatnych dzierżawcach wody żyjących głównie lub wyłącznie z wędkarstwa - szkody materialne wyrządzone przez taki eks-PGR mogłyby być dochodzone w sądzie. A taka szkoda by PGR słono kosztowała. No ale to raczej melodia przyszłości. Póki co stawiam na towarzystwa - mało liczebne, ale aktywne.

Szanowny Panie Tomku,

Tak, jak działają "małe, lokalne grupki" powinien działać cały PZW, który powinien być sumą działań takich właśnie "małych, lokalnych grupek".
W istocie właśnie całe działanie PZW jest i teraz efektem działania "małych,lokalnych grupek", bo każde z tych Towarzystw tworzą zazwyczaj członkowie PZW i zajmują sie wodami, które są dzierżawione przez okręgi, prowadzą też swoje działania w ramach tego, co jest rybackim zagospodarowaniem wód ... Wciąż w swojej działalności te "małe, lokalne grupki" nie muszą uwzględniać wielu kosztów i gwarancji potrzebnych do pozostawania obwodów rybackich w rękach wędkarzy, ani pokrywac kosztów tworzenia operatów, umów dzierżawnych, ponoszenia nakładów rzeczowo-finansowych na zagospodaorwnaie, wymaganych umowami dzierżawnymi, itp. itd. Tak więc te grupy wędkarzy prowadzą swoją działalność w pewnym sensie dzięki temu, że "sprawy" wędkarzy są prowadzone przez biuro okręgu i te małe grupy są albo przy klołach, albo przy okręgach, albo jako odrębne stowarzyszenia współpracują z okręgiem jako użytkownikiem rybackim. Jak by to wyglądało w sytuacji dzierżawy wód przez przedsiębiorców i firmy rybackie? Nie mam ty na myśli hobbystów takich jak Józek Jeleński czy Maciek Wilk, ale twardych przedsiębiorców, chcących żyć z rybactwa, dążących do maksymalizacji zysków z zainwestowanych pieniędzy ... czy chcieliby, żeby ktokolwiek "społecznie" wtrącał się im w gospodarowanie? Czy chcieliby się dzielić dochodami? Czy wśród korzystających z łowiska znalazłoby się wielu gotowych "napędzać zyski" przedsiębiorcy? A czy, po policzeniu kosztów i ocenie rynku, wiele takich łowisk mogłoby sie w Polsce utrzymać? Na razie jest ich kika w Polsce i wykorzystują (nie wszystkie) pewne korzyści wynikające z pierwszeństwa ... ale ile ich jeszcze może "zmieścić się" na rynku?

PZW jest "trupem" o tyle, o ile "trupem" jest środowisko wędkarzy w Polsce. Na razie jednak dysponuje wodami, potencjałem gospodarczym i majątkiem, których zebranie przez nowe podmioty wymagałoby czasu i wielkich nakładów ... Większym problemem jest słabe wykorzystanie tego potencjału w wyniku ideologicznych zaszłości, które trwają w samych wędkarzach ... Prosze spróbować zmienić ukształtowane w PRL-u pojęcie "powszechnosci wędkowania" i zobaczyć reakcję ... nawet tu, na tym forum ... ;-)

Pozdrawiam serdecznie

Jerzy Kowalski

Odp:Jak jest gdzie indziej? 2011/02/26 14:15 #62180

  • paszczak
  • paszczak Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 792
  • Podziękowań: 28
Jerzy Kowalski napisał:
PZW jest "trupem" o tyle, o ile "trupem" jest środowisko wędkarzy w Polsce. Na razie jednak dysponuje wodami, potencjałem gospodarczym i majątkiem, których zebranie przez nowe podmioty wymagałoby czasu i wielkich nakładów ... Większym problemem jest słabe wykorzystanie tego potencjału w wyniku ideologicznych zaszłości, które trwają w samych wędkarzach ... Prosze spróbować zmienić ukształtowane w PRL-u pojęcie "powszechnosci wędkowania" i zobaczyć reakcję ... nawet tu, na tym forum ... ;-)

Witam Panie Jerzy,

Żeby uściślić, o co mi chodziło w moim poście: uważam, że PZW jest nie tyle sumą zachowań wszystkich wędkarzy, co raczej ich wypadkową. Nawet jeśli znajdzie się kilka setek zapaleńców, rozmyje się to wszystko w szarej bezwładnej masie, jaką stanowi związek jako całość. Gdyby ich wysiłki się dodawały, bylibyśmy w wędkarskim raju prawdopodobnie. Nadzieja, którą pokładam w towarzystwach bierze się stąd, że te organizacje trochę naruszyły tę strukturę. Skupiają ludzi aktywnych, którzy działając w pojedynkę rozmyliby się w większej masie. Mam przy tym od dawna jedną poważną obawę - że ich wysiłek może się jedynie przysłużyć zakonserwowaniu stanu rzeczy jaki mamy dzisiaj w PZW. Dlatego moim zdaniem powinny próbować iść krok dalej - na przykład wymuszając na ZO tworzenie os-ów, cokolwiek, co prowadziłoby do zmniejszenia tej "powszechności wędkowania", o której Pan pisał, zwłaszcza w odniesieniu do wód pstrągowych. Póki co, wielki szacunek za to, co już osiągnęły. Ale nie kończcie na tym :)

Jeśli chodzi o prywatnych dzierżawców/właścicieli wody żyjących z wędkarstwa, o których pisałem wcześniej, to zdaję sobie sprawę z utopijności tego spojrzenia, tak to może wyglądać na dzisiaj. Ale z drugiej strony pamiętam rozmowę z moim ojcem, jeszcze w latach 70-tych gdy jako kilkunastolatek zacząłem się w taki naiwny sposób interesować polityką. Pytałem o możliwości wystąpienia Polski z Układu Warszawskiego. Ojciec tylko się zaśmiał i powiedział, żebym o tym zapomniał, to niemożliwe. Rzeczywistość natomiast pokazała, że obaj byliśmy zbyt zachowawczy :) No ale poziom dygresji w tym wątku przekroczył już wszelkie granice, więc nie będę już dalej katował autora wątku Artura, który zakładał go w całkiem innym celu :)
Ostatnio zmieniany: 2011/02/26 14:17 przez paszczak.
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.106 seconds