TEMAT: Dla tych co przeciwko NO KILL i C&R....

Opieram się na wypowiedzi... Jeśli piszesz że w 99% wypuszczasz a nazywasz sadystą tego co 100% to wybacz... Odpuszczam, bo masz rację i potwierdzasz to co widzę. Bronisz ludzi którzy zawsze, wszędzie i wszystko co ma wymiar, zgodnie z limitem, a jak nie widzą to i ponad...
EOT z mojej strony...

masakra jakaś.........

A co nie chcesz się przyjąć do świadomości że tak jest? Ja przynajmniej potrafię się do tego przyznać. Nie dorabiam do swojego światopoglądu teorii i jej nikomu nie narzucam.

Straszne co z ludzi potrafi zrobić fanatyzm.
Dziwne że admin nie wywala w kosmos tej żenujący paplaniny no killofcowej wklepywanej na forum po raz ....dziesty.
A wystarczy zajrzeć do regulaminu.
3. Przed założeniem wątku prosimy sprawdzić, czy podobna dyskusja już się
na forum nie pojawiła. Można w tym celu posłużyć się wyszukiwarką, w celu sprawdzenia, czy na konkretne pytanie na forum nie ma już gotowej odpowiedzi lub czy nie ma podobnego tematu.

Prosta zasada głosi ,, z fanatyzmem się nie dyskutuje, od fanatyzmu trzeba się odciąć''
Fanatyzm nie przyjmuje polemiki ani argumentów, wszystko co nie jest fanatyzmem automatyczne jest wrogiem.
Z jednej strony fajny ubaw .Z drugiej przykra świadomość , że to nie jest kraj dla normalnych ludzi.

farti a ty albo terroryzm albo fanatyzm...

to jak może ty odpowiesz jak tam z rybami w twoich rzekach gdzie zabierasz
czy też przemilczysz ten temat...

lachs napisał:
no pięknie ujęte tylko zapomniałeś dodać, że twoja teza opiera się w znacznej części do tego, że zabijasz by zdobyć pokarm bo nie masz innego wyjścia a ty masz, możesz kupić przecież rybę w sklepie i nie musisz jej zabijać, no ryba masz rację nie ma innego wyjścia...
a po drugi nie rozumiem w takim razie jak można być wędkarzem który łowi tylko po to by zjeść, a gdzie cała przyjemność z obcowania z naturą...
i nie uwierzą wam, że jak macie rybę na wędce to nie czujecie tej przyjemnej adrenaliny i wszystkich emocji...


a może ty odpowiesz na pytanie czy w rzekach pstrągowych gdzie zabierasz ryby widzisz ich stopniowy zanik czy może nie ..

No bądźmy poważni. Gdyby podliczyć wartość sprzętu przeciętnego wędkarza - wędki, kołowrotki, przynęty etc, to wyszłoby tyle kasy, że ryb w sklepie możnaby nakupować na wiele, wiele posiłków. Markowy wobler kosztuje tyle, co kilo patroszonego pstrąga...

Nie oszukujmy się - jeżeli ktoś łowi inaczej niż przy pomocy bambusowego kija i kawałka robaka, to wydaje na to więcej, niż wydałby na ryby w sklepie. A tutaj już prosta droga do prostego wniosku - nikt z nas nie łowi, bo musi jeść (bo byłoby to po prostu kompletnie nieekonomiczne). Wszyscy łowimy, bo lubimy, a niektórzy przy okazji lubią swój połów zabić i zjeść.

Chcecie to jedzcie, ale te argumenty o sadystach są mega, mega nietrafione i co tu dużo mówić, zalatują hipokryzją.

A to też dobry argument... A co jeżeli prawo jest złe? (bo w kwestii limitów jest i nie ma co do tego wątpliwości). Polacy to mają ciekawe spojrzenie - jeżeli prawo w jakiś sposób nam nie służy, to każdy zaraz mówi, że: "takie idiotyczne prawo mamy w Polsce". A gdy dzięki temu złemu prawu odnosimy jakieś korzyści, to wtedy wszystko jest w porządku i polskie prawo nagle staje się dobre...

Hodowlanych ryb nie kupuję (powinno się je opisywać jak papierosy "jedzenie ryb hodowlanych zabija" mim zdaniem). A co do obcowania z naturą co ma piernik do wiatraka?. Możesz obcować bez wędki w ręku, a chyba że uważasz żeby obcować z naturą to tylko z wędką , to przepraszam.

Myśląc o rybach łososiowatych, dziś nikt kto zabiera komplety nie powinien czuć się z tym dobrze a szczególnie używać argumentu, że robi to zgodnie z prawem i w związku z tym nie powinien być osobą krytykowaną.. Kłopot w tym, ze owe prawo w postaci limitów dziennych jest absurdalne i w wielu Okręgach prowadzi do ostatecznego wyniszczenia populacji szczególnie lipienia.

Odpowiedzą tradycyjnego podejścia do zabierania ryb powinno być w tej sytuacji własne samoograniczenie. Tworzenie sobie rozsądnych limitów rocznych w postaci np. kilku sztuk, czyli tego co już dawno powinni wprowadzić decydenci na poziomie zarządów okręgowych. Będzie to wyraz nie tylko troski o rybność naszych łowisk, podobnie jak czynią to no-killowcy, ale też zrozumiała próba pogodzenia atawistycznej potrzeby ryby w koszyku z aktualną możliwością oferowania ryb przez zdewastowane, przełowione i niewydolne łowiska.

prezes napisał: Spokojnie, krew się jeszcze nie polała czyli no kill