TEMAT: Mazowieckie

Są. Zarybienie musisz zgłosić w RZGW, przyjeżdżają ludzie i Cię kontrolują(oglądają ryby, sprawdzają papiery, podpisują protokół zarybienia). Najczęściej w zarybieniach PZW (bo chyba Ci o to chodzi) biorą udział wędkarze- raczej ciężko im wcisnąć kit. Ludzie trochę mniej podejrzliwości- weźcie udział w zarybianiu, zobaczcie jak to wygląda, to nie boli.

farti napisał:
Hmmm, 300 tys na 10 lat? Tzn. dzierżawa rzeki kosztuje 2500 PLN/m-c- to dużo? Weź te 2500 PLN i spróbuj znaleźć lokal w centrum Wawy za tą kasę np.na sklep z AGD. Potem możesz powiedzieć czy to dużo. Albo spróbuj wydzierżawić rzekę 30-50 km od Londynu, Berlina, Wiednia lub innej stolicy europejskiej za 500-600 jurków na m-c. Jak taką znajdziesz to w to wejdę, nawet jeszcze znajdę wspólników .

Od pisania operatów są ludzie, którzy mają takie wykształcenie. Jak się zdecydujesz mam kumpla, który Ci to napisze. Dostaniesz rabat .

Sorry za OT, ale dostaję ataku śmiechu, gddy czytam w necie jaki to złoty interes robi PZW na rzekach pstrągowych. Potem czytam, że inwestycja 300 tysięcy PLN na 10 lat w taki "złoty biznes" to jakaś super kasa. Panowie pobudka! Jeśli to jest taki super biznes to to są GROSZE!

To ciekawe ile zapłacił gość który dzierżawi Skrode i Łojewek? Wątpie żeby to było 300 tysi.

Nie wiem ile zapłacił- chętnie bym gościa utopił w łyżce wody. Łowię w Łojewku od 97 roku, mieszkam w Ostrejmęce. Pamiętam PZW i widzę co jest teraz. Nóż mi się w kieszeni otwiera. Ta rzeka to był przykład wody przerybionej- teraz to jest taka sama nędza jak większość naszych rzek.
Wiem za to ile płaciliśmy z kumplem za dzierżawę Bludzi- byliśmy jedynymi oferentami, były to bardzo małe pieniądze. Poważniejsza kasa to koszt zarybienia.

Mysha napisał:A gdyby tak najpierw przeczytać całość ze zrozumieniem to by zaszkodziło, czy jak ?
Zamiast pisać pierdy ?
Po za tym zawsze możesz przystąpić do przetargu , jaki problem ?

farti napisał:
A gdyby tak najpierw przeczytać całość ze zrozumieniem to by zaszkodziło, czy jak ?
Zamiast pisać pierdy ?
Po za tym zawsze możesz przystąpić do przetargu , jaki problem ?[/quote]

A gdzie tu widzisz "pierdy"? Napisałem tylko o tym, że wszyscy mają pomysły na złote biznesy i wypisują jak by świetnie gospodarowali zamiast PZW. Później pada kwota 300 tys/10 lat i ludzie piszą, że to niewyobrażalna kasa dla śmiertelnika. To co to za SUPER BIZNES? To są koszty budki z kebabem w centrum dużego miasta. Co do operatu- stawiasz chałupę to płacisz za projekt, chcesz operat też płacisz.

Mysha napisał:Ja tylko proszę o przeczytanie ze zrozumieniem, a nie przeczytaniem jak byś to widział nic więcej . A wtedy zobaczysz sam jakie pierdy piszesz. Dla podpowiedzi przytoczę własny cytat z kilku postów wyżej.I proszę o wskazanie miejsca gdzie napisałem jaki to świetny biznes. Dzisiaj nie mam ochoty już ciągnąć tematu , idę na spanko.

Myślę, że nie ma się co awanturować.
Co innego 300 tys dla osoby indywidualnej, co innego dla firmy, czy stowarzyszenia.

Warto zobaczyć, że to tylko koszt zarybień, a dołóżmy jeszcze do tego np. agencję ochrony do pilnowania łowiska...
I wyjdzie ze 4000 miesięcznie czyli przy cenie dniówki np. 30 zł (jak łowisko byłoby porządne i bardzo blisko centrum - np. 30 km - a o to łowisko chyba wam chodziło, to cena realistyczna) musiałoby się takich dniówek sprzedać w miesiącu 200, żeby zapewnić jeszcze jeden (tylko jeden) skąpy etat...
Czyli szanse na utrzymanie się tego łowiska, nawet jeśli byłyby tam i pstrągi i lipienie (czyli łowisko byłoby całoroczne) są marne...(Latem pewnie byłoby więcej dniówek, ale np od listopada do marca byłoby z tym kiepsko...)...
Oczywiście recepta jest łowisko typu catch and release gdzie nakłady na zarybienia mogą być mniejsze...

Pozdrawiam także miłośników ŚP Skrody i Łojewka! Świetnego przykładu na to jak z łowiska, gdzie zagęszczenie pstrągów przekracza wszystkie dopuszczalne normy, można w ciągu dwóch sezonów zrobić typową pustynię...

Pozdr

Łukasz

Całą odpowiedź znajdziesz u @lukasza. Mnie tylko bawi to co napisałem- ludzie wypisują jakie by cuda na kiju postawili, potem pada kwota i jest cisza i spokój. Brak chętnych.
Co do kwestii, które poruszyłeś wcześniej. Różnica w przeżywalności wylęgu podchowanego i narybku jesiennego tajemnicą nie jest, przeżywalności można znaleźć.
Jeśli chodzi o zarzuty o jakieś straszne wałki na materiale zarybieniowym- zarybiałem wody, przeważnie pilnowała mnie delegacja z RZGW, gościowi od którego dostawałem rybę na ręcę patrzyłem ja.

lukasz_z_bagien napisał:
Ale za to jaki start był super. Reportaże w necie. "Godulici", odcinek specjalny na Łojewku, precz z PZW! Potem przenieśli tarlaki ze Skrody do Łojewka, później w drugą stronę i ch.. bombki strzelił, choinki nie będzie. Jak widziałem tam parę lat temu rójkę jętki to wyglądało to jakby deszcz padał, kółko przy kółku. Teraz muszę dymać 80 km dalej na ryby . Dzięki temu panu mam alergię na tzw. prywatnych dzierżawców( drugi przykład to niesławna "Troć" ).

Łącze się w żalu.