Nature napisał:
Z tą prokuraturą i podejrzeniami co do ichtiologa-menadżera oraz RZGW to trochę wygląda na rozpaczliwą próbę wybelenia działań OPZW Koszalin przez jego obecne władze,które generalnie zrzucają całą winę na poprzedników...Tymczasem fakty (przytaczane tu przez wiele osób) są takie że na Parsęcie i Wieprzy Okręg miał wielkie zaległości zarybieniowe np troci,łososia czy lipienia sięgające 2005 r! A obecne władze,zawiadujące okręgiem od prawie 3 lat zamiast rzeczywiście nadrabiać zaległości i negocjować od początku z RZGW określone rozwiązania- zajmowały się polityką i szukaniem "wsparcia" określonych polityków...Pewnie nie można im zarzucić że nic nie robili,ale raczej zrobili za mało i za późno...
Oczywiście zawsze jest wrażenie, że można było zrobić więcej. Przy czym moim zdaniem jest to o tyle trudne w sytuacji, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że przejął pieczę nad czymś na kształt masy upadłościowej i de facto nie może skupić się na normalnej, bieżącej działalności. Nie może ponieważ zmuszony jest zarządzać permanentnym kryzysem. Trzeba pożegnać się z mało wydajnymi pracownikami, którzy najwyraźniej zapomnieli kto ich opłaca i dla kogo de facto są, a których prawa w Polsce nieźle zabezpiecza sąd pracy, spłacać zaciągnięte kredyty, przywrócić rentowność przynoszącego straty ohz-etu w który zainwestowano, zmierzyć się z zaległościami zarybieniowym sięgającymi 10 lat wstecz oraz innymi ,,trupami w szafie" wysypjącymi się co jakiś czas...Pewne rzeczy, przy niezwykłym wprost oporze materii i ,,życzliwości" niektórych udało się jakoś przestawić z głowy na nogi, ale na zrobienie wszystkiego i odrobienie wieloletnich zaległości zwyczajnie potrzeba czasu.
A że niby ktoś, coś tam, kiedyś zaczął robić za późno, to chyba te słuszne pretensje należy kierować do osób za to odpowiedzialnych, którzy do takiej sytuacji doprowadzili. Przy czym mam poważne wątpliwości, czy zaczęli w ogóle kiedykolwiek, w tej konkretnej sprawie oraz wielu innych też, cokolwiek robić. To jest duży problem gdy na określone funkcje wybierani są ludzie nie przygotowani do tego merytorycznie, którzy niczym nie zarządzali, nawet własnym businessem i im się tylko wydaje, że są w tym dobrzy. Niestety ale życie brutalnie weryfikuje umiejętności takich demagogów, ,,ekspertów" teoretyków ekonomii i zarządzania firmą i pracownikami w niej zatrudnionymi. Prezes społeczny, który przy całym szacunku prawie całe zawodowe życie jest zatrudniony na państwowym etacie, ma tyle wspólnego z Prezesem mającym zawodowe doświadczenie w prowadzeniu firmy i rozliczaniu podległych pracowników z wykonywanej pracy, co Prezes Okręgu PZW z Prezesem Zarządu spółki z kapitałem prywatnym. Pozdrawiam.