W poruszanym tutaj przez niektórych "wszechwiedzących" temacie Parsęty oraz Koła Miejskiego PZW w Kołobrzegu do wielu z Was nie dotarła zapewne informacja, że prekursorem organizacji zawodów na żywej rybie w troci i łososiu było Koło Miejskie w Kołobrzegu z Wieśkiem Skólmowskim jako pomysłodawcą na czele. To podczas jednego z memoriałów odbyła się pierwsza klasyfikacja żywej ryby i nie była ona zaliczana do klasyfikacji turnieju(wówczas pucharu żubra)oraz klasyfikacji generalnej. W tamtym czasie "żywa ryba", sprzątanie Parsęty i kilka innych inicjatyw przez bardzo wielu było uważane za idiotyzm, niejednokrotnie słyszałem z wielu ust opinie, że nie po to przyjeżdżają na zawody aby nosić worki ze śmieciami i wypuszczać ryby. Oczywiście to takie nasze, swojskie - u nas zawsze sukces ma wielu ojców, a porażka jak zwykle jet sierotą. Było, minęło więc nie będę cytował wypowiedzi niektórych kolegów gdy była mowa o zawodach na żywej rybie w turnieju.
Nie jestem na 100% pewny, ale to chyba z inicjatywy Wieśka Skólmowskiego ZO w Koszalinie podjął uchwałę o tym, że wszystkie zawody (z wyjątkiem podlodowych i trociowych) organizowane przez koła okręgu muszą się odbywać na żywej rybie - nawet nie pytajcie jaka była reakcja tzw.terenu (określenie, że och....ł było najdelikatniejsze).
My, jako Koło organizując zawody (również te jutrzejsze) dajemy możliwość żywej ryby.
Podczas tegorocznej beczki piwa nie było takiej możliwości, kol. Michał mając kelta miał do wyboru, albo dostarczyć do wagi i liczyć się w klasyfikacji (bardzo lubi piwo), albo wypuścić go i nie brać udziału w zawodach - wypuścił.