By stwierdzić że system zarybień i cała otoczka przy PZW Koszalin,jest skrajnie negatywna,niekoniecznie trzeba być ichtiologiem.
Wystarczy być osobą która od 25 lat przebywa nad wodą i wyciąga wnioski z prowadzonych nieudolnie przedsięwzięć władz danego okręgu.
Moje spostrzeżenia dotyczą okresu od lat 90-tych.W tym okresie zaczęto na większą skalę zarybianie rzek przymorskich.Był to też okres rozpoczęcia działania pana doktora propagandy.
Pozyskiwany wtedy materiał zarybieniowy pochodził z osobników które w 100% były rybami z naturalnego tarła,więc był to najlepszy materiał zarybieniowy.
Na skutki tych zarybień,nie trzeba było czekać długo.Do rzek weszły niespotykane ilości ryb lata 91-93. Można było się o tym przekonać łowiąc piękne srebrniaki w okresie letnim i dorodne kelty w okresie zimowo wiosennym.
Władze okręgu Koszalin z euforią mówiły o wielkim sukcesie pana prezesa z niemniej znanym panem ichtiologiem.
Pozytywne skutki zarybień można było jeszcze odczuć do roku 2000.W latach 94-98 osobiście miałem piękne wspomnienia z wypadów nad wodę,co owocowało rybami rzędu 5-9 kg.
Tak jak wielu wędkarzy sądzi był to najlepszy okres dla Parsęty.Ale euforia nie trwała długo.
Szereg kolejnych decyzji ZO przyczynił się do zniweczenia tak dobrego okresu nad Parsętę.Były to
- wydawanie pozwoleń na zabudowy hydrotechniczne (progi ,spiętrzenia ,tuczarnie tęczaka)
-nieudolne wprowadzenie obcego gatunku do naszych rzek czyli Łososia z Rygi
-produkcja na masową skale narybku
Produkcja narybku i smolta była oczkiem w głowie wiadomo z jakiego powodu(im więcej wyprodukujemy tym więcej nam zapłacą).Dodatkowo pan ichtiolog stwierdził ze największa przeżywalność narybku jest z ikry zapłodnionej przez skarłowaciałe samczyki.To był jeden z pierwszych szczebli mutacji narybku Troci.W następnych latach łowiono karłowate wersje Troci.
Taką politykę zarybieniową prowadzono do momentu pojawienia się pierwszych oznak pleśniawki.
Dodam też że w tym okresie ograniczono dostęp do naturalnych tarlisk dorzecza Parsęty.Na rzece Radew i Chotla wybudowano szereg tuczarni tęczaka za przyzwoleniem pana prezesa,dodatkowo jedna z tuczarni jest nieoficjalnie własnością pana ichtiologa

Wielu wędkarzy składało protesty wobec poczynań
ZO Koszalin,ale pan doktor miał za sobą całą rzeszę (leśnych dziadków)i panów delegatów do spraw sportu.
Nie ma co się oszukiwać,aby wrócić do tamtego okresu dobrej opinii o Parsęcie trzeba co najmniej dwóch dziesięcioleci, ale z osobami kompetentnymi na stanowiskach ZO Koszalin.
pozdrawiam przysłowiem znanym jak propaganda
"Machaj wędą a ryb już nie ma"