Miejscowi z którymi sie spotykam nie robią nic z kłusownictwem bo większość kłusoli to ich sąsiedzi i napewno nie będą się narazać żeby udupić sąsiada bo taki lump za wino to i chałupę podpali .Łapią wtedy kiedy mogą a mnie znaja i wiedzą że o rybie mogą mi powiedzieć, że jest, bo ich stanu nie wytrzebie a oni są dwa razy dziennie i więcej łapią odemnie -tak mówią

Nie wszyscy mieszkający nad wodą są żli .Z niektórymi fajnie się gada wymieni info co gdzie,dzisiaj z miejscowym obrzucaliśmy miejscówkę bo widział rano spław i mówi że na zmianę z przerwami raz on raz my ,może weżmie- mówi.Nie każdy by tak powiedział,tylko - niema i zwinoł sie lub naopowiadał takich wieści o kłusolach że każdy normalny wędkarz uciekł by znad wody w te pędy;)