TEMAT: INFO ZNAD PARSĘTY

Igoras napisał:
To chyba ryby łososiowate nie są dla Ciebie. Proponuje łowienie karpi na sztucznych i nadmiernie zarybionych zbiornikach.

Ja się tutaj troskam i myślę co zrobić żeby wody rybne były, bo jakie sa każdy widzi a wszyscy huzia na Igora.

Tak jak jasne było od dawna, że nie da się na dłuższą mete zastąpić naturalnych procesów związanych z samoodtwarzaniem populacji zabiegami hodowlanymi oraz intensywnymi zarybieniami wybranych gatunków ryb w oderwaniu od warunków środowiskowych, tak i dla mnie jasnym jest, że w końcu nadszedł moment, w którym nasze rzeki przestały najzwyczajniej nadawać się do uprawiania wędkarstwa. Przynajmniej takiego do jakiego przyzwyczajono nas od dziesiątków lat. Pozdrawiam

Czemu jest tak źle skoro jest tak dobrze.

- jakość wody w rzekach poleciała średnio o dwie klasy czystości (nikt się nawet o tym nie zająknie)
- wszechobecna susza hydrologiczna (brak opadów zimą)
- Maksymalne letnie temperatury wody wzrosły wg mych obserwacji a żyję krótko o 2 stopnie a czasem więcej. (W ostatnie upały woda w środkowym odcinku Parsęty miała 21 stopni)
- dynamiczne opady i spływ wody po okresie niżówki niszczące gniazda tarłowe ...

mogę tak wyliczać godzinami ale szkoda czasu ...

i jak w takich warunkach rzeka ma produkować ??

Cieszcie się tym co jest bo przynajmniej jeszcze jest i wielu osobom zależy na tym Dobrze.

A że ryba nie bierze ... dobrze że na innych rzekach bierze ... mniejszy tłok.

photos.app.goo.gl/3pDvnkEzRXJBSC4i6

Zamiast robić z tego tajemnice użytkownik mógłby upubliczniać dane archiwalne ze skanera.

Wynik zawodów był znany właściwie przed ich rozpoczęciem i ilość ryby w rzece nie ma tu większego znaczenia.

Już nie wspomnę o zatruciach, jakości wody i zanieczyszczeniach termicznych wody, patrz nowiutka tuczarnia tęczakow na pokrzywnicy 18 albo i więcej basenów które zamieniają chłodną wodę pokrzywnicy w ciepłą zupę i oddają ją spowrotem do rzeki, trzeba to pomnożyć razy kilkanaście hodowli itd. można by wyliczać a ludzie wypisują jakieś bzdety że jak będą zarybienia smoltem to ryby będą brać, może faktycznie przyzwyczajone do hodowli stawowej lepiej będą brać w tej zupie.

Ahaw napisał:
Rozwiń myśl.

Taka uroda naszych rzek trociowych, że zdarzają się lata że ryb w rzece jest w sezonie letnim sporo, a często jest ich niewiele. Dawniej napędzały ciągi ryb duże stany wód (janówki) które pojawiały się na przełomie czerwca i lipca, od lat już tych opadów intensywnych w tym okresie nie ma, ale znów przyjdzie sezon taki jak dwa lata temu i wtedy Parsęta znów będzie królową rzek, a gospodarka rybacka będzie wzorem do naśladowania przez pozostałych użytkowników.
Połów troci w polskich rzekach to zajęcie dla stoickich twardzieli i zawsze takie było, dla osób o tendencjach do chwiejnych nastrojów jednak polecam bardziej przewidywalne łowiska.

Otóż to - rok 2020 wyraźnie pokazał, ile w rzekach mogłoby być ryb. Wystarczyło dać postojowe nienasyconym hordom rybackim i nagle sezon okazał się być rekordowy na niemal wszystkich pomorskich rzekach.

miko napisał:
Nie żebym bronił rybaków ale ostatnio też nie mają delikatnie mówiąc spektakularnych efektów jeśli chodzi o połowy troci...

Z roku na rok widać postępującą degradację rzek trociowych oraz zmiany klimatyczne - to co się obecnie dzieje to nie jest pogoda typowa dla Pomorza. Jak sięgam pamięcią historycznie w okresie letnim zawsze było tak, że jeden miesiąc był upalny z ładną pogodą, a drugi (z reguły sierpień) w dużej mierze zimny i deszczowy. Deszczowa aura potrafiła się utrzymywać latem całymi dniami lub tygodniami, a całe turnusy wczasowiczów mogły nie zobaczyć słońca na niebie. Obecnie natomiast mamy praktycznie nieustanną suszę oraz czasem jakąś przelotną 1-3h ulewę, która raczej nic nie wniesie do stanu wód gruntowych i poziomu wody w rzece.

U rybaków zapanowała ta sama choroba co na blogu - nic nie mówić nikomu. Ot taki nasz urok osobisty. Zamiast walczyć ze sobą to zastanówmy się co i kto , może zmienić. Pod hasłem zmian w PZW - jedna karta - głośno było tylko 5 minut i cisza, a będzie się działo. Całe szczęście, że jeżdżę nad rzeki nie po mięso tylko odpoczynek. Połamania