TEMAT: Kłusownicy skazani ...

Jakiś czas temu słychać było o złapanych kłusownikach z Miastka i o wycenie strat sporządzonej przez PZW Słupsk na prośbę sądu. Oto finał tej historii:
Za: http://www.rybobranie.pl/wiadomosci/2531/24/rekordowo_wysoka_kara_dla_klusownikow_wedkarze_sa_wniebowzieci
"Dostali kary po pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata oraz wysokie grzywny. Każdy z nich musi zapłacić na rzecz PZW po 2500 zł i po 100 zł kosztów sądowych."

Jak uważacie, czy jest to jakieś światełko w tunelu?
Czy większa ilość takich wyroków ma szansę na zamianę podejścia ludzi (czytaj: społeczeństwa, nie-wędkarzy) do kłusownictwa?
Czy będzie to jedynie pojedynczy wyrok, a dalej będzie tak samo?

PS. Przyznam, że to co koledzy piszą w wątku "Co z tą Parsętą?" jest przerażające. Szczególnie ta historia wiarus150 z ucieczka przed kłusolami...

I tak powinno sie postępować z każdym kłusolem na terenie całego kraju. Jak nie w ten sposób to na wzór amerykański czy kanadyjski odpracowanie kilkuset godzin na rzecz wody na której się kłusowało np. sprzątania itp.

Muszę rozczarować kolegów piszących powyżej bowiem wyroki skazujące na bezwzgledną karę pozbawienia wolności zapadają w sądach w Białogardzie, rzadziej w Kołobrzegu od wielu lat, a nie tylko "zawiasy" jak w przypadku Miastka.
Jestem z kolegą pracujacym w PZW praktycznie na każdej sprawie dotyczącej kłusownictwa na rzece Parsęcie i w jej dorzeczu jako oskarżyciel posiłkowy.
Niestety 80-90% zatrzymanych i skazywanych, to te same osoby, które zajmują się kłusownictwem praktycznie non stop, tzn. kłusują, my ich łapiemy, sąd skazuje np. na rok odsiadki, nast. odsiadują wyrok w więzieniu, wracają po odbyciu kary i znowu kłusują - przykłady mogę mnożyć!!!
Rekordzista z Karlina w ten sposób przez kolejne trzy lata spędził "czas".
Bardzo często mają lepiej w więzieniu, niż w domach, w których np. nie ma elektryczności.
Najgorsze jest to, że nawet w przypadku zatrzymania na gorącym uczynku, pomimo zatrzymanych dowodów rzeczowych i zeznań świadków takim bydlakom trzeba winę udowodnić, stąd m.in. przeciąganie w czasie procedur sądowych w nieskończoność ( średnio od zatrzymania do skazania mija 8 miesiecy, a bardzo często ponad 1 rok !!!). Efektem przeciągania jest fakt, że kłusole czują się bezkarni i kłusują dalej nie mając nic do stracenia, stąd również mamy przypadki kolejnych zatrzymań jeszcze przed zapadnięciem wyroku ( kolejny rekordzista został skazany dopiero po trzecim zatrzymaniu podczas kłusownictwa - miał tzw. "ciągłość czynów" )fakt, że w tym wypadku sąd odpowiednio docenił jego wysiłek.
Oprócz kary pozbawienia wolności sąd nakłada na skazanego ( kary obligatoryjne )przepadek dowodów rzeczowych - np. sprzęt kłusowniczy i nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, czyli PZW - co z tego skoro połowa nie ma czym zapłacić?!
Jednak pojawia się "światełko w tunelu" i należności ściągane są nawet po kilku latach.
Zasługa mojego kolegi pracującego w O PZW w Koszalinie, który im nie "odpuszcza".
Andrzej

Niewątpliwie cieszy że zapadł wyrok skazujący i to nawet spory. Może i wreszcie w sądach sie opamietaja i zaczną karac kłusownictwo nie traktując tego jako małej szkodliwości. Straty w rybostanie z powodu kłusownictwa sa bardzo duże a jeszcze w przypadku "elektryków" niektóre wody kończa jako martwe. Niestety wciąż panuje ogólne przyzwolenie na ten proceder i rzadko kto reaguje widząc kłusoli a później najczęściej anonimowo złorzeczy na forach internetowych.
Kłusole muszą zacząć sie bać widząc, że wszyscy ich nienawidzą a wtedy nie trzeb abędzie martwić się, że ryby kradna bo nieuchronność kary wielu złodziei odstraszy od tego procederu.

wolek napisał:I tak trzymajcie Andrzej;) , również bym nie odpuścił gdybym miał trochę bliżej:(

Pozdrawiam

Kamil

@wolek

Wcale mnie nie zmartwiłeś . Wręcz odwrotnie - twój komentarz bardzo mnie ucieszył. Bardzo cieszę się, że kłusownicy są skazywani adekwatnie do popełnionego przestępstwa i odsiadują wyroki. Jeżeli nie tylko sąd w Słupsku, ale również Białogardzie, Kołobrzegu, Lublinie, Szczecinie itp. będą wydawać wyroki skazujące na odsiadkę oraz karę grzywny to naprawdę widać zmiany na lepsze. Jeżeli "niska szkodliwość" zostanie zastąpiona bezwzględna egzekucją to na prawdę jest sukces. To jest Wasz sukces, bo to, że sądy zaczynają zmieniać wyroki oznacza, że problem został zauważony, a został zauważony, bo Wy "doprowadzacie" kłusowników do sądu.

A to, że część skazanych po powrocie z "wypoczynku" wraca do swojego procederu, niestety wcale mnie nie dziwi. Pozytywna rzecz jest taka, że przez rok ryby miały o jednego kłusownika na głowie mniej. A jeżeli zostanie złapany ponownie, to może dostanie jeszcze dłuższy wyrok. 3 lata za kratkami - świetnie. Oczywiście szkoda, że na nasz koszt, ale to już inna historia. Niestety, niektórzy nigdy się nie zmieniają, ale to przecież nie może być okolicznością łagodzącą - wręcz odwrotnie.