Podobno na Baltyku troche sztormuje i ciezko lapac, chyba ze moj staruszek tylko tak sie usprawiedliwia z lenistwa. Za to w Szkocji sezon trociowy w pelni. Pare dni temu pojechalem z kumplem odwiedzic ujsciowy (plywowy) odcinek rzeki Ythan. Dotarlismy troszke za wczesnie, bo woda byla jeszcze wysoka.
Z nad morza zaczala nadciagac mgla (haar) i zalala miasteczko po drugiej stronie zatoki
W miare jak woda opadala coraz wiecej ryba splywalo z gory. Co chwila widac bylo splawy i ataki troci zerujacej na dobijakach. Mielismy duzo bran. 5 ryb spadlo podczas holu.
W tym ryba dnia, ponad 60cm co jak na tutejsze warunki to juz okaz. Przy okazji przekonalem sie jak istotna jest ta "magiczna" przyneta. Z reguly wystepuje ona w jednym egzemplarzu i na dodatek zamieszkuje pudelko wspoltowarzysza wyprawy

Ostatecznie udalo mu sie wyjac 3 takie rybki
Ja musialem zadowolic sie odprowadzeniami i braniami pod sama szczytowka. A nawet jak cos udalo mi sie zaciac, to bylo to za sam koniec pyska i po wyskoku ryba spadala. Oczywiscie nastepnego dnia wybralem sie na zakupy i pudelko z trociowymi przynetami powiekszylo sie o kilka blaszek.
Pozdrawiam