Znów od wydr nastąpił przeskok na inny gatunek, który przeszkadza rybom, by były liczne i dawały się łowić w nieograniczonej ilości. Populacja kormoranów, a ściślej jest nadmierny rozrost, to doskonały przykład, jak człowiek sam sobie robi "kuku" przez nieprzemyślaną gospodarkę i ingerowanie w procesy naturalne. Zanim spróbuje wyjaśnić, w czym rzecz, muszę jednak dodać, że do ludzkiej bezmyślności dołożyły się w tym przypadku procesy , na które nie mamy, i raczej nigdy nie będziemy mieć, wpływu jaki niektórzy mieć by chcieli. Co najwyżej możemy pewne zmiany "katalizować" swoją działalnością. mam na myśli zmiany klimatu, które pozwoliły tym ptakom zimować w naszym kraju. Zresztą nie tylko naszym. Brak zim wyeliminował bardzo istotny element naturalnej redukcji, czyli migracje na zimowiska. Z kolei człowiek niszcząc bioróżnorodność ekosystemów oraz właściwą strukturę wiekową populacji różnych gatunków ryb, odmładzając je nadmiernie, stworzył kormoranom idealne warunki do bytowania oraz wzrostu liczebności. Klasyczny przykład, zresztą jedna z głównych przyczyn tej "plagi" to rybactwo i rybołówstwo na dużych akwenach, szczególnie Zalewach- Szczecińskim i Wiślanym. Coraz doskonalsze metody i technologie oraz koniunktura na małe osobniki ryb, okoń, sandacz itd. stworzyły idealne żerowiska dla kormoranów, i to dużych stad. Z tym problemem jednak Natura radzi sobie sama. Po zeszłej zimie na Zalewie Szczecińskim ubyło 30% tych ptaków, a tej zimy stado zimujące uległo dalszej redukcji. Jeszcze kilka takich normalnych polskich zim i problem zniknie.
podobnie, jak z kormoranami, rzecz ma się z innymi drapieżnikami, nie tylko wodnymi, jak wydra, ale np. ptakami drapieżnymi, dzięki wycinaniu wszelkich śródpolnych zadrzewień- kryjówek drobnego ptactwa i gryzoni itd. W przypadku wydr ogromne znaczenie ma destrukcja rzek z likwidowaniem wszelkich zwałek, podmyć, warkoczy korzeni nadbrzeżnych drzew oraz zmienności głębokości cieków- w sumie redukcji rybich kryjówek. Do tego dochodzą przegrody poprzeczne, gdzie ryby w czasie migracji się grupują nadmiernie, lub zmuszone są do odbycia tarła tuż przy rzece głównej. to wszystko sztuczne karmniska dla wydr i norek. Tych czynników jest znacznie więcej i prawie wszystkie są efektem ludzkiej aktywności. Nie ma co winić zwierzaków, że są zwierzakami. Powinniśmy się cieszyć, że są. Gdy wszystkie znikną, także dla człowieka zabraknie miejsca.
Jeden z kolegów poruszył problem wyżywienia ludzkości, rzekomo niemożliwy bez chemizacji i tym podobnych usprawnień. Tego typu poglądy są dość powszechne na całym Świecie, do tego stopnia, że niedawno powstał raport specjalnej komisji eksperckiej powołanej przez FAO na wniosek przeciwników globalizacji. Wniosek jest dość jednoznaczny. Bez super intensywnej produkcji da się wyżywić ludzkość. Intensyfikacja rolnictwa to przede wszystkim fabryki kasy dla wąskiej grupy producentów. Raport kładzie nacisk na rosnące zagrożenia z tym związane, w tym bardzo realne widmo głodu w krajach wysoko rozwiniętych, ale nierolniczych. Wystarczy drastyczny skok cen głównego dziś nośnika energii dla transportu- ropy, i w takich krajach nagle nie będzie co jeść.....
Intensyfikacja ma jeszcze jeden podniesiony przez ekspertów ujemny skutek- to ucieczka ludności ze wsi do miast, z braku pracy. Doskonale widać to w naszym kraju w ciągu ostatnich kilku lat....