TEMAT: Wyjazdowe okazy

Odpowiadasz tak, jakbym nie przyznawał ci racji a przecież rację masz.

i dochodzimy do sedna.
wędkarstwo jak każdy biznes musi się opłacać.
jak totolotek jest podatkiem od złudzeń , tak koszta licencji są podatkiem od Marzeń.
prowadzenie przyzwoitego łowiska, musi spinać się budżetowo.
zadam pytanie- czy dziś taki sposób myślenia jest uwzględniany gdziekolwiek poza OS-ami?

u nas są dwie drogi- albo wedkarze zaczną oszczędzać ryby aby było ich więcej plus przez lobbing poprawimy stan rzek i ograniczymy sieciowe połowy- albo pozwólmy na pojawienie się dierżawców, niech sie sami zajmą wszystkim, lecz mogą pojawić sie zaporowe ceny.
tak czy inaczej należy się przygotować na wydatki, bo wędkarstwo łososiowe nie jest i z założenia nie może być tanie.

Steril napisał:
No ta jak tą całość zmienić?

maciasd napisał:
A czym/kim według Ciebie teraz są Okręgi PZW Gdańsk, Toruń i Bydgoszcz, Sp. Troć czy Pan J. Kaczmarek będący użytkownikami rybackimi obwodów w dorzeczu Dolnej Wisły?

Dwie strony wcześniej była odpowiedź czemu w Islandii wygląda to tak jak wygląda: 460 Euro za licencję + 6 licencji dziennie. To są zamknięte łowiska dla wybranych. Zróbmy w Polsce na wszystkich rzekach P&L OeSy jak San, z dniówką (niech będzie to marne 80zł ) a sprawy przybiorą inny obrót

Kolega pokazał Wam piękne ryby, robiąc w pewnym sensie krzywdę oglądającym bo rozbudził marzenia. Cała ta rozmowa o komercjalizacji polskich łowisk łososiowych jest złudzeniem, bo nasze rzeki nie mają takiego potencjału. Reda, Łeba Słupa to zaledwie ciurki w porównaniu do rzek z których pochodzą prezentowane ryby.

Można natomiast przy nawet niewielkiej przychylności Zarządów Okręgowych wprowadzić zmiany, które powprawia sytuacje.
1. Sposób wypełniania rejestrów połowów z obowiązkiem natychmiastowego wpisywania zabieranej ryby.
2. Zmiana limitów dziennych – pstrąg i lipień 3 sztuki dziennie to absurd.
3. Zmiana limitów dziennych troci na roczne– np. 2- 3 sztuki
4. Więcej odcinków no-kill
5. Opłaty licencyjne na rzeki górskie, kierowane bezpośrednio do lokalnych SRR.
6. Częste i wnikliwe kontrole z pieniędzy j/w.
Propozycji może być więcej, ale tego typu są w zasięgu PZW, skoro już dzierżawi wody.
Ile ja już o tym pisałem i to też kruszy się o związkowy beton.

maciasd napisał:
Taki sposób myślenia jest uwzględniany w każdej dobrze prosperującej firmie.

Obecny stan prawny odcina niestety podmioty chętne do biznesowo-turystycznego podejścia do obwodów rybackich.

Uprzywilejowane są podmioty rybackie, które mają aktualnie sporo wody w swoich łapach i PZW, czyli organizacja żyjącą z dnia na dzień, bez perspektyw, bez pomysłu, bez chęci i ogólnie bez sensu.

Gdybym miał szansę pozyskać z moją organizacją odcinek dobrej wody, to myślę, ze w perspektywie 5-10 lat mielibyśmy kawałek fajnej zasobnej w ryby wody, ale nie na takich warunkach finansowych i ogólnych jak to obecnie funkcjonuje w PZW.

Trzeba pozbyć się złudzeń, przyjemności kosztują konkretne pieniądze i konkretną pracę. Jeśli nie płacimy i nie pracujemy, to mamy to co mamy, czyli gówno.

struc napisał:
Przecież nasze rzeki nie mają potencjału na OS-y, na czym chcesz to budować na tych resztkach wody, pozbawionej bazy pokarmowej. Zarybienia pstrągiem i lipieniem w liczbie dziesiątki tysięcy sztuk rocznie idą w błoto.

hi tower napisał:
fakt Tomek. ale to tylko zbieżność semantyczna. działałność rybacka to nie zarobkowa polityka prowędkarska nastawiona na pozytywny wynik finansowy i proekologiczne zmiany modelu wędkarstwa.

mkfly napisał:
A mógłbyś podać konkretne przykłady zapisów prawa? Bo mi poza: pkt. 3, Art. 4. Ustawy z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym nic do głowy nie przychodzi?