TEMAT: TROCIE W MORZU mucha i spinning 2011

Bugi_gb napisał:
Mi napewno nie nadepniesz poprostu unikam
takich miejsc gdzie jeden drugiemu po łbie łazi.
Czy to już jest dążenie tylko i wyłącznie do własnego
szczęścia ? z pewnością też a też i do swobody chociażby oddania
rzutu bez potrzeby uważanie żeby komuś w łeb blachą nie zaje..chać.
Wrzucaliśmy już tu zdjęcia chociażby z Rozewia gdzie "junacy łokieć w łokieć
swoją ciężką pracę wykonywali".....

Czasem ludzie nad wodą lubią pogadać albo ponarzekać..

okonhel napisał:
Okej napiszę dokładniej o co mi chodzi.
Staliśmy sobie w wodzie na Rozewiu po kilka metrów jeden od drugiego
gdzie i słowo można było zamienić a i bezpiecznie rzucić blachą.
Przyjeżdża "ekipa" i się ładuje do wody oczywiście między nas jeden, drugi z drugiej strony trzeci z kolejnego boku i z naszych kilku metrów przerwy robi się ścisk do tego ani me ani be ani wypieprzajcie bo przecież w morzu łowić każdy morze .....
Na śródlądziu są jakieś przepisy regulujące ten stan rzeczy ale myślę, ze dobre wychowanie by wystarczyło żeby taki jeden z drugim nie właził komuś na głowę albo chociaż się zapytał czy może ... poza tym jak by ta plażą była wielkości rabatki w ogródku .... i dlatego nie lubię takich miejsc jak Klif w Orłowie czy Rozewie gdzie niby wody w uj a jeden drugiemu na głowę włazi..

Niestety nad wodą coraz mniej wędkarzy a coraz więcej osobników z wędką w garści i chciwym spojrzeniu. Tacy nie cofną się przed niczym, dla takich nie ma regulaminów, zwyczajów czy kultury...

Jeżeli mogę wtrącić to miałem taką samą sytuację podczas połowu belon na ujściu Czerwonej.
Na przeciwko pali wbitych na brzegu była fajna miejscówka, więc sobie na niej machałem i jak wyżej przyjechało trzech gości. Zaczęli łowić dosłownie łokieć przy łokciu, ale ch.o.l.e.r.a te łokcie były moje. Jedyną pociechą było to, że co chwila urywali blachy przy wyrzucie, bo żyłki za cienkie albo za stare mieli. Wytrzymałem około 20 minut i dałem sobie na luz.
Ech, samo życie.

I tu bym się zgodził. Nie ma reguły.

Mogę się podzielić tylko pierwszymi, ale swoimi wrażeniami z tego tematu.

Pierwszy tydzień kwietnia 2011, Bornholm.

Wyprawa życia, jesteśmy w 8 osób. Jestem najstarszy, więc natychmiastowe przebieranie się i wyjście z domku w morze trochę mnie dziwi. Tym bardziej że "z głupia frant" załapałem się do EKIPY, mimo wątpliwej rekomendacji...
Weszliśmy w morze do kolan. Po kilkunastu minutach zauważyłem załamanie falki między kumplem z prawej. Staliśmy na czystym piasku. Wiedziałem że mi się zdawało, ale rzuciłem
w to miejsce slidera salmo "S" 7 cm, niebieski grzbiet (czyli zaprzeczenie wszelkiego trociowania).
Po pierwszym obrocie korbki uderzenie i mam trotkę 57 cm. Wysłałem SMS-y do Polski że nas tutaj trocie zjedzą!
Następne i ostatnie branie miałem po 5 dniach (67 cm)...
Krzysiek przez 5 dni nie miał brania, chociaż był najtwardszy i przy nim Duńczyk w 2 godz. złowił 7 sztuk. Groziła Mu wizyta u psychologa. Ale w ostatnich 2 dniach złowił 4 szt.(w tym największą 82 cm i jeszcze kilka mu spadło-szacun!).
Spodziewaliśmy się ELDORADO a było, reasumując, mniej niż przeciętnie. Duńczycy i Niemcy strasznie nas...pogrążyli w wynikach.
Po powrocie "zwariowałem".
Wgłębiając się w temat, nawiązałem kontakt z ludźmi znającymi się na rzeczy-(m/in. EJ
i Za..)". Zakupiłem ich perełki, które same w sobie są majstersztykami i uważam że na kwiecień 2012 będziemy lepiej przygotowani.
Sorry za rozwlekłość, ale to jest złapanie bakcyla, czego każdemu życzę (chociaż nie do końca, bo to trochę drogi i absorbujący temat...).
Pozdrawiam. ZS

Sorry, ale pisałem w nawiązaniu do postu kilka miejsc wstecz.
O nieregularności brań...

Nic nie szkodzi:)
A mogłbys Zbyszku powiedziec czym i jak(przynety) łowili nasi zachodni sasiedzi ze mieli takie piekne wyniki?

OK.
Tak jak pisałem, byłem najstarszy a tym samym najmniej mobilny (mam nadzieję że niektórzy docenią ten mój dystans do siebie), więc nie bardzo mogłem wszystko dostrzec.
Nawiązałem tylko pseudokonwersacje ze starszym Niemcem (sorry, ale ja go określam że gasił benzyną Warszawę), posługując się rękami i zasobęm niemieckiego z technikum mechanicznego.
Pokazał mi spirolino i na przyponie krewekę(imitację z piór i innych, dziwnych materiałów).
Mówił że wcześnie rano, na świcie, ale przy kumplach też złowił dwa sreberka (2,5 i 3,5 kg-tak mówił).
Pozdrawiam.

Hhehe koledzy jak czytam o tym belonowaniu łokiec w łokieć to nie wiem czy ktos z was mial przyjemność znaleźć sie wśród dziadków w gdynni na skwerze:) to dopiero rzeźnia jak cie widza z blacha to i nawet jakieś docinki lecą... Pozostawie to bez komentarza.
Pozdrawia kolegów!