Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Z pamiętnika muszkarza...

Z pamiętnika muszkarza... 2015/06/13 00:59 #150754

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Fajnie. A powiedz kolego gdzie miałeś ten "domek" na Wrzosach bo nieco mnie to ciekawi. Tam jeno jedna leśniczówka stoi (z Kaziem leśniczym na stanie) i stanica harcerska, a właściwie jej pozostałości w postaci wiaty.
Nic to. Dobrzyca.... 1 czerwca pada, porno i duszno ale jak tu nie rozpocząć sezonu lipieniowego zwłaszcza, że jeszcze i jętka przy okazji lata. Lata dziwnie, bo całodziennie. O 15.00 lata o 15,30 nieco więcej, a o 15.55 mniej niż o 15.00. Po pół godzinie znów więcej. I tak w kółko. Jakieś rybki, nawet niezgorsze widziałem jak się podnosiły. Se pomyślałem, wieczorem wam pokażę... Se dobrze myślałem ale... Wieczorkiem zaczęła się niezła rójka ale... kajaków. W stadzie sześć sztuk przejechały po łbach rybom i tyle miałem wyjść. Dwa dni w miarę spokojnie. Coś nawet się łowiło, raz lepiej raz gorzej ale grunt, że kijek dygał. W środę po południu się zaczęło. Darcie ryja, łamanie gałęzi, wodą trawa muł o wyłażących z kajaków "spływowiczów". Powyrywane i poodrzucane drzewa przegradzające rzekę przez tych, którym nie chciało się kajaków przenosić. Sajgon, stada po dwa, pięć ale i z piętnaście kajaków płynęły co godzina. Po dwóch dniach łażenia Dobrzycą doskonale wiedziałem jakie piwo jest w promocji w marketach. Po 30 puszek z wody znosiłem. (pustych :() W sobotę mój wkurw sięgnął zenitu. Stoję sobie, a po brzegu drze ryja jakaś ekipa. Wiecie skąd wziął się zwyczaj puszczania kobiet przodem? Podobno z okresu kiedy nasi przodkowie mieszkali w jaskiniach. Faceci puszczali kobiety przodem do nowej jaskini coby sprawdzić czy nie ma tam niedźwiedzi czy innych agresywnych stworów... Ekipa też była z czasów jaskiniowych. Panią puścili przodem jako przecieracza szlaków. Pani ubrana w żółtą koszulkę (kolor genialny do ściągania wszystkiego co lata i gryzie) nawet z daleka niezła była. Gdyby tego ryja też tak nie darła to może bym jej powiedział, że źle czyni idąc tam gdzie idzie. Zaparłem się i nie powiedziałem. Za moment wrzask i pani nie było. Jako te jaskier bagienny kwitła po cycki w błocie. Wyciągnęli ją getlemani ale bez butów. Ponieważ ekipa liczyła z 10 kajaków pognałem w dół rzeki. Widząc jaką mają wprawę, a zaczynał się odcinek zwaliska na zwalisku wiedziałem, że jak je minę, o ile się nie potopią to i tak mam ze dwie godziny łowienia. Nie dopłynęli w trzy co mnie zaniepokoiło o tyle, że nie lubię jak mi jakieś obce zwłoki spływają wodą. Ścieżka, którą wracałem szła wzdłuż rzeki, skarpą i widziałem, że żadne ciała nie pływają, a gdyby ktoś sięgnął do pierwszych postów "Pamiętnika" zrozumie dlaczego jestem na nie uczulony. Za to znów usłyszałem darcie tym razem wielu ryjów. I własnym oczom nie wierzę. W środku lasu, kilkanaście metrów przed miejscem gdzie pani zażywała kąpieli błotnych rozbite obozowisko. W miejscu gdzie oczywiście nie wolno. Jakiś koleś z gołą dupą pluszcze się w "mojej" rynnie gdzie łowię lipienie. To jeszcze bym przebolał ale nie fakt, że palili ogniska. Trzeci stopień zagrożenia, ściółka poniżej 10 proc wilgotności, a ci rozpalone ogniska, iskry strzelają w niebo. Drę się, żeby zgasili ogniska. W odpowiedzi mniej więcej w skrócie: nie ma obaw, tu jest mokro, spier.... Po drodze zastukałem do leśniczego, on po radiu do strażników. Pojechali. Po 500 za ognisko wlepili, a były trzy. Totalne bezmózgowie, bo 200 metrów ścieżką mieli piękne pole biwakowe przy którym przepływali. Ale pewnie chcieli zaoszczędzić, bo pole płatne. W niedzielę po południu skończyła się rójka kajaków. Jętek właściwie też nawet z dzień wcześniej. Ja nad wodę miałem 5 minut. Ale widok chłopaków z Bielska Białej, którzy stali nad niezłym potokiem i co pół godziny przepływał mu po głowie kajak był bezcenny. Nie sądziłem, że polska mowa może być tak kwiecista przy wykorzystaniu najbardziej wulgarnych wyrażeń. CDN
Ostatnio zmieniany: 2015/06/13 01:03 przez thymalus.
Za tę wiadomość podziękował(a): michu, wizio, sum0

Z pamiętnika muszkarza... 2015/06/13 17:27 #150795

  • outlawsokon
  • outlawsokon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 15
  • Podziękowań: 37
Koło leśniczówki stały 3 domki. Tam na górce. Ten bliżej rzeki był znajomego a ten po środku nasz. Ale przyszła pani inspektor i kazała rozebrać... pozwolenie było tyle, że z lat 80. A przenieśliśmy w 2001.
Tam się wychowałem... i dlatego chciałem zostać leśnikiem.
I zostałem :D
Prawdziwy wędkarz uczy się czytać wodę całe życie...

Z pamiętnika muszkarza... 2015/06/14 09:57 #150808

  • outlawsokon
  • outlawsokon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 15
  • Podziękowań: 37
Zdjęcia z Rurzycy.
Wczoraj zrobiłem sobie z dziewczyną spływ pontonem od Wrzosów do Krępska.
2.jpg


5.jpg


DSC_0515.jpg


DSC_0530.jpg
Prawdziwy wędkarz uczy się czytać wodę całe życie...
Ostatnio zmieniany: 2015/06/14 09:58 przez outlawsokon.
Za tę wiadomość podziękował(a): zino, STREMER, Alek_Art., wizio

Z pamiętnika muszkarza... 2015/06/15 12:25 #150834

  • outlawsokon
  • outlawsokon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 15
  • Podziękowań: 37
O tym jak ze spinningu przesiadłem się na muchę.

Jakieś 5 lat temu w marcu zacząłem czytać trochę o muszkarstwie.
Godziny filmików i setki artykułów... i stwierdziłem: kurczę... łowię blisko 20 lat ale w tym temacie to jestem zielony totalnie...

Fora internetowe przeryłem w poszukiwaniu jakiegoś zestawu na początek.
Pojechałem do wędkarskiego w Pile.
Wchodzę i pytam o kija, kołowrotek i sznur i przypony koniczne itd. Generalnie nie uzyskałem za dużo informacji ale patrząc na ten cały zestaw zobaczyłem, że wszystko się pokrywa z tym co wyczytałem na forach. ;) Biorę. Dokupiłem jeszcze kilka muszek. (ekhem... coś co miało je naśladować)
Płacę coś koło 250 zł. (za wszystko!) i myślę, że jednak to jest naprawdę podstawowy sprzęt skoro za tyle to nawet dobrego kołowrotka nie dostałbym. Kij jaxon 4 składy #5#6 kręcioł jaxon #4#5#6 i sznur też tej firmy DT5F chyba.
Mam.... mam sprzęt! Jadę nad rzekę!!!! Kieruję się za miasto nad Gwdę.
Składam sprzęt. Ręce mi się trzęsą... jeszcze chwila i zobaczę jak to działa. Przeczytałem na kilku forach, że pod żadnym pozorem (!) nie można od razu zacząć łowić. Trzeba się na sucho nauczyć rzucać. Tak też robię.
Pierwsze wymachy... link cała na mnie... myślę sobie "na youtube było łatwiej" :P
Nic to, rzucam dalej... udaje mi się dość płynnie położyć sznur na ziemi pierwszy raz... uśmiech sam się pojawił na ustach ;)
Ponad pół godziny trenowania z przerwami. Stwierdzam, że ujdzie i zakładam muchę. 3 wymachy-strzał. Poszła w trawę. Wiążę drugą muchę... schodzę koło rzeki, żeby chociaż ukleje złowić. Kilka wymachów i mucha trzaska o wodę... spłoszyłem wszystko w promieniu kilkunastu metrów.
Kilka wymachów, żeby wysuszyć muchę-znów strzał! Kolejna mucha gdzieś leci w trawę... Stwierdzam, że to drogi sport skoro co chwila mucha ma strzelać ;)
Trenuję jeszcze na sucho bez muszki na końcu ale z przyponem. Już znam moment kiedy strzelają mi muchy.

Na drugi dzień wymyśliłem, że założę haczyk z kawałem gumki i będę łowić krasnopiórki na stawkach. Rzucać już jako tako umiem. Wymach na wodę i kładę przypon na wodzie... pstryknięcie! Jest! Pierwsza ryba! Byłem cały w sznurze jak wyjąłem tą 15 cm krasnopiórkę. Ale mam swoją pierwszą rybkę. Łowie jeszcze kilkanaście sztuk... zadowolony z efektów już wyobrażam sobie jak będę wyjmować te setki pstrągów i lipieni...
Wracam do domu i wertuję jeszcze setki stron o muszkarswie, muchach i sprzęcie. Do nocy oglądam filmiki na Youtube.
Zamawiam kilka muszek na allegro i czekam, aż przyjdą wtedy wyruszę na Głomię na pstrągi i lipienie...

Już jestem zarażony muchą. TOTALNIE...
Prawdziwy wędkarz uczy się czytać wodę całe życie...
Za tę wiadomość podziękował(a): zino

Z pamiętnika muszkarza... 2015/06/15 16:51 #150836

  • ewertas
  • ewertas Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1
  • Podziękowań: 1
Muszkarz póki co ze mnie żaden, ale przyłącze się do dyskusji.
Bardzo fajne opowiadania. Czytając je mam wrażenie, że widzę miejscówki z tych historii.
Często łowię na rzekach dorzecza Gwdy, ale jakoś nigdy nikogo nie mogę spotkać nad rzeką i pogadać sobie o naszym pięknym hobby. Łowię prawie całe swoje życie, (w sumie niewiele bo mam 28 lat ) głównie na spining. W tym roku postanowiłem spróbować z muchą. Kolego outlawsokon czytając o Twoich początkach z muchówką widzę siebie i swoje pierwsze rzuty. Może kiedyś uda nam się gdzieś spotkać i pokażesz mi jak łowić na muchę, bo jestem w tym temacie blado-zielony ;) , a chętnie się czegoś nauczę.
Już kilka razy w temacie padła propozycja stworzenia grupy dbającej o rybostan naszych pięknych rzek. Może zorganizujemy spotkanie dla chętnych i pogadamy na ten temat? Wody w naszej okolicy mają duży potencjał i fajnie było by, poza pięknymi widokami podziwiać duże piękne ryby. Wiem, że to nie taki prosty temat, ale myślę że warto spróbować, już nie jednym zapaleńcom się udało :) .
Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą
Za tę wiadomość podziękował(a): outlawsokon

Z pamiętnika muszkarza... 2015/06/15 21:18 #150839

  • sasklosz
  • sasklosz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 38
  • Podziękowań: 14
Ewertas jeżeli chodzi o ostatni akapit to ja się przyłączam. Na "połączonych" chłopaki dają radę więc dlaczego nie pomyśleć o innych dopływach.
Pozdrawiam
Za tę wiadomość podziękował(a): outlawsokon

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/01 08:49 #151304

  • outlawsokon
  • outlawsokon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 15
  • Podziękowań: 37
To teraz o "prawdziwym wyjeździe na muchę" ;)

Pojechałem w lipcu nad Głomię. Sprzęt już opanowany. Parę muszek kupionych. Praktyka na krasnopiórkach i uklejkach jest.
Szykuje wszystko i zabieram się za pójście w dół rzeki.
Pierwsze co.... obserwacja wody. Stoję i patrzę na rzekę. Jest taka piękna... dzika... nieobliczalna...
Są pierwsze oczka! Ale nie wiem co to... schodzę poniżej i zaczynam łowić z brzegu. Pierwsze zaczepienia na gałęziach. Ale nic to... Łowię dalej.
Kładę muchę na wodę powyżej widzianego oczka.... mucha spływa... wyjście! Zebrał! Zaciąłem zbyt mocno ale czuję, że coś na kiju jest. Plątanina sznura w pośpiechu... udaje mi się wyjąć rybkę... Lipień! 25 cm lipień w moich rękach! Jestem przeszczęśliwy... Kilka szybkich fotek i do wody...Łowię dalej.
Pół godziny bez efektów. Trochę zrezygnowany zaczynam nerwowo wywijać kijem. Sznur wplątał się i muszę go ogarnąć na kołowrotku. Mucha spływa już pod powierzchnią na balonie z linki... nagle.... Czuję uderzenie! jest! Coś jest! Patrzę a tam pstrąg taki koło 20 cm. Nie wierzę własnym oczom, że udało mi się złowić na muchę pstrąga! Jestem wtedy jeszcze bardziej zarażony muszkarstwem...
Zwijam się jeszcze po kolejnych minutach bez efektów...
Ale w duszy mówię sobie..."jeszcze tutaj wrócę..." :D
Tak więc na tym wyjściu złowiłem 2 rybki ale byłem z siebie tak zadowolony, że udało się złowić pierwszy raz na górskiej rzece na muchę.
Później szło coraz lepiej... poznawałem rzekę metr po metrze. Wiedziałem o niej prawie wszystko. Właśnie. Prawie. Bo to jest rzeka w końcu.... i NIGDY nie jest taka sama...

:)
Prawdziwy wędkarz uczy się czytać wodę całe życie...

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/02 01:53 #151324

  • teethar
  • teethar Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 334
  • Podziękowań: 71
no ... to teraz pójdzie :) Ja właśnie pozbywam się ostatniego spiningu a za 2 tygodnie jadę na OS San :) to bardzo droga choroba jest niestety ta muchoza:/

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/02 10:24 #151333

  • jogi
  • jogi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 30
  • Podziękowań: 4
teethar, początkujący nie wiedzą w co się pakują ja kiedyś sprzęt kupowałem też za pare złotych teraz nawet nie chce tutaj o tym pisać bo się spłoszą , a co do sporzętu spiningowego i innych to już sprzedałem kilkanaście lat temu i wogóle mnie do tego nie ciągnie. pozdr.
Za tę wiadomość podziękował(a): teethar

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/03 11:14 #151362

Świetnie się te wspomnienia i opowieści czyta a zwłaszcza tym co te rzeki i miejsca znają. To cudowne i jeszcze dziewicze tereny w porównaniu z tym co spotyka się na innych rzekach pomorza i oby tak jak najdłużej zostało nawet jeśli ilość rybostanu już nie taka jak przed wielu laty.
Zaczynałem jak chyba większość z nas od spinningu bo jak wówczas uważałem muszkarstwo było dla elit. Brak nawet podstawowego sprzętu muchowego w sklepach oraz brak wędkarzy w gronie znajomych którzy mogli by tej techniki nauczyć zmuszał do ćwiczenia woblerków, obrotówek, gumek i wahadeł. I wcale nie było najgorzej bo pstrągi a nawet lipienie zawsze się meldowały. Dobrzyca od Iłowca do połączonego skrywała jeszcze na początku lat 90 całkiem niezłe okazy a i konkurencja była nie duża bo nie wszyscy jeszcze byli szczęśliwymi posiadaczami trabantów, skód, maluchów z 20 letnim stażem eksploatacji więc i dotrzeć na te łowiska nie było łatwo. Dziś w dobie 2 - 3 pojazdów w rodzinie efekt jest jaki jest. Na parkingach przy rzekach czasem brak miejsca by się postawić a nad brzegami i w nurcie rzeki ludzi mrowie. Efekt z tego taki że dziś jadąc na ukochaną Dobrzycę czy przepięknie meandrującą Piławę nie myślę już o rekordowych pstrągach czy lipieniach a marzę by w spokoju bez wrzeszczących kajakarzy i pianych "gumofilców" z robakiem na końcu wędki przejść znajome mi odcinki i zobaczyć w nurcie rzeki zbierającego muszkę pstrąga czy stadko spływających lipieni nawet jeśli do wymiaru brakuje im troszkę.
Obcowanie z tą przyrodą daje dużą satysfakcję więc dbajmy o nią dla dobra nas wędkarzy.
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.118 seconds