Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Z pamiętnika muszkarza...

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/03 13:49 #151365

  • venom
  • venom Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1980
  • Podziękowań: 498
nie przesadzajcie z kosztami sprzętu ;-)
W spinie kij też potrafi kosztować tle co muchówka, nie wspominając o dobrych markowych kołowrotkach.
Oszczędza się wbrew pozorom na drogich linkach, bo starczają na dużo dłużej niż kilka szpulek plecionki, czy markowej żyłki.
Przynęty jeśli się zacznie samemu robić też wychodzą dużo taniej i nie trzeba kilogramów zelastwa w kieszeniach nosić.
Marian Stępniewski
MuChOśWiR

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/16 13:08 #151619

  • outlawsokon
  • outlawsokon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 15
  • Podziękowań: 37
Historia z kilku dni wcześniej.

Pojechałem rano na Piławę w okolicy wioski Piławy.
Rozpakowuję sprzęt i szykuję co potrzeba.
Woda po deszczach lekko trącona.
Otwieram pudełko z muchami.... czarna dziura... nie wiem co przywiązać.
Dawno mnie nad woda nie było i nie wiem co może być skuteczne.
Mówię sobie - brązka. Standard. Coś musi wziąć.
Nagle przebłysk w nimfach... jasna hydropsyche. Robiona przeze mnie z rok temu. Mówię, czemu nie....
Zakładam i idę do wody. Pierwsze rzuty. Pach! Pstrążek taki 15 cm.
Cieszy bo pierwszy ;)
Kilka metrów dalej... pach! Następny! ale tym razem mniejszy.
Pierwszy zakręt... Pach! Siedzi! też w okolicach 15-18 cm.
Mówię sobie: Albo ta przynęta taka dobra albo pogoda i wszystko inne...
Łapię jeszcze kilka sztuk.
Ale widzę zjawisko dotąd mi nie znane. Zwijając linkę do loopa pstrągi wychodzą za moją nimą pod nogi! Pierwszy raz coś takiego spotkałem. Odprowadzały i czasem nawet uderzały pod nogami!
Pomyślałem, że głodne mocno i biorą. ;) czyli dzień trafiony!
Z myślą o większych okazach idę wyżej.
Spokój. Przebijające się słońce. Śpiew ptaków. Szum wody.
Delektuję się tym wszystkim jak zawsze za każdą wyprawą z muchówką...
Nagle czuję padlinę. A wiem, że niedaleko jest ambona i nęcisko więc pomyślałem, że jakiś myśliwy trafił coś i patrochy zostawił...
Idę jeszcze wyżej. Smród okropny... Ale ryby biorą więc jakoś się przełamuję żeby łowić dalej.
Patrzę a coś się kolebie na zwalonych kijach w wodzie... Podchodzę...
Dzik! Taki około 30 kg ale śmierdział jakby miał ze 150 kg ;)
Szybkie sklejenie faktów gdy widzę jak muchy chodzą po nim i larwy wpadają do wody...To jest to! Miałem jasną przynętę to i ryba w nią biła! Przez wypłukiwane białe robaki miałem taką radochę z łowienia ryb. ;)
Myślę sobie: zrobię eksperyment. Wyjdę wyżej i zobaczę, czy efekty będą podobne czy nie.
Tak też robię. Ta sama nimfa i te same rzuty. Biorą. Ale... gorzej!
Nie było agresywnych wyjść za przynętą. Więc moja teoria się sprawdza. :D
Korzystając z "dzikiej zanęty" jadę jutro również. :D

Kilka fotek z wyjścia.
ps. lipień i pstrąg (2 i 3 fotka) karłowate. Co o tym sądzicie?
Załączniki:
Prawdziwy wędkarz uczy się czytać wodę całe życie...
Za tę wiadomość podziękował(a): Mirek Kołodziej, salmon1977

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/17 22:05 #151640

  • randap1972
  • randap1972 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 535
  • Podziękowań: 352
Kolego moim zdaniem lipas i potok wypisz wymaluj są po fazie , kiedyś trafiłem kilka takich tyle że sporo większych garbusów , po sprawdzeniu jednego wyszło że ma przetrącony kręgosłup .
Marek
Każdy klepać może jeden lepiej a drugi trochę gorzej. JA KLEPACZ.
hand-made-przynety.manifo.com/

Z pamiętnika muszkarza... 2015/07/21 13:00 #151739

  • Tom_S
  • Tom_S Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 27
Witam serdecznie..
Dawno tu nie zaglądałem... serdecznie dziękuję za ten watek i wspomnienia z Dorzecza Gwdy... Przypominają mi się młode, gdy na przełomie lat 80/90 debiutowałem na tych wodach :) .
Sentyment pozostał, bo cały czas odwiedzam te łowiska... :)

Z pamiętnika muszkarza... 2015/10/22 21:10 #154201

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Oj dawno mnie nie było i bardzo się cieszę, że... jestem. Bo mało brakowało, a wątek zamknąłbym na... amen. Sezon miał być suuper. Michał "Fatso" ściągnął mi nowe porteczki w rozmiarze odpowiednim. Nowe kijki, kołowroteczki. Jętka zaliczona, początek sezonu lipieniowego też. Muszki się robią, pogoda dopisuje. Żeby jeszcze kajakarzy ktoś wybił...
I przychodzi 27 czerwca.... Rano kawka, papierosek. Jakiś telefon przy palonym na balkonie petku. Rozłączam się i jakoś robi się dziwnie. Jakby mnie zachwiało. Potem straszny ból głowy.
Potem pogotowie wezwane. Pan "doktor" przy pomocy łyżki do zupy dokonuje badania i stwierdza, że nic mi nie jest, mam nie symulować iść do lekarza rodzinnego. Jest piątek, zostałem w domu. Ani lepiej ani gorzej. Moja lepsza połówka pracuje w szpitalu. W sobotę zjeżdża z dyżuru i wiezie mnie do szpitala. Tomograf i.. na sygnale w ciągu godziny jetem na neurochirurgii w Bydgoszczy. Pęknięty tętniak w głowie i drugi jeszcze cały. Operacja 6 godzin, udary i wszelkie możliwe komplikacje. Robią mi tylko jednego. Cudem się budzę i cudem niedowłady się cofają. Wiem że mogę łowić...
Po dwóch miesiącach druga operacja. Tym razem szybko idzie i bez problemów. Tyle że robią ją na żywca, be narkozy. Cały czas powtarzałem, że dupa jest ważnym organem. Teraz przekonałem się w stu procentach. Żeby operacje głowy przez dupę robić?! Toż to szok... jak powiedziałby Pawlak. Dokładniej przez pachwinę ale zdecydowanie to bliżej tyłka niż głowy.
Troszkę odpocząłem i pod koniec września znów stanąłem z wędką nad brzegiem Dobrzycy. Możecie nie wierzyć, ale ze szczęścia miałem łzy w oczach.
Odrobinkę mniej sprawną mam niestety lewą rękę. (lekarka mówi, że to się cofnie). W ramach rehabilitacji mam robić dużo much, żeby ręka precyzyjnie pracowała. To siedzę i robię z czego wybitnie zadowoleni są koledzy, którzy wcześniej nie mogli się na nie doczekać. Tak na marginesie jakby ktoś chciał muszki na Pomorze, choć oczywiście nie tylko pisać na priw. Na pewno się dogadamy, bo pudełka już swoje zapełniłem.
Jutro na rybki ruszam to wieczorem dam znać.
Za tę wiadomość podziękował(a): Kacper, salmon1977, boro, Mario70, adek, tomekz, teethar, endriu1985, 19tomas81, Mariusz-Marek

Z pamiętnika muszkarza... 2015/10/22 21:32 #154203

  • trotka
  • trotka Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 148
  • Podziękowań: 12
No to witamy Cię z powrotem :)

Z pamiętnika muszkarza... 2015/10/22 22:29 #154207

  • wizio
  • wizio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 233
  • Podziękowań: 312
thymalus napisał:
Oj dawno mnie nie było i bardzo się cieszę, że... jestem. Bo mało brakowało, a wątek zamknąłbym na... amen.

Wiecej takich numerow nie wykrecaj ;) Dla mnie to byl, jest i bedzie jeden z najciekawszych watkow na forum..
Pozdrawiam i zdrowka zycze!
W zgodzie z natura..

Z pamiętnika muszkarza... 2015/10/22 22:57 #154211

  • salmon1977
  • salmon1977 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • avid :)
  • Posty: 2446
  • Podziękowań: 1449
Dużżżżoooo zdrowia !!!!! :)
Bardzo brakowało tu pana w tym temacie ;)
BAŁTek :)
Morskie Trocie --> www.facebook.com/groups/175452759609159/

Z pamiętnika muszkarza... 2015/10/24 12:10 #154272

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Wczoraj ruszyłem na rybki. Wybrałem się na odcinek rzeczki rzadko ostatnimi czas odwiedzany. Słyszałem jednak, że jest tam nieźle. Było nieźle. Niestety moje lipienie, które dotychczas zachowywały się w miarę normalnie zaczęły chyba czytać fora internetowe. We łbach im się poprzewracało albo jakieś "gender" we łbie zaświtało. W sumie fakt, płetewka grzbietowa tęczą malowana niczym na Placu Zbawiciela. I pedałki im się zamarzyły.
Lipiwnie miałem dotychczas normalne, # 10 "kiełbaska" wchodziła im tak jak mnie golonka. Czasem co bardziej wybredny kiełżyka na # 12 przekąsił. A wczoraj jedynie kilka na "normalne" muchy się połakomiło. Reszta jakieś "pchły" zażerała. Normalnie naczytały się o kolegach z Sanu czy Dunajca i też postanowiły pokosztować jakichś brązek złotogłówek na #16. Dobrze, że # 20 nie chciały zażerać... bo nie miałem. Już mam :)
Wielkościowe chyba ze dwa zahaczyły o "czterdzieści" więc szału nie było. Był za to jeden całkiem niezły. Ale się zmył... Dochodzę do zakrętu. Idę wodą. Lewy brzeg bagno, prawy bagno, a przede mną głęboko, głębiej, jeszcze głębiej. Maszeruję jak Natali Portmann w filmie Czarny Łąbędź czyli jak baletnica na czubkach paluszków, a woda tuż poniżej śpiochów. W każdym razie muszki spuszczone w dole. Ja krok, to muchy toną, staje, to piękny ruch wynoszący je do powierzchni. I w taką wynoszoną muchę strzelił lipień. Nie wiem czy w prowadzącą czy w skoczka. Kilka razy "zatelefonował", dał się z grubsza obejrzeć (niezły był) i się wypiął. Zauważcie kiedy lipień najczęściej się spina. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć dlaczego, ale prawie zawsze schodzi kiedy ryba spłynie poniżej ciebie i masz w jednej linii ustawiony kij, linkę i przypon niezależnie od tego jak wysoko masz uniesiony kij. Musi być zawsze kąt boczny. Jak lipień spływa poniżej ciebie, przeginasz kij albo w lewo albo w prawo. Ja nie zdążyłem.
A dzisiaj sobie kręcę muszki, a zważywszy na to, że mam imieniny to drinka sączę. Wasze zdrowie!!!
20150221_122721.jpg
Ostatnio zmieniany: 2015/10/24 12:16 przez thymalus.
Za tę wiadomość podziękował(a): zino

Z pamiętnika muszkarza... 2015/10/24 12:28 #154279

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Coś mi strasznie wariuje. Proszę o wywalenie niepotrzebnych postów. Nawalony nie jestem. Kiełże na nos padają...
20150217_114013.jpg
Za tę wiadomość podziękował(a): PiterS
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.148 seconds