Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów...

Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/27 22:20 #21095

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Szanowni Koledzy,
Od pewnego czasu mieszkam w Szczecinie i jako muszkarz, jesienią mam bardzo ograniczone pole manewru. Od bardzo dawna jestem bowiem zafascynowany łowieniem na muchę jelców, kleni i jazi na małych nizinnych rzeczkach. Najlepszy okres połowu tych ryb na suchą przypada na czas słonecznych niżówek od maja do listopada. Od kwietnia do czerwca człowiek głownie łazi za pstrągiem. Później, gdy lipcowe i sierpniwe upały dają się kropeczkom we znaki, na pstrągi wybieram się sporadycznie i próbuję je łowić w zacienionych matecznikach na przynęty prowadzone z prądem.

Zupełnie niezależnie od problemów letniego pstrągowania, generalnie populacja pstrągów potokowych w Polsce zaczęła mnie coraz bardziej dołować. Z tą jakże piękną rybką ciągle są jakieś problemy. A to woda za mała, a to zwałek nie tyle ile trzeba, innym razem woda jest za ciepła, nie biorą lub po prostu jacyś robaczkarze zrobili obchód. Czasami mam tego "pstrąga po przejściach" kompletnie dosyć. Zamiast wypoczywać na łonie natury, większość wypraw kończy się stwierdzeniem "Łeee, k***** mać, znowu ktoś tu łowił na robala." Czy tak ma wyglądać relaks i wypoczynek nad wodą?

Tak samo wkurzają mnie te rójkowe gorączki, konkurowanie z "majowymi" muszkarzami o dobrą miejscówkę, wyścigi szczurów, nie wcelowanie w termin rójki itd. Przedzierając się przez krzaki, czując jak kolejny kleszcz wszedł mi pod koszulę... zastanawiam się czasami, czy aby dobrze robię, że chodzę za kropkami? Uganiam się jak jakiś debil, konkurując o ginącą rybę z całą masą nowych pstrągarzy...

Na tych wyprawach, szukając pstrągów przemierzając kilometry od matecznika do matecznika, mijam całe ławice jelców. Ryba, której poświęcam coraz więcej swojej muszkarskiej uwagi. Ryba, która nie jest celem kłusowników. Ryba, która na delikatnej muchówce jest tym samym co lipień na kijku #5. Zresztą mam już głęboko w nosie muchówki aftma 5 do suchej. Teraz mam jednak kijka bardzo miekkiego, szklany Lamiglas #4 z pracowni X-Rods, chciałem go mieć specjalnie z dedykacją do łowienia jelców - choć wielu na niego łowi w Polsce ryby szlachetne. Dla mnie jednak ten kijek to wybawienie od holowania na kołkowatej piątce jelców 15 - 25 cm, które tego kija przynajmniej będą miały szansę wygiąć. Mój kijek nie może być skrojony na rybę, którą spotkam raz na kilka lat. Nie - mój kijek musi być skrojony na rybę, którą spotykam co wyprawę, ponieważ nie sprawia mi radości holowanie jelczyka na pałowatą piątkę. To nie jest muszkarstwo, tylko pałowanie się. Mam zdjęcie kolegi z Drawy, który holuje lipienia 38 cm na właśnie pałowatą piątkę standardowo 9 stóp (jak to w Polsce - kij do wszystkiego, streamer, nimfa, sucha, mokra, sanki, wrotki i spadochron). Na zdjęciu widać, że szczytówka kija ugina się około 5 - 10 stopni od osi dolnika. Dla mnie to jest porażka. 38 cm lipień, wygina ten kijek tak, jakbym ja nie chciał nawet oglądać pod 15 cm jelcem. Na co ludziom taki sprzęt? Na lipienie 50 - 60 cm? Luuuudzie... to nie dla mnie. Szklany Lamiglas #4 miękki jak pyta emeryta i koniec kropka. Kij ten pod lipieniem 38 cm ma pracować prawie cały, a pod lipieniem 50 cm ma trzeszczeć w szwach. I to jest dla mnie wyznacznik dopasowania mocy do poławianych ryb. A-cha, przypomniało mi się, że Daniel mi mówił, że tym szklakiem ludzie wyciągali całkiem sprawnie duże potokowce. To tym gorzej dla pałowatych węglóweczek #5/6. Wiem, że to kwestia gustu, ale niech raz i taki głos będzie. Zawsze jest tylko gadanie o tych kijkach standardowych, które moim zdaniem są dobre do wszystkiego i do niczego jednocześnie.


Na Pomorzu Zachodnim z lipieniem jest niestety bardzo krucho, więc jesienią jest straszna muszkarska nuda. Pierwsze lipienie to dopiero Drawa, dorzezce Gwdy... człowiek zmęczy się samym widokiem szosy. Dzień jest krótki, jazdę trzeba rozpocząć po ciemku, żeby w ogóle się rozkręcić nad wodą. Ale żeby tak coś bliżej Szczecina... jest tylko Płonia. Płonia, która od Unikonu do autostrady jest zanieczyszczona, później się samooczyszcza, wkracza na obszar Dąbia, gdzie jest już nieco indiustrailnie, hotel Bończa, później jakieś stare ogródki działkowe i ujście do Jeziora Dąbie. Najbardziej lubię łowić na Dąbiu, bo parkowy krajobraz przynajmniej jako tako przypomina las. A inne rzeki?

Lipa jak nie wiem co - tu na Pomorzu Zachodnim jesienny muszkarz umiera z nudów. Ile można łowić na Płoni? Większość rzek z silną populacją jelca jest na czas tarła troci wyłączona z wędkowania. Pewnie gdyby była silna populacja lipienia, to możnaby było połowić na muchę. Ale nikt nie zrobi jesiennego łowienia jeclców, żeby jeden Krzyś ze Szczecina przyjemnie sobie połowił na delikatną suchą tak jak lubi.

Śladowe ilości lipienia, koniec sezonu pstrągowego w sierpniu... a tu masz, cały wrzesień, październik, listopad - piękna sceneria rzeczek Pomorza Zachodniego, przebłyski słoneczka, oczkujące grube jelce... Zakaz wędkowania. Umieram z nudów. Umieram z nudów, bo:
- jedna Płonia wychodzi mi już bokiem...
- nikt z powodu jelca nie dopuści jesienią muchy na wodach pstrągowych...
- pewnie nieuczciwi muszkarze będą łowić pstrągi i trocie (oczywiście jak pojawi się lipień, to staną się uczciwsi)...

Wszystko to powoduje, że przez cały wrzesień, październik i listopad nudzę się strasznie. Czasmi wyskoczę na Płonię, w między czasie na białoryb na Regalicę... Ale ja chcę na strumienie jechać z suchą muchą. I nie interesuje mnie już męczące jeżdżenie w dorzecze Gwdy i Drawy... chcę łowić jelce na pstrągowych rzeczkach, bo one są piękne i dzikie oraz znajdują się bliżej domu. I mi tylko o to chodzi. Mi chodzi o to, by jakakolwiek ryba zebrała moją muszkę w czystej wodzie i pięknej scenerii dzikiego koryta rzecznego. Nic więcej.

I jeszcze jedno. Dorzecze Drawy i Gwdy, jeśli chodzi o lipieniowe miejscówki, jest już dosyć mocno zadeptane i przełowione. Gdybym mógł łowić w pięknych jesiennych rzeczkach Pomorza Zachodniego w rejonie Szczecina, odciążyłbym wiele łowisk lipieniowych. Ta informacja o mojej pasji powinna być budująca dla łowców ryb szlachetnych, ponieważ nad wodą będzie o jednego konkurenta mniej. To chyba dobrze, że śni mi się po nocach jelec a nie rójkowy pstrąg czy jesienny lipień. Tymczasem ludzie są dziwni. Z jednej strony chcą by presja na ryby szlachetne była mniejsza, a z drugiej strony propagują to łowienie jako kultowe wśród innych.

Tworzą również przepisy pod dyktando występowania lipienia. Każdy normalny wędkarz bowiem uzna, że jeżeli nie ma lipienia, to co jesienią robi muszkarz na wodzie pstrągowej? No właśnie, to przecież podejrzane... na pewno chce zberetować potokowca. Tymczasem gdyby tak policzyć ryby, to te wody górskie Pomorza Zachodniego mają słabą populację potokowca, ale bardzo silną populację białorybu... oczkującego białorybu. To jest jednak nie ważne. Aby można było łowić jesienią na muchę w wodzie górskiej musi być lipień.

Jest pewna prawidłowość w Informatorze wód górskich PZW. Tam gdzie jest potokowiec, ale nie ma troci i lipienia, tam zakaz wędkowania koreluje się z okresem ochronnym pstrąga. Tam gdzie jest troć, można zwykle łowić do końca września. I tylko tam gdzie jest lipień, można muchować jesienią. Tak, lipień jest przepustką do jesiennego muchowania na Pomorzu.

Na razie jelce oczkują w spokoju między idącymi na tarło trociami. Łowię tylko te z Płoni, bo innych mi nie wolno. Ogromnie się nudzę i czekam na styczeń, gdy znów zapanuje swobodny dostęp normalnych wędkarzy do rzek.

Bo teraz też są nad wodą, tyle, że kłusownicy. Ja bym się chętnie przeszedł z muchówką na moją ulubioną jelcowo - kleniową i przy okazji popilnował troci. Wielka mi rzeka pstrągowa, gdzie na jednego potoka łowiłem latem na suchą 50 jelców...

Odstraszył bym swoją obecnością miejscowych rzeźników troci. Ale skoro ja jestem zagrożeniem ze swoim kijkiem muchowym... to pozostaje tylko wiązać muszki i nie upuszczać sobie krwi dla wędkarzy, którzy co roku zabierają mi moje wędkarskie marzenia... bo nie ma lipienia, lub niby ma być, ale znika w niewyjaśnionych okolicznościach w lodówkach miejscowych robaczkarzy. Jelca każdy ma w dupie, i kłusownicy i wędkarze... a to przecież taka wspaniała ryba muchowa. Trzeba tylko olać pałowate piątki, bo inaczej muszkarstwo na Pomorzu poza rójką jętki będzie tylko pałowaniem się po krzakach.

Reasumując...
Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... albo jedzie na Drawę lub Gwdę. Tak to niestety wygląda.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2009/10/28 00:08 przez dmychu.

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/27 22:35 #21096

  • piterusm
  • piterusm Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Co by tu ukręcić :)
  • Posty: 462
  • Podziękowań: 6
Rzeczywiście Krzychu można się zanudzić :( Ja na szczęście znalazłem jeszcze niezadeptany prawdziwy lipieniowo-pstrągowy ciurek, tylko, że w moich rejonach. Ciekawe kiedy zostanie "zaorany". Ale prawdą jest, żeby teraz znaleźć ładny odcinek lipieniowy to trzeba się zdrowo nabiegać. A Twoja tzw "pyta emeryta" wymiata:)

pozdrawiam

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/27 23:50 #21098

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Pitersum,
Ten szklany kijek Lamiglasa jest bardzo miękki i o to właśnie mi chodziło. Nareszcie łowiąc jesienią na suchara jelce i lipienie nie będę się czuł jakbym strzelał z armaty do wróbla. Zresztą to co radzą początkującym muszkarzom na forach, by od razu wchodzili w kij uniwersalny to trochę paranoja. Uważam, że uczący się muszkarz, powinien zacząć i przez jakiś czas łowić tylko na mokrą i suchą, lekkim kijem 2,2 - 2,6 m w klasie #4. Dawanie ludziom muchówki i dolnej nimfy jest propozycją, jakby komuś chcieć pokazać inny rodzaj przepływanki. Natomiast w przypadku streamera pokazujemy jak łowić na inną wersję spinningu. Tylko sucha i mokra oraz daleka lekka nimfa to prawdziwe muszkarstwo, a na naszych wodach by doskonalić te metody, zrąbany kijek uniwersalny (zalecany przez większość autorytetów muchy) #5 i 9 stóp to nieporozumienie. Ludzie na początku wiele nie inwestują i zwykle kończy się pałą piątką o masie około 110 g. A wtedy nauka rzutów zamiast skupienia na technice, rozprasza cierpnącą ręką. Człowiek walczy z masą kija, zamiast szlifować techinkę rzutu. Głupota i tyle.

Gratuluję lipieniowej miejscówki... pewnie jak wszystkie na Pomorzu Zachodnim, znajduje się na wschodnich rubierzach tego regionu. Ja zaś mam pełno jelcowych rzeczek wyłączonych z łowienia. Na dzień dzisiejszy robię to co większość, deptając wszystkim znane miejsca z dala od domu, a czasmi wyskoczę na Płonię. Ale generalnie nuda jak cholera, ciekawe łowienie na muchę jest niestety daleko od Szczecina.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 07:12 #21101

  • Synek
  • Synek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 431
  • Podziękowań: 525
Witam...Nuda powiadasz...Człowiek, który sam się nudzi ze sobą, nigdy nie będzie ciekawił drugiego człowieka(przysłowie chińskie)

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 07:34 #21102

  • Artur Furdyna
  • Artur Furdyna Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1378
  • Podziękowań: 575
Chyba nie jest tak źle. Po pierwsze w tym sezonie dostępny jest znów kawałek Parsęty, gdzie trafiają się medalowe ryby. po drugie jest przecież Drawa oraz dorzecze Gwdy, a jeśli wszystko dobrze pójdzie, znacznie bliżej Szczecina niebawem przybędzie fajnych łowisk. Może to dobrze, że dziś jest taka pustynia i dotrze do niektórych, że ryby takie jak lipień, to nie kiełbasa zwyczajna, którą można jeść dzień w dzień. Tam, gdzie łowiący maja umiar w zabieraniu, ryby są i to ładne. Poza tym na nimfę świetnie biorą okonie na nizinnych odcinkach i pobawić się można doskonale, choć kijek raczej dłuższy jest potrzebny, bo o brodzeniu nie ma mowy, zresztą obowiązują zakazy brodzenia do maja. Część kolegów zamiast na ryby chadza teraz na kłusoli, adrenalina, że hej....

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 08:18 #21103

  • Grzesiek
  • Grzesiek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 163
Dla chcącego nic trudnego :) wystarczy poszukać mniejszych siurków gdzie wydaje nam się, że jest tam tylko pstrąg. A możemy się przekonać, że w małych pstrągowych rzeczkach też się czają ładne lipienie, więc nie musi to być tylko Drawa i Gwda. Co do kijka zgodze się z Krzyśkiem. Łowiłem wcześniej jak to napisałeś "standardowo", teraz przerzuciłem się na kijek 3# i wszystko zaczyna się od nowa. Hol a nawet rzut cieszy 2 razy bardziej.

Pozdrawiam,
Grzesiek

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 08:49 #21104

  • Mysha
  • Mysha Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 232
  • Podziękowań: 26
Synek napisał:
Witam...Nuda powiadasz...Człowiek, który sam się nudzi ze sobą, nigdy nie będzie ciekawił drugiego człowieka(przysłowie chińskie)

100% racji.

Jesień dla mnie to tarło pstrągów i pilnowanie tarlisk. Wychodzę z założenia, że jak sobie pościelę tak się wyśpię. Mnie to nie nudzi- i dzięki temu nie nudzę się też w sezonie.

Co do szklanego Lamiglasa. Oj chłopie jeszcze mało wędek widziałeś i dlatego łatwo się "euforyzujesz" :) .

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 10:02 #21106

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Synek napisał:
Witam...Nuda powiadasz...Człowiek, który sam się nudzi ze sobą, nigdy nie będzie ciekawił drugiego człowieka(przysłowie chińskie)

Jako człowiek się nie nudzę, bo łowię ryby na wszystkie metody.... ale nudzę się jako muszkarz, dokładnie tu z pozycji Szczecina, od września do końca roku mam zablokowane większość moich jelcowych strumieni. A że jest to mój ulubiony sposób łowienia ryb a jesienna aura jest przepiękna, tak sobie tylko publicznie postanowiłem o tym powiedzieć.

Swoją drogą dla mnie muszkarz, który łowi tylko pstrągi i lipienie, a jelce wyrzuca do wody z niedbalstwem podobnym do wyrzucania jazgarza przez gumofilca... oraz muszkarz, którego nie interesuje życie całej ichtiofauny i nie umie nawet odróżnić nawet śliza od kozy, ani uklejki od piekielnicy - dla mnie taki muszkarz też potrafi mnie zanudzić.

Tym bardziej, gdy ja naprawdę głęboko przeżywam łowienie jelców i innych rybek. Przeżywam emocje, a tu kolega "trout-grayling only" jak pół dupy zza krzaka powie ci nagle "Łeee jelec". To jest dopiero ograniczone podejście do ichtiofauny.

Mysha napisał:
Jesień dla mnie to tarło pstrągów i pilnowanie tarlisk. Wychodzę z założenia, że jak sobie pościelę tak się wyśpię. Mnie to nie nudzi- i dzięki temu nie nudzę się też w sezonie.

Gdybym mógł łowić jesienią jelce w swoich urokliwych rzeczkach to pewnie mimochodem pilnowałbym tarła troci i pstrągów. Trochę pewnie bym podziwiał rybie gody, później poszedł na cztery godziny aby w najmocniejszym jesiennym słoneczku połowić zbierające jelczyki na piaszczystych odcinkach, później wieczorem po łowieniu, zajrzałbym na tarlisko troci i poszedł do domu. Komu by to przeszkadzało? Chyba tylko kłusownikom. Czemu miałbym gapić się przez kilka godzin w tarlisko jak szpak w p****? Wystarczy jakbym kręcił się nad rzeką. Trochę tarła, trochę jelców na suchą, trochę zbierania grzybów - ot taka zróżnicowana wycieczka.
Co do szklanego Lamiglasa. Oj chłopie jeszcze mało wędek widziałeś i dlatego łatwo się "euforyzujesz"

Wiem o tym. Większość mojej muszkarskiej kariery to łowienie zgodnie z zaleceniami rasowych muszkarzy na kijek #5 9 ft. Zaczynałem od kompozytowego miękkiego Shakespeare 2,4 m, później była cała masa węglowych uniwersalnych pałek i teraz wracam z radością do korzeni, ale już na maksa gdy idzie o miękkość.

I będę się euforyzował i mnie nie przygaszą takie teksty Mysha jak ten twój, bo generalnie mi w życiu chodzi o to by przeżywać jak najmocniej. Podobnie na rybach, gdy łowię z kumplem i mimo tego, że łowię na muchę oficjalnie 13 lat, cieszy mnie bardzo lipień 32 cm na mokrą muchę Never Fail na haku #16 - i jak mi taki kolega powie, żebym się nie podniecał takim lipieniem, bo on łowił tu już czterdziestaki a i piędziesiątak mu ostatnio spadł... to ja mam ochotę takiego kolegę wrzucić do wody za psucie magii. Zrypane podejście łowców okazów... którzy nie doceniają tego co małe i urokliwe. To jest dopiero emocjonalna klęska.

Ważne żeby się na rybach nie zamęczać się na wzajem swoją wizją świata. Bo ten co będzie krzyczał do starej wygi, że znów złowił jelca 22 cm na żyłkę 0,08 i haczyk #22, też może być irytujący. Podobnie jak ten, co zamiast milczeć, powie, że to "tylko" jelec.

Generalnie ja się tylko bronię przed czyimś spojrzeniem na świat. Bo jeżeli inni potrafiliby milczeć, wtedy i ja bym siedział cicho. Ale inni, tak na rybach, jak na Forsie czy w prywatnych rozmowach, wiecznie próbują mi wbić do łba, jakie ryby są słuszne a jakie nie, jakie mogą cieszyć a jakie nie mogą... Co za bzdura.

Skoro jednak nie może być milczenia, to ja sobie będę od czasu do czasu promował małe i urokliwe radości wędkarstwa muchowego.

Grzesiek napisał:
Co do kijka zgodze się z Krzyśkiem. Łowiłem wcześniej jak to napisałeś "standardowo", teraz przerzuciłem się na kijek 3# i wszystko zaczyna się od nowa. Hol a nawet rzut cieszy 2 razy bardziej.

Bo tak to jest. I od takiego kija należy zaczynać karierę muszkarza, tym bardziej że w czasie nauki najczęsciej łowimy na suchą i mokrą uklejki, jelce, kleniki oraz jazie. Później jak chcemy do wędkarstwa muchowego dołożyć "udziwniony spinning" (czytaj streamer) albo "udziwnioną przepływankę" (czytaj krótka nimfa), to można sobie sprawić dłuższego kijka w klasie #5/6.

Artur Furdyna napisał:
Poza tym na nimfę świetnie biorą okonie na nizinnych odcinkach i pobawić się można doskonale, choć kijek raczej dłuższy jest potrzebny, bo o brodzeniu nie ma mowy, zresztą obowiązują zakazy brodzenia do maja. Część kolegów zamiast na ryby chadza teraz na kłusoli, adrenalina, że hej....

Adrenalina - adrenaliną, ale czy nie przyjemniej byłoby spotkać się z delikatnymi muchówkami na rybach, od czasu do czasu zaglądając na tarlisko?

Sam w tym roku odgrzałeś łowienie białorybu na muchę w wędkarskiej prasie. Mnie to cieszy, ponieważ uważam, że zasoby ryb szlachetnych są za małe do rozwoju muszkarstwa. Oczywiście większa liczba muszkarzy może przyspieszyć odbudowanie silnej populacji lipienia, ale w czasie kwarantanny, spełnienia lepiej szukać z muchówką wśród białorybu.

A że obecność lipienia w danym cieku warunkuje możliwość jesiennego muchowania na wodzie górskiej, o tym wszyscy wiemy, dlatego w naszym interesie jest odbudowa tego lipienia. Ważne, żeby nie było możliwości zeżarcia tej ryby w jeden sezon po otwarciu łowiska.

Boli mnie tylko to, że nie mogę teraz łowić w moich ukochanych rzeczkach, gdzie na jednego potokowca przypada sto grubych i ościstych jelców, które nie interesują nawet miejscowych kłusowników... a pięknie zbierają susz w czasie przebyłysków jesiennego słoneczka.

Ale co Wy wiecie o holu jelca na muchę, o posiadacze pałowatych piątek... Mnie do Lamiglasa namówił kolega, który łowi lipienie na Skawie. Kiedyś też pewien niemiecki muszkarz dał mi na chwilę muchówkę na Bobrze 1,8 m w klasie #2 i wyjąłem na nią wymiarowego lipienia, który giął całego kija. W końcu poszedłem do Daniela, ten zaproponował abym nie przesadzał gdy idzie o delikatność (najpierw zaproponowałem kija #2) i padło na miękkiego szklaka #4, który też sobie z grubym potokiem poradzi. Nie interesuje mnie jednak wędka tylko do jętki majowej, która jesienią służy do krótkiej nimfy na Drawie. W naszych rzekach jest tysiące jelców, często o wielkości 25 - 35 cm... wystarczy odchudzić zestaw i łowić ryby, za którymi nie trzeba tak latać ak za potokiem czy lipieniem od tajnosa do tajnosa. Te wdzięczne muchowe rybki są niemal wszędzie tam gdzie jest pstrąg i lipień oraz w wielu miejscach gdzie ryb szlachetnych prawie nie ma.

Koniec końców, mając przyblokowane dziesiątki kilometrów moich rzeczek... na razie idę na Płonię:) Życie powinno być przyjemne. Popilnuję tarła, gdy będę mógł robić to na przemian z łowieniem białorybu na muchę. Tym bardziej, że nie ma powodu, by zakazywać łowienia na muchę w jakimkolwiek miesiącu sezonu. Brodzenia można okresowo zakazać, to rozumiem, ale zakazać muszki??? Muszkarz przecież ma polaroidy. Ostatnio Adam (forumowy Adi.Obi) opisał jesienną rójkę jęteczki i zbiórki lipieni i pstrągów na rzece gdzie teraz można łowić. Powstrzymał się od łowienia, by nie kłuć potokowców. Bo świadomy wędkarz nie poda muchy potokowi w okresie ochronnym. Tak samo mogłoby być na rzeczkach jelcowo - pstrągowych...


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2009/10/28 10:37 przez dmychu.

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 10:53 #21107

  • venom
  • venom Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1980
  • Podziękowań: 498
dmychu napisał:
Tylko sucha i mokra oraz daleka lekka nimfa to prawdziwe muszkarstwo, a na naszych wodach by doskonalić te metody, zrąbany kijek uniwersalny (zalecany przez większość autorytetów muchy) #5 i 9 stóp to nieporozumienie. Ludzie na początku wiele nie inwestują i zwykle kończy się pałą piątką o masie około 110 g. A wtedy nauka rzutów zamiast skupienia na technice, rozprasza cierpnącą ręką. Człowiek walczy z masą kija, zamiast szlifować techinkę rzutu. Głupota i tyle.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Krzysiek mógłbym Ci pokazać kilka diametralnie rózniących się patyków w klasie 5 i bardzo byś się zdziwił.
Sama waga kompletnie uzbrojonego kija tez niewiele ma wspólnego z komfortem łowienia.
chcesz prostego przykładu??
Zbroiliśmy z kolegami jednakowe kije 10 stopowe w klasie 3/4 do mokrej muchy i dalekiej nimfy.
rozpiętość wagi w zalezności od użytych komponentów 95-120 gram
Jednakowy blank, jednakowe przelotki, inne tylko uchwyty i rękojeści.
Mój wyszedł najcięższy bo założyłem fullwels i gruby uchwyt.
jedyna róznica to taka że do wywazenia kija ja zakładam Airframe a kolega Komę.
Jednakowy komfort łowienia...
Gdybym załozył rękojeść half wells i uchwyt pierścieniowy albo z korkową wkładką zszedłbym z wagą do około 80/85 gram tylko co wtedy??
Oprócz wagi na komfort łowienia ma wpływ tez rozkład cięzaru na długości blanku bo to działa jak dźwignia i potrzebowałbym cięzkiego kołowrotka do wyważenia.

Mam z gotowych kijów #5 który fajnie chodzi pod DT4 i drugi którym wyrwiesz z wody tonąca linke #6
Nie generalizuj więc że #5 to złe kije na początek i trzeba sie męczyć z ich wagą.


PS.O ile pamietam to łowiłeś jakimś Yorkiem Mamba (i polecałeś go innym) a to patyk naprawde z dolnej półki i na tej podstawie nie bardzo możesz wysuwać tak daleko idące wnioski...
Marian Stępniewski
MuChOśWiR
Ostatnio zmieniany: 2009/10/28 10:53 przez venom.

Odp:Na Pomorzu Zachodnim muszkarz jesienią umiera z nudów... 2009/10/28 11:42 #21109

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Marian,
Masz rację, że są różne piątki, jednak po co szukać igły w stogu siana, skoro można mieć znacznie większe prawdopobieństwo trafienia subtelnego kijka w klasie 3 lub 4?

Większość zaczyna od suchej i trochę na nią łowi zanim zacznie stosować nimfę, zwykle jest to drobny białoryb. Dlatego zgodnie z rozwojem muszkarza karierę powinno się zacząć od typowo muchowych metod z delikatniejszym sprzętem niż uniwersalny. I nie jeździć z kolegami na grubą wodę z nimfą, tylko zaszyć się nad mniejszą rzeczką i uprawiać przynajmniej na początku klasyczne muszkarstwo.

Kupowanie klasycznego kija spowodowane jest tym, by nie stać jak głupek, gdy koledzy ciągną na nimfę lipienia za lipieniem. Jest to spowodowane obawą, że nie będą brały na suchą i mokrą - i jest to w odniesieniu do dużych rzek słuszna obawa. Później jednak kończy się to tym, że człowiek przez dwa sezony nauki muchowania wyholowuje kilkaset jelców i kleników na zbyt mocny kij, czując niedosyt na większości wypraw. Łowiąc na delikatniejszy kijek ten niedosyt zamieniłby się w satysfakcję.

Ja bym doradzał na początek kija od #3 do #4 i łowienie tradycyjne. Za jakiś czas od rozpoczęcia polecałbym zakup drugiego, dłuższego kija na nimfę i streamera od #5 do 7, zaeżnie od dominującej metody łowienia. Przynajmniej ja żałuję, że moi nauczyciele muchy nie polecili mi od razu czegoś bardzo delikatnego.

Jak nasze wody będą rybne i zadbane, to pogadamy również o piątkach...

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.083 seconds