TEMAT: Salmonidy Danii

Lepiej przekażcie głodującym dzieciom (w Polsce)bo duny patrząc na ich PKB per twarz chyba jeszcze jakiś czas sobie bez nas poradzą

Niestety, ale o tym ile można zarybiać decyduje duński IRŚ, na podstawie monitoringu robionego rękami wędkarzy, tak więc to ile pieniędzy przekażecie na zarybienie nie będzie przekładać się na ilość zarybień, ale może kupią trochę żwiru aby "wydusić" wiecej z tarła naturalnego. W Danii istnieją ośrodki zarybieniowe prowadzone przez kluby, w których nie ma zatrudnionego żadnego pracownika, dyżury i prace przy ośrodkach prowadzone są w całości w czynie społecznym, podobnie jak odłowy tarlaków, które są prowadzone głównie za pomocą agregatów i są swoistym wędkarskim świętem, (jakże to wszystko inne niż u nas).

A ja tam łowiłem i szczerze mówiąc wolę naszą Łebę (czy Łupawę) chociaż cena licencja w cenie odpowiadającej ilości ryb.
Odcinek który obławialiśmy wyglądem nie różnił się niczym od ww rzek, a nad wodą było ok 40 wędkarzy i nikt nie miał nic(nawet kontaktu).
Moja noga już tam nie postanie.
A składkę jaką chcecie (proponujecie) zrobić przekażcie na Polskie rzeki i tam później się spotkajcie jak już ryby tam będą.

PS-zarybiać burdel wędkarski z prywatnych pieniędzy

A ja tam łowiłem /morze/ i mam miłe wspomnienia. Ale chętnie pojechałbym na Skjern, lub podobną.

Witam wszystkich.chciałbym się dowiedzieć do kiedy mamy okres ochronny troći wędrownej na terenie Danii chodzi o rzeki w pobliżu Kopenhagi.

flowhere napisał: A maja noga tam postanie jak najbardziej,ponieważ mam bardzo miłe wspomnienia ze Skjern.Praktycznie za każdym "wypadem" sześciodniowym nie "cisnąc"od rana do wieczora(bywałem tam tylko jesienią),a był zawsze jakiś dzień na każdym "wyjeżdzie",że w ogóle się nie łowiło,ponieważ zawsze byłem z bardzo "wesołą" ekipą,to zawsze udawało mi się coś złowić jak nie łososie to trocie.Tą rzekę trzeba przede wszystkim poznać i się jej "nauczyć"(trzeba łowić nie szablonowo), gdyż ryby tam,często "reagują" inaczej niż u nas.Widziałem na kilku wyprawach na Skjern,naprawdę dobrych naszych "trociarzy",którzy nie mogli sobie tam poradzić i zaliczali wyjazd na zero,ale znam też takich,którzy praktycznie na każdym wyjeżdzie "punktowali"(ja miałem chyba tylko farta ).
To mój największy łosoś ze Sjern miał 115cm,oczywiście wrócił do wody.