Świeże info-Wstawać nie wstawać.Poranek deszczowy.No ale słowo się wczoraj rzekło że pojadę ,więc do się ubieram .Na przedpokoju wchodzę bosą nogą w kupkę mojego małego psa

Myślę sobie nic tylko totka puścić .Szybkie pakowanko i do wozu.Jestem parę minut po piątej nad wodą .Zaczyna lać .Mimo wszystko idę nad wodę .Zaczynam od krzaków .Woda podniosła się jakieś 20 cm od ostatniej wizyty.Parę miejscówek nic nie przynosi.Decyduję że pójdę w dół rzeki.Na Łykowo.Oczywiście jeszcze prostka za linami na Poczerninie obowiązkowo musi być obrzucana.Podchodzę do zacnej miejscówki na której złowiłem już parę ryb.Pierwszy rzut ,splątany mepss.Pada niemiłosiernie .Rzut następny COŚ chce mi kija wyrwać z ręki

Jazda była niesamowita .Wyskoki,świece ,młynki .Obawy zaczeły rosnąć przy podprowadzaniu do brzegu.Grążeli na 3 metry w wodzie

Cóż począć .Ładuję się do wody .Przez wodery leje się ciurkiem .Kilka jeszcze zrywów i mam

Drę koparę na całe gardło bo znowu było mi czekać na rybę pół roku.I to znowu na taką .Samczor ,waga w sklepie 6.90 na mojej 6.60 (teraz wiem dokładnie ile oszukuje )85 cm.Pełnia szczęścia .Jeszcze dalej wędkowałem .Widziałem spław ładnej ryby ale poza zasięgiem moich rzutów.Tak więc panowie letnie srebro jest w końcu w wodzie ;)Zdęcia później bo coś mi nie chce łączyć telefon z kompem

--
i fotka z rana bo ta wyżej to jak przestało padać