Okres wysokich wód na moich głównych rzekach to dobry czas aby zwiedzić małe co nie co. Pojechałem tam gdzie jeszcze nie mnie nigdy nie było, a zamiary były od wielu lat. Dwie mapy plus GPS i można iść. Rzeka widowiskowa, krajobraz powala. Bobrowe bagna wszędzie, komary bzykają, dookoła ptasie trele, dzicz totalna. Początkowo totalne bezrybie, ale nie tracę nadziei, bo odcinek dość długi. No i w końcu się zaczęło jakiś trzydziestak, wyjścia kolejnych rybek, znów kolejny trzydziestak i jeszcze jeden i coś tam jeszcze. Była dłuższa chwila brań. Niestety utopiłem również telefon, na którym była reszta ryb i ciekawych zdjęć. Telefon reanimuję, ale wygląda na to, że nie uruchomi się w pełni i zdjęć nie odzyskam. Również jeden z pstrągów raczej nie przeżył walki ze mną, gdyż uszkodził sobie skrzele mocno połkniętą obrotówką. Długie natlenianie dawało nadzieję na odzyskanie sił, więc pozostawiłem go podpartego w nurcie z nadzieją, że odpłynie, zawsze to lepsze niż danie mu w łeb. O innych materialnych stratach już nie będę się rozpisywał, bo chyba natura jednak wygrała swym pięknem.
















Jeszcze tam wrócę.