TEMAT: Rzeczy, sprzęty, których najczęściej zapominamy zabrać na ryby.

To jeszcze raz w tym temacie.
Przypominałem sobie jeszcze jedna przygodę.
Jakieś dwa-trzy lata temu przyleciałem do kraju i w czasie wieczornego spotkania z kolegą umówiliśmy się na drugi dzień na ryby.
Rano wstaje, pakuję się i sam jadę na ryby. Wracam koło południa i z samochodu dzwonię do kumpla chcąc zdać mu sprawozdanie z wyników.
A on pyta się dlaczego dzwonię tak późno, bo on cały czeka jak na szpilkach na nas wspólny wędkarski wyjazd.
Ja po prostu zapomniałem zabrać kolegę na ryby.

Dzisiaj bez okularów polaryzacyjnych... Zapomniałem. Zapomniałem, gdzie je zostawiłem xD

Mariusz-Marek napisał:

Niedawno szukałem rękawic, przewróciłem wszystko. Dopiero przeglądanie zdjęć z testu plecaka zdradziło ich położenie, były w kieszeni głównej komory

Mi się zdarzyło zapomnieć wędki. Jednak jako, że jechałem rowerem to dość szybko zorientowałem się, iż czegoś mi brakuje. Raz zostawiłem też podbierak, akurat wtedy zlowilem największą rybę w sezonie.

Dwa lata temu, gdy jeszcze mieszkałem we Wrocławiu, pojechaliśmy z żoną na belony do Gdyni. Po dojechaniu na kwaterę, nazajutrz, zabraliśmy się z pompowanie float tube'ów, wiązanie przyponów i wtedy w ferworze przygotowań dotarło do nas, że nie mamy wędek. Na szczęście udało się sprawę uratować kilka godzin dwoma kijami za kilkadziesiąt złotych, chyba Jaxona.

Dokumenty, czapki, okulary, peany, najczesciej przy przekładaniu z kurtki do innej lub zmian kamizelek..Najbardziej spektakularne w moim przypadku to "grube" zapominki typu wędki oraz silnik do łódki.. Po to już trzeba bylo wracać..

a ja zapomniałem tabletek...oj działo się...

alanbelon napisał: Nic tego textu nie przebije