Dzisiaj większa grupa forumowiczów była pod klifem w Orłowie. Rano było tak sobie . Mocne i duże fale nie pozwalały na precyzyjne łowienie. Pod wieczór było super. Miałem mocne uderzenie ok 40 m od brzegu i coś mnie podkusiło, żeby z
woitim pójść w stronę palików od których zaczynał
hi tower. Wszedłem na płyciznę i dostałem... trzy fale na klatę . Jedna większa od drugiej. Nad trzecią która szła na wysokości mojej szyji chciałem przeskoczyć i wtedy nogi podcięła mi chyba pierwsza wracająca. Co było dalej wiadomo

. Trzeba było jeszcze trochę pomachać, ale mokre ciuchy dawały znać o sobie i nie było jak połowić w towarzystwie napotkanych jeszcze
Adama i Maćka. A było tak obiecująco. Trudno

. Jutro też jest dzień a weekend zbliża się dużymi krokami.
Pozdrawiam serdecznie.