Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie
Miejsce forum na sprawy związane z ochroną środowiska naturalnego, ochroną rzek i ich dorzecza. Problematyka kłusownictwa.

TEMAT: Tak dla Odry czyli Imperium kontratakuje

Tak dla Odry czyli Imperium kontratakuje 2016/08/17 11:59 #164646

  • adi.obi
  • adi.obi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Wędkarstwo to coś więcej niż łowienie ryb!
  • Posty: 504
  • Podziękowań: 184
takdlaodry.pl/niepokojacy-atak-na-zegluge-srodladowa/


Niepokojący atak na żeglugę śródlądową


Jacek Bezeg

Pod adresem ostrazielen.org.pl/kosztowna-iluzja-zegl...y-w-kanaly-bez-wody/
opublikowano tekst, który zawiera kłamstwa nie tylko w tytule.

Dotarła do mnie prośba o zapoznanie się z nim i wzięcie jego treści pod rozwagę, czynię to niniejszym. Ze względu na obszerność tego „dzieła” nie poruszę wszystkich jego aspektów.
A./ Najbardziej uderzająca jest zawarta już w tytule myśl, że regulacja, przystosowanie rzeki do żeglugi powoduje, że brakuje w niej wody. Ktoś kto tak napisał, albo jest człowiekiem o wyjątkowo złej woli, bo publicznie kłamie, albo nie ma zielonego pojęcia o czym pisze.
Rzeka skanalizowana, bo taka nazwa jest tu używana najczęściej, to po prostu szereg zbiorników wodnych oddzielonych od siebie stopniami wodnymi. Stopnie regulują przepływ wody przy pomocy jazów w ten sposób aby zapewnić stały poziom konieczny dla prowadzenia żeglugi, oraz zapewniają możliwość pokonywania przez statki różnicy poziomów przy użyciu śluz.
Jak łatwo się domyśleć w czasie tej wielkiej suszy poziom wody na Odrze skanalizowanej (od Koźla do Brzegu Dolnego) pozostawał nie zmieniony. Mieszkając w Opolu słuchałem opowieści o tym co się dzieje w środkowym i dolnym jej biegu oraz na Wiśle jak bajek o żelaznym wilku. Żeglowałem po rzece bez najmniejszych problemów. Podobnie nie odczuwali problemów z dostępem do wody mieszkańcy bliższych, a nawet dalszych okolic. Nie wysychały studnie. Już to jedno doświadczenie powinno być mocnym argumentem za regulacją rzek. Mamy mało wody z opadów – to starajmy się ją jak najdłużej u siebie zatrzymać zanim spłynie do morza. Rzeka dziko płynąca, taka jakiej chcieliby „ekolodzy” to rzeka pozwalająca wodzie jak najszybciej znaleźć się tam, bez jakiejkolwiek kontroli człowieka.
B/ Kłamstwo następne, to oskarżanie rzek przystosowanych do żeglugi o stwarzanie zagrożenia powodzią większego niż rzeki dzikie. Tymczasem tworzone w ramach tych prac zbiorniki retencyjne zbierają wszelkie nadwyżki opadów, czyli gromadzą większość wody, która mogłaby być szkodliwa, lub nawet niebezpieczna. A dalej, poszerzenie i pogłębienie koryta konieczne dla przepływu większych statków, skutkuje kolejną korzyścią „przy okazji”. Jeśli trafi się fala powodziowa nadzwyczajnej wielkości, to dużo większa jej część mieści się w nim, a znacznie mniejsza wychodzi z niego dewastując otoczenie.
A więc, rzeka żeglowna jest bezpieczniejsza dla otoczenia nie tylko w czasie suszy, ale i w czas powodzi.
C/ Kolejne kłamstwo to groźba walki o wodę pomiędzy rolnictwem, energetyką i sektorem komunalnym, a żeglugą.
O rolnictwie już było powyżej. Żegluga je wspiera, co poznajemy po tym, że nad rzeką żeglowną wszystko nad czym pracuje rolnik lepiej się udaje.
Energetyka to kolejny beneficjent regulacji, kanalizacji, czy kaskadyzacji rzek. Na wielu stopniach górnej Odry powstały już elektrownie wodne, a kilka jest w planach. Koledzy autorów tekstu nad którym się znęcam bardzo chcą aby rozwijać Odnawialne Źródła Energii. Elektrownie planowane na wszystkich przewidzianych do budowy stopniach będą właśnie tego rodzaju źródłami i to najlepszymi, bo w przeciwieństwie do wiatraków czy fotoogniw, o wysokiej dyspozycyjności, tak cenionej przez dyspozytorów mocy. No i jeszcze najważniejsze. Stopień wodny Włocławek pokrył koszt swojej budowy wyprodukowanym prądem już po 7 latach. Tak więc gdyby nawet nikt nie pływał po kaskadzie Wisły to i tak po 7 latach od jej wybudowania będzie ona źródłem całkiem sporej ilości darmowej już energii elektrycznej w dodatku pochodzącej z OZE. Mogą nas więc do tego zmusić kolejne konferencje facetów wierzących w antropogeniczne ocieplenie ziemskiego klimatu, wymagające, by jak najwięcej energii z takich właśnie źródeł pochodziło.
Dalej autorzy powielają nieprawdziwe tezy o wielkiej wodochłonności energetyki cieplnej opartej na węglu, tak jak nasza. Takie wypowiedzi dowodzą elementarnych braków wiedzy na poziomie szkoły średniej. Każdy rodzaj energetyki cieplnej potrzebuje takiej samej ilości wody. Stopnie wodne konieczne dla żeglugi ułatwiają jej pobieranie z rzek i nie ma tu żadnego konfliktu. W ubiegłym roku taki prowizoryczny stopień zbudowano w tym właśnie celu na Wiśle.
No i jeszcze komunalka. Czy autorzy chcą zasugerować, że żeglugowe lobby zechce produkty miejskich wodociągów użyć do napełnienia rzek i kanałów? Nie wiem. Natomiast podejrzewam, że woda pod ziemią (czyli tam skąd biorą ją zakłady komunalne) bierze się z tej, która jest na ziemi. Tak więc im więcej jej będzie w naziemnych zbiornikach, kanałach i rzekach tym więcej będzie i do dyspozycji wodociągów.
D/ Dalej autorzy sugerują, że z powodu wspomnianego wyżej ocieplenia wody nie będzie wcale i z tego powodu nie należy się nastawiać na transport wodny. Najwidoczniej nie jest im znany przykład Kanału Gliwickiego, który funkcjonuje zapewniając żeglugę całkiem sporym barkom, a zasilany jest niewielką ilością wody z małej rzeczki Kłodnicy. Gdyby wskutek jakiegoś kataklizmu rzeczka zginęła, to okoliczna ludność jeszcze przez jakiś czas mogłaby się cieszyć wodą ( i rybami) z kanału. ( To tak na marginesie, skoro już jesteśmy przy wizjach katastroficznych).
E/ Poddawany jest w wątpliwość argument o zwiększeniu efektywności portów morskich po uzupełnieniu ich zaplecza o pełnosprawne śródlądowe drogi wodne. Tu proszę sobie wyobrazić tylko dwie sytuacje. Pierwsza, to taka jak obecnie; statek jest rozładowywany tylko z jednej burty na ląd. I druga, kiedy dodatkowo z drugiej burty podpływa dźwig zabierający ładunek na barki. Dla portu wielkością krytyczną jest ilość towaru jaki potrafi w jednostce czasu odebrać ze statku lub na niego dostarczyć. Ważna jest wydajność urządzeń przeładunkowych, ale i możliwości komunikacji z resztą kraju. Żegluga śródlądowa powiększa je stosunkowo łatwo i efektywnie.
Podobnie trudny do obronienia jest argument o kosztach i czasie przeładunku. Po to aby je zminimalizować używa się na całym świecie kontenerów.
F/ Autorzy proponują rozwój przewozów towarowych z wykorzystaniem kolei i ciężarówek. Nie rozumiejącym przewag transportu wodnego nad innymi jego rodzajami proponuję doświadczalne sprawdzenie czy łatwiej ruszyć z miejsca samochód, wagon czy statek. Kiedyś omawiano te różnice w szkole podstawowej. Nie mającym możliwości poruszania statku powiem, że może to łatwo zrobić dziecko.
G/ Autorzy wątpią w istnienie potrzeb transportowych adekwatnych do możliwości oferowanych przez żeglugę śródlądową. Wątpliwości swe opierają na systematycznym spadku tego rodzaju przewozów. Nie wiedzą, czy udają, że nie wiedzą jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy? Wieloletnie administrowanie wodami przez Ministerstwo Środowiska odbywało się metodą renaturyzacji rzek. Metoda ta polega na całkowitej rezygnacji z jakichkolwiek konserwacji budowli hydrotechnicznych i cierpliwym oczekiwaniu na ich kompletny rozpad. Ten sposób „pracy” bardzo dobrze temu ministerstwu wychodzi. Wypowiedź pani wiceminister „Jak pokażecie, że coś rzekami wozicie, to je wam będziemy remontować” nie była żartem, a po prostu streszczeniem polityki tego ministerstwa w stosunku do żeglugi. Ta pani nadal tam pracuje. Gdyby ktoś podobnie zrujnował przez systematyczne zaniedbania drogi kołowe lub kolejowe, to nie uniknąłby sądu.
Niedawno w Opolu odbyła się kolejna konferencja odrzańska gdzie przez pół dnia można było słuchać o problemach przedsiębiorców naszego regionu wynikających z tego, że żegluga na Odrze z powodu opisanych zaniedbań jest bardzo utrudniona. Wszyscy oni oczekują na uzdrowienie sytuacji przez nowe Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Mam nadzieję, że się nie zawiodą.
Prawdą jest przytoczona informacja, że rozbudowywana elektrownia Opole ciągle nie posiada swojego portu węglowego mimo, że do Odry jest blisko. Poza mną znam tylko kilka osób uważających taki port jest potrzebny. Tak jest dlatego, że na skutek „działalności” Ministerstwa Środowiska Elektrociepłownia we Wrocławiu zmuszona jest stosować oryginalny sposób zaopatrywania się w paliwo. Węgiel dowozi się koleją lub samochodami i ostatnie dwa kilometry barkami. Zbudowano ją tak, że tylko z barek może go przyjąć. Nie przewidziano, że tak może się zmienić rzeka, którą w latach 70 przewożono po 17 mln ton rocznie
Największy polski armator śródlądowy OT Logistics pływa głównie na terenie Niemiec lecz ciągle oczekuje na poprawę sytuacji w Polsce www.rynekinfrastruktury.pl/wiadomosci/ot...biznesowe-53641.html
H/ Jeszcze w jednej sprawie muszę przyznać rację autorom. Nie należy brać pożyczki z banku na te cele, bo jeśli zaplanujemy modernizację na szlaki IV klasy to UE przyzna dotację bezzwrotną w wysokości nawet 90 %.
Jako podsumowanie – coś z dalszej historii
Swego czasu, przed wielu laty Rzeczypospolita była wiele znaczącą w Europie potęgą ekonomiczną, a w ślad za tym polityczną i militarną. Stało się tak po tym jak usprawniono i dobrze zorganizowano żeglugę towarową na Wiśle. Eksport żywności, której zawsze mieliśmy nadmiar zmusił ją by stała się najpracowitszą rzeką kontynentu i zbudowała tę naszą potęgę. Upadek zapoczątkowały problemy z żeglugą śródlądową w okolicach Malborka i Gdańska.
bamboosfera.blogspot.com/

www.klubpp.eu

Jestem NOKILLowym terrorystą.
Ostatnio zmieniany: 2016/08/17 12:02 przez adi.obi.

Tak dla Odry czyli Imperium kontratakuje 2016/08/18 11:32 #164694

  • Radowan
  • Radowan Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 50
  • Podziękowań: 13
Luźne przemyślenia na gorąco:

Ad A) Polecam zrobić proste doświadczenie z rynną.
Ustawiamy trzy rynny (takie otwarte a nie rusy spustowe): jedna prosta od początku do końca, do drugiej proponuję nawrzucać kawałki kamieni, gałęzie i inne przeszkody. W trzeciej zastosować różnego rodzaju zakręty, oprócz tego oczywiście kamienie i przeszkody. Długość trzeciej może być dowolna ale tak że odległość od wlotu do wylotu odległość ma być taka jak w poprzednich dwóch.
Teraz puszczamy wodę i kulkę styropianu. Mierzymy czas jaki kulka musi pokonać od startu do końca. Ta która najdłużej gości kulkę, najdłużej trzyma wodę w terenie.
Dla nierozumnych: pierwsza to rzeka skanalizowana całkowicie (nie przychodzi mi do głowy nic – może nysa szalona – betonowa rynna), druga to rzeka wyprostowana ale w której zostało jeszcze trochę dzikiego (Odra), trzeci to typ dzikiej rzeki (Bug – to mi do głowy przychodzi).

Ad B) Prawda, ale tylko częściowa. Zbiorniki retencyjne spełniają swoją rolę, pod warunkiem, że rezerwa powodziowa jest utrzymywana. Najlepiej spełniają swoją rolę zbiorniki suche, które na co dzień są całkowicie opróżnione i woda płynie sobie korytem. Niestety u nas zawsze można przecież pociągnąć dodatkowe sianko z wykorzystania zbiornika do celów komercyjnych. Przystań dla żaglówek, kąpielisko, rowerki wodne.
Nikt też nie wspomina, że woda płynąca to woda natleniona i żywa. Nie wspomina się o zagrożeniu ekologicznym jakim są gnijące szczątki roślin i zwierząt na dnie takich zastoisk. Siarkowodór i inne niezbyt ciekawe substancje (pochodne nawozów i innych chemikaliów z gleby). Kiedyś czytałem informację, że gdyby z zalewu włocławskiego wymyło osady to kilkadziesiąt kilometrów poniżej życie w Wiśle zamiera.
O takich banałach jak przepławki dla ryb nie wspominam, bo to przecież nie ryby są najważniejsze- liczy się wymierny zysk i stopa zwrotu.

Ad C) Nie potrafię się wypowiedzieć. Przychodzi mi do głowy jednak myśl, że zbiorniki zalewają najlepsze miejsca dla uprawy roślin. Przecież już Egipcjanie liczyli na muł i wylewy Nilu. Energetyka (zielona energia) w tym przypadku nie jest chyba taka bardzo EKO, skoro Niemcy wycofują się z MEW (małych elektrowni wodnych), wracają do nieuregulowanych rzek (czasem sami je zagracają i krzywią to co posprzątali i wyprostowali wcześniej. Przechodzą na kolektory słoneczne i wiatrowe (same w sobie też nie bardzo eko).

Ad D) Czy piszący zauważył może co dzieje się po uregulowaniu rzeczek poniżej jazów? Odnoszę wrażenie, że zwraca się uwagę na to co dzieje się powyżej zapory i to nie bardzo daleko powyżej. Wiele górskich rzeczek po uregulowaniu dostaje potem nazwę „Smródka” i.t.p. O czymś to świadczy.

Ad E) Znów odnoszę wrażenie, że liczy się korzyść finansowa i industrializacja. Może to i dobrze, ale jaki zysk będą mieli z tego zwykli lidzie. Ani taniej nie będzie ani lepiej. To moje zdanie i nie każdy może się z tym zgodzić.

Ad F) I owszem prawda, ale też częściowa. Sprawdza się w dół rzeki. I nie bardzo już żeglując pod górę (do od prędkości barki należy odjąć prędkość wody) wychodzi na to że droga barki jest jakieś 2-3 razy dłuższa pod górę – mam nadzieję, że zrozumiale się wypowiedziałem. Poza tym to co się ruszyło, musi się zatrzymać (włożenie energii w hamowanie – zanim się statek zatrzyma, śruba musi pracować w przeciwciągu). I tu sytuacja jest korzystniejsza dla statku płynącego pod górę (pomaga nurt). Statek spływający ma gorzej bo nurt wspomaga spływ. Wbrew pozorom najtańszy jest transport łączony kolejowo-drogowy. Sprawność silnika elektrycznego jest większa niż jakiegokolwiek spaliniaka. Transport koleją tam gdzie się da, potem wyładunek na samochody ciężarowe. Tak jest najtaniej (bo przy okazji najszybciej). Oprócz węgla czy kruszyw można transportować inne towary, ale zabezpieczenie ich przed wilgocią też kosztuje i wymaga nakładu pracy.

Ad G i H) O polityce się nie wypowiadam.

O upadku gospodarczym (chyba jednak przereklamowanym) zadecydowało troszkę coś innego. Wisłą opłacało się spławiać towary, nie koniecznie już je tą samą drogą w górę transportować.
Odra została przez Niemców skanalizowana i też nie na całej długości. Poza tym zamiast opasek budowali ostrogi i główki. Pierwszy Jaz to Wały Śląskie k. Brzegu Dolnego.
Ale wszystko to upadło nie dlatego, że żegluga przestała być opłacalna.
Nasz węgiel jest droższy niż rosyjski – nam opłaca się sprowadzać (wagonami). Eksport naszego węgla nie jest korzystny. Pakuje się siano w kopalnie, przerzucając pieniądze z innych źródeł.
A kopalnia i tak ledwie ciągnie.
Nie mamy niestety dóbr, które można spławić i sprzedać za granicę, więc po co dopłacać i do tej gałęzi gospodarki.
Mamy za to ciekawe rzeki i warto ich walory wykorzystać. Mamy mniej zasobów wody słodkiej niż niektóre kraje afrykańskie. Warto zatrzymać ją u nas na dłużej. Ale nie w lokalnych zbiornikach retencyjnych, tylko rozlewając ją na większej powierzchni lub jak najszybciej zrzucać do morza. Górny Bug przychodzi mi do głowy, gdzie na odcinku długości kilometra jest łącznie ponad 6 km bieżących koryta a wokół jest wilgotno i zielono.
Z drugiej strony, czy warto się ścierać? Kasa i tak jest ważniejsza i to ona w rezultacie wygra. Jak do tej pory na szczęście nie opłaca się regulować i prostować rzek i miejmy nadzieję, że stan ten utrzyma się maksymalnie długo.
Na koniec jeszcze jedno pytanie: czy pomyślał ktoś, kiedyś, że najgwałtowniejsze powodzie są właśnie na tych odcinkach rzek, które są najmocniej uregulowane? Powódź w '97 pokazała, że wszystko rozpoczęło się w Kłodzku na wybetonowanej rzece, potem Czesi dorzucili swoje, jak stwierdzili, że rezerwa powodziowa z zbiorniku jest za mała. Potem okazało się, ze utrzymanie poziomu wody na poziomie umożliwiającym turystykę żeglarską było ważniejsze niż poziom bezpieczny w zbiornikach retencyjnych. A potem na wszystko było już za późno. Tam gdzie woda przerwała wały i wylała się fala powodziowa jakby złagodniała, czasami korzystnie przed miastem, gorzej jak w terenie zamieszkałym. Zresztą w przypływie weny wpadali na pomysł, że zalanie pewnych terenów może uratować sytuację – kontrolowany (żałosne określenie) rozlew, troszkę jednak jakby powrót do natury. Na koniec przyszli smutni panowie i stwierdzili, że mają receptę na naprawę sytuacji i wyprostowanie rzek pomoże.
Z naturą nie da się wygrać bez szkody dla obu stron. Może lepiej z niż zacząć współpracować?

Przepraszam za chaos w pisaniu- piszę na gorąco i wiele rzeczy tłoczy się jednocześnie pod paluchy. Jak się ogarnę zrobię szkice, rysunki i postaram się przedstawić przykłady i dowody.
Nigdy nie ufaj:
- chudemu kucharzowi
- czystemu mechanikowi
- informatykowi, który ma dziewczynę

"Nigdy nikt nie będzie bardziej kompetentny w byciu Tobą niż Ty sam. I Ty nigdy nie staniesz się lepszy od kogoś w byciu nim"
Ostatnio zmieniany: 2016/08/18 11:33 przez Radowan.
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.110 seconds