Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich?

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 15:06 #50632

  • garnela
  • garnela Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 622
  • Podziękowań: 1102
waldic2 napisał:
Zarybianie nie jest aż tak konieczne na Łupawie troć jest nie zarybiana zdrowa a związek tylko sprzedaje tam znaczki to jest jedyne co wykonuje waldek
Czasami dobrze jest zapoznać sie ze stanem faktycznym, zanim zacznie sie pisać nieprawdę. Łupawa jest zarybiana trocią i to zarówno wylęgiem jak i smoltem, zarybień dokonuje zarówno ZO PZW Słupsk jak i Park "Słowiński". Oprócz sprzedaży znaczków warto wspomnieć o ochronie Łupawy przez SSR przy PZW jak i o przerzutach troci przez tamę w Smołdzinie dokonywanych w ramach ZO
PZW Słupsk. To ZO PZW Słupskl jako użytkownik rybacki ma pozwolenie od Marszłka na dokonywanie takich przerzutów. To tylko tyle aby być w zgodzie ze stanem faktycznym.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 16:05 #50634

  • waldic2
  • waldic2 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 435
To chyba na papierze jedyne realne odbyło się ok 5 lat temu smolt został wpuszczony na terenie parku do dzisiaj są wspomnienia tych kalek, a przeżuty robią koledzy prywatnie tylko pozwolenie to prawda więc spokojnie z tą nie prawdą pozdrawiam waldek

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 16:32 #50638

  • drapane
  • drapane Avatar
  • Offline
  • Zablokowany
  • Posty: 281
  • Podziękowań: 47
taka jest prawda ze bez zarybien teraz sie nie da lowic regularnie ryb,a bolesne jest to ze sporo winy lezy po naszej stronie-ja od paru ladnych lat wypuszczam wszystkie potokowce i lipienie oraz trocie ponizej 50cm bo tyle mam...kill or no kill oto jest pytanie^^

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 22:36 #50656

  • dmychu
  • dmychu Avatar
drapane napisał:
(...) kill or no kill oto jest pytanie^^

Wielu ludzi, którzy niejako odruchowo wypuszczają zdecydowaną większość złowionych przez siebie ryb, nie robi takiego szumu wokół nokill jak Ci, którzy chyba tak naprawdę chcą zakrzyczeć swój wewnętrzny głos drapieżcy. Drapane - Ty drapieżniku jeden. Kogo chcesz przekonać? Siebie samego? :)


W ogóle tak patrząc z dystansu na łowców ryb szlachetnych, to w dużej mierze jest to grono zakompleksionych, snobistycznych dziwaków i ekscentryków. Poważnie. Trudno spotkać zdrowego na umyśle muszkarza nad wodą. Zwykle jest to osobnik lekko szurnięty, z jakimś mniej lub bardziej zaawansowanym defektem mózgu.


Moje najfajniejsze rozmowy nad rzeką miewam zwykle z napotkanymi robaczkarzami. Ci ludzie są czasami tak prostolinijni, tak zwyczajni, że aż jest to ukojenie dla duszy, która musi się tak często użerać z nawiedzonymi sekciarzami, zwanymi też łowcami ryb szlachetnych. Widzę jak idzie w oddali muszkarz, to już mi się robi słabo, bo zaraz będzie oglądanie much, gadanie o sprzęcie, przedstawianie argumentów za użyciem takiej a nie innej wędki muchowej, jednym słowem standard i nuda. A jak widzę ukrytego w krzakach robaczkarza, to aż serce szybciej mi biję, bo czuję, że za chwilę przeprowadzę miłą rozmowę przy piwku o dawnych miętusach po dwa kilo, o węgorzach łowionych na trupka, o tajemnicach i historii rzeki nad którą ów robaczkarz się wychował i która stanowi dla niego rewir łowiecki od 40 lat. Tak, zdecydowanie bardziej inspirują mnie rozmowy z "miejscowymi Indianami", niż rozmowy o niczym z napotkanymi muszkarzami, gdzie wymiana zdań ma utwierdzić nas tylko w przekonaniu, że należymy do tej samej sekty. Nie lubię swojej sekty. Lubię pokazywać swoje muchy robaczkarzowi i lubię oglądać chruściki w słoiku, które ten sobie nazbierał na ryby. To jest piękna wymiana myśli między ludźmi z różnych światów. I to mnie kręci...


Zawsze mam szacunek dla takich ludzi i nie potrafiłbym jeździć na ryby z wariatami, za których język pod adresem tychże robaczkarzy bym się zwyczajnie wstydził. Stary dąb, maleńki kościółek, aleja lipowa, stary cmentarz, stare grusze i jabłonie, walący się PGR, chłopcy biegający po wiejskiej ulicy, pola rzepaku, zrywająca się sarna, poranne mgły w dolinie potoku, gruba baba wieszająca pranie na podwórku i ciekawy robaczkarz spotkany nad rzeką. To jest powód dla którego jeżdżę na ryby. Nie znam muszkarza któremu mógłbym to odpowiedzieć z pełnią duszy. Zawsze jest głupi komentarz, zimny i surowy, czy "zareagowałem na przypadek kłusownictwa"... Płytkie spojrzenie na otaczający nas świat, sekciarstwo, klapki na oczach i brak refleksji... ważne, że piwo wypite z muchówką pod sklepem w towarzystwie miejscowych jest dobre i zimne:P

Sorry za offtopik...

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 23:22 #50658

  • waldic2
  • waldic2 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 435
A mnie troszeczkę fascynują muszkarze te widoki ładnego lotu muchy .Pamiętam tą zabawę machnią i ładniutkie muszki i jakoś było miło nikt nie krytykował tylko koleżeńska zabawa tak to wyglądało dla mnie .A posłuchać wędkarzy którzy spędzili życie nad daną rzeką też uwielbiam zawsze mają coś ciekawego do opowiedzenia szczególnie starsi nie powiem że robię to bez interesownie zbieram wiedzę każdego bo to daje mi więcej doświadczenia a przy okazji ludzie pragną być słuchani to korzyść dla nas obu tęsknie za Polską pozdrawiam waldek

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/06 08:07 #50660

  • Bielas
  • Bielas Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • pożeracz pstrągów
  • Posty: 633
  • Podziękowań: 24
DMYCHU-bardzo spodobał mi się twój ostatni post!!!
Ja także spostrzegam różne zjawiska dotyczące wędkarstwa.Rzeczywiście wiele się zmieniło w mentalności wędkarzy przez te ostatnie powiedzmy 30 lat.Zmieniły się czasy a to prowadzi do zmian w zachowaniu społecznym w wielu dziedzinach życia!
Tak jak piszesz wielu nie dostrzega pewnych pięknych zjawisk /nawet błahych i nie dotyczących wędkarstwa/będąc nad wodą.Chociaż myślę że ci co tego nie dostrzegali zawsze tacy byli!
Od wielu lat widzę i słyszę o czym ludzie rozmawiają za sobą nad wodą w gronie kolegów lub z nieznajomymi-tragedia!!!Przeważnie każdy się chwali na jakie"lamiglasy i batsony" łowi i jakie kabany wyciągnął.Wszędzie wielka ogólna zazdrość i pogoń za jak najlepszym sprzętem-to dla mnie "przerost formy nad treścią".
W moim gronie znajomych wędkarzy nieliczni zauważają piękno przyrody,nie pytają się czy łowię na wędkę za 100 czy za 1000zł,nie chwalą się co chwilę ile to oni kabanów złowili-i z takimi ludźmi jeżdżę na wyprawy!!!:kiss:

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/06 08:48 #50663

Nie przejmują i nie będą przejmowały. Wcale nie piszę tego złośliwie. Po prostu nie ma już (i to na czas bliżej nieokreślony) takiej możliwości.

Zmiana ustawy o rybactwie śródlądowym przeszła ku mojemu zdziwieniu bez większego echa. Niesie ona za sobą straszliwe konsekwencje. Mianowicie - DOTYCHCZASOWY DZIERŻAWCA MA PIERWSZEŃSTWO PRZY DZIERŻAWIE I NIE BĘDZIE WIĘCEJ ŻADNYCH PRZETARGÓW. Nie wierzycie, sprawdźcie sami. Dotychczasowy dzierżawca będzie dalej dzierżawcą, o ile powiadomi o chęci dzierżawy w terminie do 30 dni po wygaśnięciu dotychczasowej umowy. Piękne prawo nie ma co.

Miłego bajania w tym wątku.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/06 09:22 #50665

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Bielas,
W ogóle zauważyłem, że ludzie definiują otaczającą ich rzeczywistość wg swoich zainteresowań. I tak na przykład dla przyjezdnego muszkarza jakaś rzeczka będzie nazywana pstrągową. Ta sama rzeczka będzie dla miejscowego rzeczką płociową, miętusową i kiełbiową. Dla innego miejscowego speca, który łowi w jeziorach węgorze, rzeczka ta może być dawnym, wspaniałym łowiskiem węgorzy z czasów dzieciństwa. Rozmawianie tylko i wyłącznie z ludźmi ze swojej bajki to ograniczanie horyzontów. Co ma wspólnego zabieganie o to, by rzeka była pełna wymiarowych pstrągów z troską o jej bioróżnorodność? Oczywiście, muszkarz który łowi pstrągi i lipienie, może nie interesować się zbytnio populacją węgorza, miętusa, kiełbia czy płoci. Ale ta bioróżnorodność jest właśnie wizytówką dobrego stanu ekologicznego rzeki. Selektywne interesowanie się jednym lub dwoma gatunkami ryb, to robienie z rzek swoich obwodów łowieckich wg swoich preferencji, a nie żadne zabieganie i bioróżnorodność. Jednak bez zrozumienia faktu, że przyroda stanowi jedną całość, bez troski o przywrócenie warunków do rozwoju wielu innych ryb niż łososiowate, nasz świat będzie bardzo ograniczony. Wręcz nudny.

Na szczęście jest jeszcze trochę rzeczek "miętusowych" i "węgorzowych", będących jeszcze poza zasięgiem wpływu "pstrągowej homogenizacji ekosystemu" na swoją modłę i pod swoje preferencje, poza jakimkolwiek użytkownikiem rybackim. Znam rzeczkę, gdzie żyje niewielka, zupełnie dzika populacja pstrąga potokowego, w kontekście okonia, szczupaka, jelca, klenia, miętusa i kiełbia. To właśnie od starych miejscowych można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy, m.in. takich, że ów siurek nigdy nie był zarybiany pstrągiem, a pstrągi były... i to grube. Populacja ryb w takiej rzeczce podupadła nie dlatego, że robaczkarze wszystko zjedli. To zwykle dwa epizody zatrucia lub kilka bezsensownych regulacji, od których datuje się recesję wszystkich gatunków ryb zamieszkujących dany strumień. Tego nie powiedzą Ci pracownicy naukowi siedzący za biurkiem, tego nie przeczytasz w literaturze, tego też nie dowiesz się od napotkanego muszkarza z miasta. To jak tętniła życiem jakaś rzeczka przed regulacją, dowiesz się zwykle od miejscowego dziadka, który mieszka tam od bardzo dawna. "Świeży" muszkarz z miasta powie Ci tylko o funkcji populacji pstrąga potokowego w czasie. A to co się działo w tym samym czasie z populacjami wszystkich innych gatunków ryb, boli najbardziej nie muszkarzy, ale tych, którzy te ryby kiedyś łowili.


Jeśli ja kiedykolwiek dorobię się swojego obwodu rybackiego, to będzie można na nim łowić zarówno pstrągi na muszkę, jak i węgorze i miętusy na grunt - zależnie od odcinka i charakteru wody. Łowienie miętusów w Regalicy z widokiem na komin, w niczym, nie przypomina mi klimatu opowieści Antoniego Remiesza, łowiącego nocą miętusy w pstrągowym strumieniu. W ogóle gospodarka wędkarska oparta o jakieś proste, wyciosane na kolanie, fałszywe założenia nie jest gwarantem sukcesu ekologicznej rewitalizacji rzeki. Już sam fakt, że ludzie nie łowią wielu gatunków ryb powoduje, że niejako mniej się o te gatunki troszczą.


We Wrocławiu na zebraniu klubu muchowego "Zbyrek" ktoś powiedział, że na Widawie do której ZO PZW Wrocław wpuścił potokowca, przy złowieniu przypadkiem szczupaka lub okonia, warto te ryby po gospodarsku zabrać z rzeki. To jest właśnie to podejście - klapki na oczach, jeden lub dwa ulubione gatunki ryb i przypięta łatka zabiegania o fałszywą bioróżnorodność... kompletna bzdura. Przyznam się po czasie, że na wodach pstrągowych nie raz wypuszczałem inne drapieżniki tak samo jak pstrągi. Bo dla mnie rzeka to ekosystem, gdzie rywalizujące ze sobą gatunki ryb tworzą zgraną całość.


Takie jednostronne podejście, zabiegające o jakiś wybrany gatunek ryby nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska i wrażliwością przyrodniczą człowieka. Ma to tyle samo wspólnego z ekologią, co z rolnictwem, albo uprawami leśnymi posadzonymi w rządkach:


Jak bowiem głosi samochwalcza tablica propagandowa...




..."Zachowanie lasów jest nieodzownym warunkiem istnienia życia"...




...życia... ok... ale w takiej wersji jak na poniższym zdjęciu jest to wyłącznie zachowanie życia okiełznanego, ubogiego, monokulturowego i podatnego na choroby:





Las posadzony w rządki, dokarmianie zwierzyny w lesie gdzie brakuje bazy pokarmowej ze względu na monokulturowy charakter, rzeki traktowane jako biotop jednego gatunku ryby... jako miłośnik przyrody jestem już tym rolnictwem leśno-wodnym po prostu zmęczony.


I z "rolnikami wodnymi", pasjonującymi się samym tylko pstrągiem potokowym albo trocią nie mam zwyczajnie o czym rozmawiać. To też jest powód dlaczego lubię rozmawiać z miejscowymi robaczkarzami bardziej niż z muszkarzami. Muszkarze bowiem zanudzają mnie nad wodą jednym gatunkiem ryby. Miejscowi opowiadają mi o 10 gatunkach ryb i to jest zdecydowanie bardziej pasjonujące i ciekawe.


Żeby tak miejscowi robaczkarze podchwycili trochę cywilizowanych postaw od miejskich muszkarzy, a miejscy muszkarze podchwycili od miejscowych wrażliwość na wiele innych gatunków ryb, to żylibyśmy w o wiele ciekawszym świecie. Nie mówiąc o tym, że byłaby nić łącząca ze sobą te dwa światy. Teraz buduje się mury. Miejscowi patrzą na wysiadających muszkarzy z samochodu jak na kosmitów i dziwaków, ci drudzy zaś patrzą na miejscowych jak na wygłodniałą hordę zjadającą ryby w rzekach. Żeby jednak pojawiła się nić więzi społecznych, należałoby wciągnąć do towarzystw miejscowych robaczkarzy, wydzielić im odcinki na łowienie płoci i miętusów, zalegalizować ich, przekazać im trochę powściągliwości w eksploatowaniu zasobów, zrobić wspólne ognisko.


Co mnie od Towarzystw zawsze odstręczało, to to sekciarstwo i bezmyślne budowanie podziałów. Sekciarstwo i budowanie subkultury miłośników jednego lub dwóch gatunków ryb. Dlatego dopóki towarzystwa nie zmienią nastawienia w tej sprawie, będę chodził z muchówką i zadawał się z miejscowymi, bo mnie takie zbliżenie społeczne bardziej kręci, niż poklepywanie się po plecach w ramach sekty.


I spece od budowania murów i stereotypów śmią się nazywać organizacjami pożytku publicznego:laugh: Raczej pożytku dla swojej ekipy i nic poza tym.


A przecież Kazik śpiewał "Tygiel kulturowy, pożyteczny i zdrowy"... ale ludzie wolą się etykietkować... tworzyć subkultury.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2010/12/06 09:34 przez dmychu.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/06 09:51 #50667

  • Stradic
  • Stradic Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • O.S.A - Odmłodzona Sekcja Antykłusownicza
  • Posty: 335
  • Podziękowań: 52
Wiesz co Dmychu żadnej nagonki na ciebie tu nie stosuje, poprzez swoje posty jesteś znany na tym forum ale ja patrze na posta na cały monitor to mi się żygać chce i jestem znudzony po 4 zdaniach, należę do ludzi którzy mało piszą a więcej robią. Piszesz tu swoje koncepcje i rozwiązania, wszystko wydaje ci się takie proste zapraszamy nad Parsetę pokarzemy ci jak to się u nas walczy z kłusolami nocleg masz gwarantowany. Potrafimy z kolegami 4 razy w tygodniu siedzieć w lesie i się czaić, wczoraj śniegu po kolana strach jechać , samochodem z Karlina wracałem osrany jak dziecko do Kołobrzegu, 40km/h przez cała drogę ale dzionek na pilnowaniu rzeki odwaliłem. Piszesz swoje teorie o Os-ach, zapraszam pogadaj z osobami zorganizuj to nad Parsętą, wprowadź swoje definicje w szeregi stołkarzy którzy siedzą na nich po 20 lat i mają wyje...ne w takich jak ty Powodzenia!!!. Wszyscy umieją narzekać że jest huj...wo a co robią w związku z tym tematem... nic!!!. Siedzą z dupą przed kompem i piszą bo na więcej ich nie stać. Ludzie weźcie się ogarnijce puki jeszcze jest czas, bo w obronie natury klawiatura nie pomorze, chętni którzy mają zamiar coś dla rzek odwalić zapraszam na priv a ciebie Dmychu na realną rzeczywistość nad Parsętą Zapraszam co nieco ci pokarzemy!!

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/06 11:18 #50671

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Jogi,
Jeśli wypadkowa "za" i "przeciw" powoduje, że czujesz potrzebę robić to co robisz, to rób to dalej. Na dzień dzisiejszy nie działam w sferze praktycznej, ale raczej w sferze filozoficznej. Staram się raczej zarazić ludzi pewnym podejściem, skutecznie obrzydzić im sekciarstwo, sprzętomanię i zachęcić do otwarcia swojego umysłu na inne opcje.

Dlatego piszę o (czasami) sympatycznych robaczkarzach na forach muchowych, dlatego zakładam wątek o odtrąconych przez rynek i wędkarzy muchówkach o wolnej akcji, dlatego zachęcam do łowienia na ultralekkie wędki muchowe mniejszych ryb takich jak jelce i staram się wykazać, że nie wszystko co modne i na fali jest warte tak wielkiej uwagi.

Dość powiedzieć, że jedną z najfajniejszych linek muchowych jakimi rzucałem był pomarańczowy Cortland Fair Play WF, przy czym biały DT z tej serii już nie był taki fajny. Natomiast Cortland Dyna Tip po prostu mnie załamał, choć ponoć jest to topowy sznur tej firmy. Z pasją wyławiam wyjątki, przypadki szczególne, pomijane zagadnienia, interesują mnie wszelakie refleksje - społeczne, przyrodnicze, sprzętowe itd.

Wracając do działania praktycznego. Ja po prostu nie potrafiłbym z satysfakcją funkcjonować w obecnie istniejących stowarzyszeniach, ponieważ stan ducha u wielu ludzi mi zwyczajnie nie odpowiada. Zajmuję się więc obecnie zaciekawieniem ludzi, różnymi aspektami wokół wędkarstwa. Kogo to nie zaciekawia, nie musi tego czytać.

Oczywiście mam pełną świadomość faktu, że klawiatura komputera nie uzdrawia naszych rzek. Nie zarzucaj mi jakobym pomylił się w doborze narzędzi do uzdrawiania sytuacji i chwycił za nieodpowiednie.

Do moich celów klawiatura, forum i internet to narzędzia niemal idealne. Jak będę miał ochotę na działanie i ekipę, z którą będę miał przyjemność pracować, zgaszę komputer i ruszę w teren. Ja jednak nie mam dziś ochoty na działania w gronie ludzi, którzy będą mi faszerować mój mózg toksycznymi stereotypami o miejscowej ludności, która jest różnorodna. Ja po takich rozmowach mam tylko traumę i muszę "wylizywać się z ran" słuchając Pink Floyd w pociągu na ryby i śpiąc w namiocie nad brzegiem strumienia w dzikiej puszczy.

Poza tym znam teren Jogi i wiele ludzkich postaw wśród kłusowników różnego kalibru. Jednych możesz po 15 minutach rozmowy zarazić etycznym wędkarstwem, które w nich drzemie, stale zasilane dużą dozą umiłowania przyrody. Innych nie wyedukujesz nawet policyjną pałą. Nie mam przyjemności pracowania w łowisku z ludźmi, którzy wrzucają ich wszystkich do jednego wora. Ani z takimi, którzy zagospodarowanie zróżnicowanego obwodu rybackiego, podporządkowują jednemu lub dwóm gatunkom ryb na krzyż. To jest podejście typu monokultury, podobnego do tych sadzonek posadzonych w rządki na powyższym zdjęciu. Na dłuższą metę takie podejście do ekosystemów mści się na samych rybach szlachetnych, które potrzebują do prawidłowego funkcjonowania owej bioróżnorodności.

Dlatego obecnie zajmuję się pisaniem, bo jak na razie podejście większości "kolegów po muszce" mi nie odpowiada. Nie zabronisz mi Jogi działalności kulturotwórczej....

A skoro pisanie przychodzi mi łatwo, to wydaje mi się że jestem Wam nad Parsętą zupełnie niepotrzebny. Jedna osoba w tą czy w tamtą wiele nie zmieni. Inna jest moja funkcja społeczna, którą sam sobie wyznaczyłem. Nikt mi za to nie płaci, robię to dla przyjemności.

Nie wszyscy muszą robić to samo.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.093 seconds