Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: MEW - artykuł we "Wprost"

Odp:MEW - artykuł we 2009/02/09 14:53 #8962

  • paszczak
  • paszczak Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 792
  • Podziękowań: 28
adi.obi napisał:
Strach przed atomem! Zapewne jest to nasza przyszłość, lecz budzi moim zdaniem słuszne kontrowersje. Energia atomowa nie jest czysta jak wiatrowa czy wodna. Wymaga gigantycznych nakładów inwestycyjnych, poza tym niesie z sobą inne zagrożenia.

"Czystość" produkowanej energii też należałoby obliczać w odniesieniu do jednostki wyprodukowanej energii. Energia atomowa, owszem, emituje więcej CO2, to oczywiste, ale też ilość wyprodukowanej energii jest nieporównanie większa. Nie jestem wcale przekonany, czy 1 megawat energii wyprodukowanej w elektrowni jądrowej jest bardziej uciążliwy dla środowiska, niż ten z wiatrowej, albo wodnej. Na pewno energia słoneczna jest przyjaźniejsza, ale diabelnie droga i bez chyba sensu u nas. A co do zagrożeń związanych z atomem... nie przesadzajmy. Był jeden poważny problem, ale wystąpił u kacapów, a u nich wszystko się rozpada.

Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/02/09 15:21 #8970

  • adi.obi
  • adi.obi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Wędkarstwo to coś więcej niż łowienie ryb!
  • Posty: 504
  • Podziękowań: 184
Energia atomowa budzi kontrowersje. Prywatnie jestem jej zwolennikiem (choć chyba tak to nie zabrzmiało powyżej) , jednak argumentacja przeciwników zmusza do refleksji. W dużym skrócie wskazują oni na:

1, Olbrzymie koszty inwestycji (niestety nie potrafię podać konkretów);
2, Utylizację odpadów radioaktywnych;
3, Obawy przed atakiem terrorystycznym – po 11 września 2001 wszystko wydaje się być możliwe.

P.s. energia atomowa jest wolna od emisji dwutlenku węgla!
bamboosfera.blogspot.com/

www.klubpp.eu

Jestem NOKILLowym terrorystą.

Odp:MEW - artykuł we 2009/02/09 15:36 #8972

P.s. energia atomowa jest wolna od emisji dwutlenku węgla![/quote]

Dokładnie. Dym z kominów, to para wodna.

Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/02/09 15:54 #8976

  • paszczak
  • paszczak Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 792
  • Podziękowań: 28
Oczywiście macie rację :)

Z rozpędu napisałem CO2. Zamiast "emisja CO2" miało być "emisja gazów cieplarnianych". W przypadku elektrowni jądrowych tym gazem jest para wodna :)
Ostatnio zmieniany: 2009/02/09 15:55 przez paszczak.

Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/02/09 17:15 #8982

  • pc sikor
  • pc sikor Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 85
Witam wszystkich:)
na tej stronce można poczytać o elektrowniach atomowych i domniemanych miejsach w których takowe miały by powstać
www.postcarbon.pl/2008/01/05/elektrownia-atomowa-w-polsce/
pozdrawiam:)
cichy

Odp:MEW - artykuł we 2009/02/09 19:18 #8996

  • farti
  • farti Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 412
  • Podziękowań: 71
mondavi napisał:
Niestety, ten wątek uległ poważnemu zachwaszczeniu, ale wracam do meritum. W dzisiejszym "Wprost" pojawiło się sprostowanie autora artykułu. Dotyczy opłacalności MEW, moim zdaniem bardzo ważne jest to sprostowanie. Otóż autor pisze, że przychód z 50kW MEW to 100 tys zł (poprzednio 500-700 tys), a zysk to 20 tys zł (poprzednio 200 tys !!!) rocznie. Różnica kolosalna, powiedziałbym fundamentalna.

Przy 200-tysięcznym dochodzie można utrzymać rodzinę. Żeby to samo osiągnąć przy 20-tysięcznym zysku, trzeba takich elektrowni wybudować 10. Dziesięć MEW-ek, żeby starczyło na utrzymanie jednej rodziny! Gołym okiem widać, że to gwałt na środowisku, a nie opłacalna inwestycja. To potwierdza mały sens ekonomiczny budowania MEW.

Pytanie tylko, czy autor rzeczywiście coś pokręcił (aczkolwiek skala tego błędu poraża), czy też dał sobie sprzedać kit. Obydwa przypadki dyskwalifikują jego rzetelność.

I jeszcze jedna obserwacja... O MEW-ki walczą ludzie niegłupi, znający się na biznesie, walczą twardo. Znaczy coś w tym musi być. Już wiemy, że zyskowność tego jest mała, więc pozostaje tylko jedna możliwość - dotacje. Innej możliwości nie widzę, chyba, że wszyscy właściciele MEW-ek poupadali na głowy jednocześnie.

Tak jak przypuszczałem, są to cwaniaki wykorzystujący debilne uregulowania prawne. Nie ma tu żadnego elementu zbudowania czegoś trwałego na lata. Warto w czasie dyskusji o MEW, oprócz wątpliwości dotyczących środowiska naturalnego, poruszać właśnie te wątki - ekonomiczny i etyczny.
Dobre i tyle co zrobił.
A czy odpisał Ci prywatnie na email ?
Może dobrze by było zasugerować , aby w ramach rehabilitacji opisał sprawy jakimi są naprawdę. Kto wie czy nie zrobił by na tym lepszego ,,kapitału" dziennikarskiego.
łowię i żrę :laugh:
Ostatnio zmieniany: 2009/02/09 19:19 przez farti.

Odp:MEW - artykuł we 2009/02/10 13:44 #9063

Ten artykół z dziesiejszej Wirtualnej Polski tez nawiazauje do MEW.
Tama na Wiśle może runąć
2009-02-10 10:55 /Nowy Dzień/ PAP/ wp.pl/
Tama na Wiśle we Włocławku może runąć w każdej chwili. Specjaliści biją na alarm od lat, jednak urzędnicy twierdzą, że zawalenie się zapory jest niemożliwe. Gdy tama pęknie, woda zaleje Włocławek, Nieszawę, Ciechocinek i część Torunia. Mieszka tam ponad 320 tys. osób - zginąć mogą tysiące. Setki tysięcy hektarów będą zanieczyszczone chemikaliami wymytymi z licznych we Włocławku zakładów chemicznych - pisze "Nowy Dzień".

Tama powstała w 1970 roku. Z kolei w 1999 r. za zaporą wybudowano tymczasowy próg podpiętrzający wodę poniżej tamy we Włocławku. Budowano ją z założeniem, że będzie funkcjonować maksymalnie 10 lat.

Dla poprawy bezpieczeństwa zapory nie zrobiono nic, a skutki tych zaniedbań mogą być tragiczne. Tama jest swoistą bombą ekologiczną. Przez ponad 38 lat na dnie zbiornika we Włocławku odłożyło się 40 milionów metrów sześciennych niebezpiecznych odpadów, w tym tysiące ton metali ciężkich takich jak np.: ołów czy rtęć. Zawalenie tamy oznaczałoby uwolnienie zanieczyszczonych wód Zbiornika Włocławskiego i katastrofę ekologiczną o trudnej do wyobrażenia skali.

Rozwiązaniem problemu jedynej zapory na Wiśle zajął się rząd. Minister środowiska Maciej Nowicki przedstawił kilka możliwych scenariuszy dla zapory we Włocławku: można ją wyremontować, rozebrać, zbudować drugą zaporę w Ciechocinku lub Nieszawie.

Budowa nowej tamy kosztowałaby około 3,2 - 3,5 mld zł oraz zniszczyłaby krajobraz obszaru Natura 2000, z czym nie zgadzają się ekolodzy. Cala sprawa wisi dosłownie na włosku. Groźba katastrofy ekologicznej łącznie z zanieczyszczeniem wód Bałtyku, z dnia na dzień staje się coraz bardziej realna. Pogarszający się stan tamy wymaga natychmiastowych działań.

(pw)

Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/06/29 23:52 #16620

Witam,
Trochę wywołany do "tablicy" cieszę się, że i Tu mnie czytacie. Chętnie odpowiem na pytania i wątpliwości. Chętnie także podyskutuję zdając sobie sprawę, iż reprezentuję odmienny punkty widzenia od większości Forumowiczów. Liczę, że będzie to kolejna okazja aby się czegoś nauczyć.

Wierzcie mi, ogromna większość właścicieli mew działa mając na względzie dobry stan, szczególnie lokalnego, środowiska naturalnego. Oczywiście mew stanowi formę jego przekształcenia, jak zresztą każda forma działalności człowieka. Jednakże tylko bardzo niewielka ilość elektrowni powstała przy nowych piętrzeniach. Koszt budowy takiego obiektu jest na tyle wysoki, że 99% elektrowni lokalizowanych jest przy jazach już istniejących, powstałych w różnych celach. Oznacz to, że nie my jesteśmy pomysłodawcą przegradzania rzek, a jedynie zagospodarowujemy energię przelewającej się wody. Co ciekawe (a odpowiedzi na to pytanie szukam od lat) liczba działających mew i ilość ryb w rzekach są dodatnio (!) skorelowane. W latach pięćdziesiątych działało wg. oficjalnych danych ponad 6500 siłowni wodnych i o ile wiem było sporo ryb w rzekach. Dziś liczba jednych i drugich spadła bardzo drastycznie. MEW jest obecnie ok. 650.

Uwarunkowania historyczne są także powodem dla którego wiele obiektów mew nie jest wyposażonych w przepławki. Po prostu kiedy piętrzenia (później także elektrownie) były budowane nikt takich urządzeń nie wymagał. Obecnie KAŻDA nowa (także modernizowana) elektrownia jest w przepławki wyposażana, choć zmniejszają one produkcję energii. Także TRMEW zaleca i propaguje budowę przepławek jako urządzeń umożliwiających migrację ryb w górę rzek. Przykład (mam nadzieję ciekawy) można znaleźć tu www.endico.pl/html/kamera_w_przep3awce.html

Nawiasem mówiąc tekst we Wprost wcale się nam nie przysłużył, głównie za sprawą durnej tezy, którą chciał udowodnić autor ('złoty interes'). MEW są dochodowe, zwłaszcza jeśli były wybudowane/spłacone kilka lat temu. Obecne ceny energii zapewniają ich opłacalność. Poziom dochodu nie jest żadną tajemnicą. 1 MWh przynosi właścicielowi około 400 PLN (energia + tzw. świadectwa). Do obliczeń można przyjąć, że elektrownia wodna pracuje ok. 5000h w roku z mocą zainstalowaną (poza ternami górskimi). Czyli jak łatwo policzyć 100kW mocy zainstalowanej daje ŚREDNIO ok. 16 tys. PLN PRZYCHODU(!) miesięcznie. Pozostaje sprawa kosztów eksploatacji i utrzymania, oraz budowy mew. Te ostatnie potrafią przekroczyć 10 tys. PLN/kW mocy zainstalowanej, ale mogą także być niższe - wszystko zależy od lokalizacji, szczegóły są na naszym forum (dla ciekawskich :))

Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/06/30 01:54 #16623

  • remi
  • remi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 116
  • Podziękowań: 14
Witam,

Ciekawe gdzie taka dodatnia korelacje dotyczaca gatunkow migrujacych bym znalazl? Nie wiem jaka jest Panska wiedza dotyczaca lososiowatych i innych wedrujacych ale z tego co Pan pisze wynika, ze zadna. Rzeka jest ekosystemem kompletnym i tak ja traktujemy. Ryby te potrzebuja calej rzeki, zachowanej w naturalnej w formie do cyklu rozwoju i przetrwania. To, ze w jakims zbiorniku zaporowym, czy przegrodzonym odcinku rzeki pojawia sie inne gatunki ryb, zas ryby reofilne wygina to pewnie dla Pana zadna roznica. W koncu ryba = ryba, np. na jednego 1kg pstraga czy lososia przypadnie 100szt 50g plotek i to jest pewnie ta Panska dodatnia korelacja. Prawda jest taka, ze elektrownia wodna jak i wiekszosc pietrzen zakloca ten proces wedrowki tarlowej (wahania stanu i przeplywu wody, temp itd). Zakloca rowniez bardzo istotne dla ludzi i srodowiska procesy fluwialne. Zwiazane z tym opadanie wod gruntowych, powoduje osuszanie calego przylegajacego terenu. Zanikania mokradel, lasow legowych i roslinnosci wodnolubnej, ktore sa naturalnym rezerwuarem wody, a takze naturalna oczyszczalnia biologiczna. Prowadzi to do zaburzenia skomplikowanych procesow hydrologicznych. Czego, coraz czesciej nastepstwem sa katastrofalne powodzie.

Ciekawi mnie tez aspekt ekonomiczna calego tego przedsiewziecia. Skoro jest to tak wysoce nieekonomiczne, to dlaczego wciaz Pan i Panu podobni forsujecie rozwoj czy budowe nowych MEW? Nie jest to chyba przejaw filantropii? Nie jest to rowniez przejaw dbania o bezpieczenstwo energetyczne kraju. Gdzie energia wodna stanowi zaledwie kilka promili calej dostarcznej energii i przy ciaglym obnizaniu wod gruntowych, nie bedzie stanowic wiecej. Dodatkowo, forsujac swoje idee "czystej" i "taniej" energii, przyslowiowo mydlicie spoleczenstwu oczy, a faktem jest, ze polski podatnik finansuje koszty zwiazane z utrzymaniem w koncu prywatnego biznesu jakim jest MEW. Koszty te, sa to koszty utrzymania i konserwacji: zbiornikow retencyjnych, urzadzen melioracyjnych, usuwania osadow dennych itp. To samo dotyczy nagminnego lamania prawa, tzw przeplywow nienaruszalnych, gdzie nagle poziom wody ponizej MEW spada o kilkadziesiat cm, bo podczas tzw nizkowki wody jest za malo by uzyskac wystarczajaca moc dla turbin i trzeba ja pietrzyc by zrzucic pozniej z odpowiednim impetem. Prawda jest taka, iz wlasciciele MEW robia to z premedytacja i czuja sie bezkarni. Przyszlosc jednak pokaze, ze tak nie jest.
Osobiscie popieram konkretne zrodla energii, czyli energie atomowa, takie sa potrzebne w tej chwili Polsce. Ktore to sa jedynymi procentowo dodatnimi na dzien dzisiejszy w korelacji ekonomia-czystosc. Zas pakowanie pieniedzy w nic nie dajace MEW jest po prostu czystym marnotrawieniem publicznych i unijnych srodkow. Do tego, caly czas biznesu prywatnego na szczegolnych prawach, czego przejawem jest wspolfinasowanie przez Skarb Panstwa.

Z pozdrowieniami,
Remi
Ostatnio zmieniany: 2009/06/30 02:01 przez remi.

Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/06/30 09:28 #16625

Bardzo dziękuję, za rzeczową odpowiedź, choć mam wrażenie że jest nieco stereotypowa. Zachęcam do ponownej lektury tego co napisałem.

Z całą pewnością moja wiedza nt. stanu ryb ma charakter amatorski. Ale pisząc o dodatniej korelacji miałem na myśli, że drastyczne spada ilość elektrowni i w tym samym czasie spada ilość ryb (w tym także dwuśrodowiskowych). Chyba, że się mylę?

Bardzo interesujące są dla mnie argumenty o zakłócaniu procesów fluwialnych. A zwłaszcza 'związane z tym opadanie wód gruntowych'. Sąsiedzi mew często zarzucają jej właścicielowi podtapianie, w wyniku podniesienia lustra wód gruntowych. Dodatkowo w ramach procesu inwestycyjnego praktyczne zawsze wykonuje się badania zwierciadła wód gruntowych przed uruchomieniem mew i w okresie jej pracy. Czy wspomniany przykład dotyczył jakiejś konkretnej lokalizacji? Ze swej strony proponuję wycieczkę na teren działania jakiejś mew i wskazanie konkretnych przykładów. Ja mogę zaproponować np. EW Żur, EW Gródek, EW Doliny Słupi,... Te obiekty znakomicie funkcjonują na obszarach przyrody chronionej. Co więcej ich budowa stała się powodem utworzenia na tych terenach obszarów chronionych.

Podobnie rzecz się ma z pozostałymi zarzutami wymienionymi na końcu pierwszego akapitu. Mam wrażenie, że pochodzą one z opracowania dotyczącego dużych elektrowni wodnych, których oddziaływanie na środowisko różni się nie tylko skalą, ale także 'jakością' i rzeczywiście jest bardzo duże, w tym w sporym zakresie negatywne. Dlatego w mojej ocenie budowa nowych dużych zapór powinna być traktowana z podobną ostrożnością co budowa elektrowni nuklearnych.

Ale wracając do wpływu mew na środowisko proponuję eksperyment bezpośredni. Podaj proszę rejon polski w którym często przebywasz. Podeślę Ci adres pobliskich mew. Wybierz się tam (czemu nie z aparatem?) i pokaż przykłady takiej dewastacji środowiska. Zapytaj o właściciela i otwartym tekstem powiedz, że martwi Cię wpływ jego elektrowni na otaczającą przyrodę - zapewniam psem nie poszczuje :)

Odnośnie 2 akapitu także proponuję ponowną lekturę mojego postu. Jest tam wyraźnie napisane, że obecnie jest to interes opłacalny. Ba przytoczone są nawet konkretne cyfry, żeby każdy mógł samodzielnie ocenić czy tak jest. Znam przypadki (wcale nie elektrowniarzy) dla których kilkunastotysięczny dochód miesięczny to 'żadne pieniądze', jednak dla większości mieszkańców naszego kraju, w tym mnie takie dochody są w sferze marzeń.
Odnośnie bezpieczeństwa energetycznego pozwolę sobie być odmiennego zdania. Problemy naszego systemu w niewielkim stopniu biorą się z niezdolności do generowania energii (czyli źródeł na dziś mamy dosyć). Piętą achillesową jest system przesyłu. Obecnie posiadamy kilka dużych, punktowych źródeł z których energia rozsyłana jest po kraju rachityczną siecią (słaby zasięg i stan). Nie jest to moja opinia - www.min-pan.krakow.pl/Wydawnictwa/PE111/19-Maciejewski.pdf ,lub www.bbn.gov.pl/wai/pl/2/1283/Komunikat_BBN.html
Na ten problem nie pomoże także energetyka atomowa (to w moim odczuciu jest największa wada tych elektrowni). Jedynie duża ilość, stosunkowo niewielkich i różnych technologicznie źródeł połączonych niezawodną siecią z dużymi elektrowniami może dać jakiś poziom bezpieczeństwa w zakresie dostaw energii elektrycznej. MEW mogą tu odegrać pewną, choć oczywiście ograniczoną rolę.
Co do publicznego ponoszenia kosztów to sytuacja ma się także nieco odmienne. Gwoli ścisłości koszty ponosi konsument a nie podatnik. W naszym przypadku można jednak mówić o realnych kosztach energii, uwzględniających tzw. koszty zewnętrzne. Przynajmniej do takiego modelu dążymy. W takim rachunku energetyka wodna wypada zdecydowanie korzystniej niż węglowa. Chyba, że nie przeszkadza Ci układ w którym udajemy, że elektrownie opalane paliwami kopalnymi kosztują więcej niż tylko koszt tych paliw i ich obsługi.
W zakresie kosztów utrzymania dobrego stanu hydrotechniki mew są w zasadzie całkowicie samowystarczalne, choć często nie są jedynym użytkownikiem wody. Dbają o to bo mają z tego pieniądze.
Niestety nie mogę zaprzeczyć, że także w naszej społeczności potrafią znaleźć się 'czarne owce' i występowały przypadki naruszenia przepływów minimalnych, choć z moich informacji jest to sytuacja sporadyczna. Staramy się je wyłapywać i piętnować. Jeśli masz takie dane - prześlij proszę. Całkowicie się zgadzam, powinny być surowo karane.
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.135 seconds