Ja mam.
Olać to wszystko i odkładać pieniądze. Chociażby na taką Danię.
Pojechać raz - dwa razy w roku i może nie nałowić się po pachy, ale przynajmniej mieć realną szansę na rybę życia, a jak nie to chociaż połowić w kulturalny sposób, w miłej atmosferze, ale cały czas z realną szansą na sukces.
A nie topić się w tym kloacznym dole który sami sobie tak na prawdę zafundowaliśmy.
Bo nam się nie chce, a leśne dziadki robią i myślą za nas wszystkich przy paluszkach, oranżadzie i mineralnej.
Albo zmienić hobby.
PZW na nieszczęście jest monopolistą. To samo w sobie nie jest złe, ale w tym wykonaniu i tej formie - niestety jest.
Co ciekawe, podobnym monopolistą jest PZŁ (Polski Związek Łowiecki), ale wystarczy zobaczyć jak to wszystko wygląda i funkcjonuje. To broni się samo. Może nie wszędzie, bo nie wszędzie są warunki na bogate łowisko (lub rybną wodę), ale patrząc globalnie to tak.
Zobaczcie do czego doszło.
Grigori chce relacji. "Padną" 2 - 3 kelty na całe dorzecze i jeszcze trzeba to roztrąbić na forum. Wielkie otwarcie sezonu, wyścig po wielki sukces.
A dupa!
Kubeł wody na głowę.
Już dawno temu dobiliśmy do dna, a widzę że niektórym się wydaje, że dostali wiatru w żagle i są na fali.