Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Trzy rzeki

Trzy rzeki 2016/04/23 13:54 #161768

  • januszek
  • januszek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 5
  • Podziękowań: 3
Gratulacje na takie zakonczenie sezonu!
Tylko pozazdroscic!
do zobaczenia w przyjezierzu!
Moze tez beda wyniki kto wie!?
janek
Za tę wiadomość podziękował(a): Mariusz-Marek

Trzy rzeki 2016/04/25 22:55 #161815

  • wiwaldi
  • wiwaldi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 342
  • Podziękowań: 93
Mariusz cały czas obserwowałem Twoje poczynania, gratuluję Tobie wyników, czasami pokazywałes swoje muchy, co dawało jakieś inspiracje. Mariusz jak pójdę na emeryturę za 5 lat to się odezwę do ciebie i może zaszalejemy na twoich wodach. Bo jak obserwuję twój temat to wymiatasz naszą Polską wędkarską rzeczywistość.
Za tę wiadomość podziękował(a): Mariusz-Marek

Trzy rzeki 2016/09/17 19:30 #165179

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2605
Było kilka miesięcy ciszy w temacie, więc czas zacząć sezon jesienno - zimowy. Na razie wody i ryb w naszych rzekach nie ma, więc muchówka schowana w piwnicy. Jak niosą wieści łososiowate jednak zbierają się już przy ujściach, czekając na swoją kolejkę. Celem sprawdzenia tych informacji jeszcze przed świtem jestem na skałach w Kenosha. Godzina spinningowania w ciemności bez uderzenia. Widzę tylko kilka spławów. Gdy tylko delikatnie rozjaśniło się woda dosłownie zaczyna „ wrzeć” . Setki pstrągów i łososi skacze i spławia się. Na raz po kilka sztuk jest nad wodą. Cudowny i niesamowity widok. Macham kijem jak w transie i mam uderzenie. Ryba spada od razu. Za kilka minut na Salmiaka znowu trącenie. 2 zero dla ryb. Zakładam Lucky Pointera z dużym sterem. Prawem farta po zmianie przynęty, za pierwszym rzutem siada na niego ryba. Avidek gnie się pięknie, chociaż czuję, że to nie duża sztuka. Walczy dzielnie, lecz linki prawie nie wysnuwał. Wziął jednak z 50 metrów od brzegu, więc pohasał trochę na boki. Dopiero przy brzegu zobaczyłem, że to łosoś Coho. Gruby 63 cm samczyk.Pierwsza ryba sezonu. Jak na przedstawiciela tego gatunku dość ładny.
cohodzis.jpg

Rzucam dalej, ale za chwilę słoneczko wychodzi zza chmur. Woda raptownie zamiera. Nie ma skoków i spławów, czar prysnął. Po krótkim wędkowaniu niestety czas wracać do domu. Przy tej pogodzie ryby dzisiaj się już więcej nie złapie.
Za tę wiadomość podziękował(a): PiterS, grilse, boro, randap1972, S@lmo, kamyk, januszek, ZMROK, FlyFishingMan

Trzy rzeki 2016/09/21 08:22 #165251

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2605
Przez cały dzień śledziłem wątek o Słupi i wieczorem już nie wytrzymałem. Przestałem czytać i pojechałem na ryby. Na skałach w Kenoshy jestem już po zmroku. Słychać, że ryb są bo wyskoki łososiowatych ciągle zagłuszają nocną ciszę. 9 cm Salmo Sting idzie na pierwszy ogień. Może z 10 minut porzucałem jak pierwsze branie. Chociaż ciemno, to widzę jak ryba kilka razy w czasie holu pięknie skacze. Podejrzewam po tych skokach, że to pstrąg i już się ciesze. Kilka minut walki i ląduję..... łososia. Tak jak poprzednio 63 cm samczyk.
cohonoc.jpg

Walczę dalej i za chwile kolejne branie. Podcięcie i pudło. Kolejne rzuty i tym razem kija wyrywa mi prawie z ręki. Chwila holu i spad. Co się dzieje. Mija z 15 minut jak czwarty raz uderzenie. Podcięcie i ryby nie ma. Trzy brania bez wyjęcia, to trzeba szukać przyczyny. Zmieniam kotwiczki na troszkę większe. Po chwili kolejne uderzenie. Znowu pudło. Dzisiaj jestem "cienki" prawie jak Legia z Borussią. Porzucałem jeszcze może z pól godziny i w pewnym sensie " pokonany" wróciłem do domu.
Za tę wiadomość podziękował(a): boro, STREMER, S@lmo, Kasprowicz, kabat, januszek, k17, ZMROK, FlyFishingMan

Trzy rzeki 2016/10/02 04:59 #165483

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2605
Dzisiaj z rana rozpocząłem tegoroczny jesienny sezon muchowy. Jeszcze przed świtem jestem nad Root River. Wody nadal mało, ale część ryb nieubłagalnym prawem natury po kamieniach i wodospadach pnie się w górę rzeki. Stanąłem przy głębokim dołku. Może z 5 minut jak na czarną pijawkę łapie maluszka.
DSC00544.jpg

Po szybkim zdjęciu, nawet bez mierzenia wraca do wody. Mija z 10 minut jak prawie kij wyrywa mi z ręki. Odjazd w dół z 50 metrów. Muszę biec, bo ryba pruje po płyciznach i uskokach. Nie do zatrzymania. Widać, że to „ potwór”. Wydaje się, że metr długości to pewne. Gdy równam się z nią powtórka, lecz tym razem pod prąd. Zostanę chyba mistrzem w biegach wodnych z obciążeniem. Potem znowu w dół i tak kilka razy. Ile mija czasu nie wiem, bo to walka „ roku” . Zmachany jestem jak górnik na przodku. Pod kurtka woda prawie się ze mnie leje. Z 5 razy próbowałem ją po podbieraka, aż w końcu jest. Potężny samiec, szeroki jak deska klozetowa. Równe 100 cm, 9,10 kg. Roztrzęsiony proszę przygodnego wędkarza o zrobienie mi zdjęć z łososiem. To co zrobił trudno nazwać dobrym zdjęciem ( niestety zobaczyłem to dopiero w domu ), ale rybę choć niedokładnie widać.
DSC00547.jpg

Za kilkanaście minut wyjmuję drugiego pięknego samca łososia ( 80 cm ), po troszkę mniej emocjonującej walce - chociaż także był godnym przeciwnikiem. Przy tej rybie niebieska pijawka okazała się skuteczna.Tym razem także poprosiłem tego samego wędkarza o zdjęcie i wyszło, co wyszło.
DSC00552.jpg

Na koniec jeszcze wyjmuje czwartego małego łososia ( tak ok. 55-60 cm) także na niebieską muchę.
DSC00554.jpg

W między czasie miałem także kilka ładnych brań i odjazdów zakończonych moją porażką. Niestety zaraz zaczął padać bardzo mocno deszcz i wędkowanie nie miało większego sensu. Rozpoczęcie sezonu udane, nawet jak na tutejsze warunki, tylko trochę szkoda tych zdjęć.
Ostatnio zmieniany: 2016/10/02 05:26 przez Mariusz-Marek.
Za tę wiadomość podziękował(a): PiterS, salmon1977, jaroskorpion, boro, STREMER, brassie, baramut, S@lmo, Kasprowicz, 19tomas81 ten użytkownik otrzymał 6 podziękowań od innych

Trzy rzeki 2016/10/05 03:54 #165532

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2605
Kumpel wczoraj dzwonił i oświadczył mi, że w Racine wyjął między innymi łososia o długości 4 stóp. Strasznie mnie tym podłechtał, chociaż pewnie jak każdy wędkarz troszkę przesadził. Ja jednak postanowiłem dzisiaj udać się nad Milwaukee River z nadzieja na złowienie oprócz łososia, może jakiegoś porządnego potoka lub tęczaka. Przed świtem jestem nad rzeką i pomimo internetowego sprawdzenia poziomu wody, stan rzeki był zbyt wysoki do połowów. Cóż robić 40 minut jazdy i jestem nad Root River. Staję blisko tamy, która jest miejscem granicznym wędrówki łososiowatych. Pierwszy rzut ( na końcu linki dwie czarne pijawki ) i branie. Czarny jak smoła łosoś skacze do góry i wykonuje salto, uwalniając się przy tym. Jest dobrze. Może mija 10-15 minut i uderzenie. To co się działo po chwili trudno opowiedzieć. Metrowy ( tak wyglądało ) klocek wyskakuje z wody, trzęsie łbem, robi młynki i inne sztuczni, aby uwolnić się z mojego haka. Odjazdy wyciągające linkę i podkład z kołowrotka. Istna fantazja i marzenie każdego wędkarza. Już nie trzymam kija w ręku, bo ręka jest bezsilna, opieram stopkę o ciało. Jak to wytrzymał mój kij sam nie wiem. Nie przedłużając, udaje mi się włożyć „potwora” do podbieraka. Piękny i wielki 104 cm samiec. Szeroki i ciężki ( 12,7 kg ).
DSC00556.jpg

Uf, nawet jak więcej nie złapie będę zadowolony. No, ale łapie dalej. Po 3-4 minutach, także na pijawkę udaje mi się wyjąć 60 cm samiczkę potoka.
DSC00561.jpg

Co za mikrus w porównaniu do poprzedniej ryby. Przez około godzinę wyjmuję tylko niewymiarowego szczupaczka i takiego o to bassa.
DSC00568.jpg

Już myślę o zmianie miejsca, jak na pomarańczową ikrę brzany następuje branie. Po pierwszym holu walka z tym łososiem wydaje się lekkim treningiem i „ zaliczam ” 84 cm samca.
DSC00565.jpg

Obławiam ten ten rejon dłuższą chwilę, ale poza przypadkowymi podhaczeniami ryb nic się nie dzieje. Schodzę z 200 metrów w dół do ulubionego dołka. Woda dzisiaj mętna i nie widać rybiego ruchu. Rzucam jednak muchą i znów na pomarańcz branie. Od razu łosoś wykonuje kilka wyskoków, ale udaje mi się wyjąć go bardzo szybko. Pierwsza 88 cm samiczka w tym roku.
DSC00569.jpg

Dzwoni teściowa i mówi, że muszę wracać szybko do domu ( czy znacie to uczucie koledzy ? ), a ja dopiero się „rozkręcam”. Uzgadniamy, że zostanę jeszcze z kwadrans i udaje mi się wyjąć następnego ( 90 plus ) samca łososia, który przed mierzeniem zdołał mi uciec.
DSC00573.jpg

Już nie będę powtarzał jak walczyłem, bo może to już Was koledzy nudzi. I tak to łowiąc amerykański komplet spędziłem dzisiejszy poranek.
Ostatnio zmieniany: 2016/10/05 04:10 przez Mariusz-Marek.
Za tę wiadomość podziękował(a): grilse, boro, STREMER, niucha4, fishunter, S@lmo, Bagnik, Kasprowicz, rav_id ten użytkownik otrzymał 5 podziękowań od innych

Trzy rzeki 2016/10/07 20:22 #165573

  • AdamCzeski
  • AdamCzeski Avatar
hmmm... czas kupić świnkę skarbonkę i odkładać na wyjazd do Ciebie. :)

Trzy rzeki 2016/10/07 21:43 #165574

  • kamyk
  • kamyk Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • życie jest za krótkie , aby lowić tylko w weekendy
  • Posty: 342
  • Podziękowań: 201
Taka rzeczka Taaakie ryby..... tutaj tyle rzek ryb niewiele :(
Jest Parsęta potem długo długo nic....
Ososiowe eldorado masz kolego.
Za tę wiadomość podziękował(a): Mariusz-Marek, januszek

Trzy rzeki 2016/10/08 02:13 #165576

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2605
Dziękuję wszystkim kolegom za docenienie moich ” wędkarskich” opowieści wyrażone w podziękowaniach i wpisach. Ale życie toczy się dalej i trzeba jeździć na ryby. Wczoraj pojawiło się aktualne sprawozdanie o wędkarskich połowach ryb w stanie Wisconsin, z którego jednoznacznie wynikało, że w Milaukee River wędkarze łowią potoki i tęczaki.
dnr.wi.gov/topic/fishing/lakemichigan/OutdoorReport.html
Normalny człowiek by nie wytrzymał, a co dopiero taki wariat jak ja. Przed świtem jestem nad rzeką w Milwaukee w Estabrook Park. Pierwsze miejsce obrzucam z 10 minut. Nie ma brania oraz nie widzę spławów. Tu nie ma ryb, więc jadę na potężny próg kilka kilometrów dalej do Kletzsch Park ( zobaczcie koledzy w Google) jakie fajne miejsce. Pisałem w tamtym roku o tym. Rzeka za progiem rozwidla się i na węższym rozwidleniu jest szansa wyjąć rybę. W głównym nurcie nie ma szans. Woda w rzece mocno podniesiona i już wiem, że każda walka będzie wymagała długich biegów i zejść. Czarna i pomarańczowa pijawka na końcu linki i pierwszy rzut. Tak jak poprzednio od razu branie. Ryba kilka sekund na kiju i schodzi. Znaczy są i czekają na mnie. Po chwili atak i to czego się spodziewałem. Po chwilowym siłowaniu się w nurcie za progiem ryba schodzi w dół. Nie ma mowy o jakimkolwiek zatrzymaniu, robię ze 150 metrów po kamieniach i wyjmuje samiczkę 93 cm.
DSC00574.jpg

Zejść było łatwo, ale wracać pod prąd woda to makabra. Brzegi niestety niedostępne. Może 10 lub 15 minut jak znowu na pomarańczowa pijawkę następna ryba. Po poprzednim marszu przytrzymuję ja na maxa i wyjmuje 90 cm samicę „tylko” ok. 50 metrów w dół.
DSC00577.jpg

Mija dobra chwila jak kolejny łosoś zainteresował się pomarańczową ikrę brzany. To co zwykle niesamowity odjazd oraz wyskoki i muszę zrobić kolejne sto kilkadziesiąt metrów w dół za rybą i wrócić. To 97 cm samiec zafundował mi te katorgi.
DSC00579.jpg

Niestety lata już nie te i powrót musiał być przerywany dwa razy. Serce z wysiłku mało co nie wyskoczy, a pot leje się ciurkiem, chociaż jestem cienko ubrany. Przechodzi mi nawet na krótko myśl, że kończę łowienie, bo sam się wykończę. Jednak wędkarska pasja zwycięża i po wypiciu butelki wody oraz dłuższym odpoczynku „ walczę” dalej. W duchu modlę się, aby był jakiś mały, to wezmę do domu, ale gdzie tam. Pomarańczowy kolor dzisiaj króluje i siedzi kolejny klocek. Wierzyć się nie chce, ale 96 cm samiczkę udaje mi się wyjąć przed stówą, ale dzięki temu, że podebrał mi inny wędkarz.
DSC00581.jpg

Następuje ok. półtorej godziny w miarę spokoju. Obiecuję sobie, że łowię do południa i do domku. Przed dwunastą branie na pomarańcz. Wyskok i odjazd. Nie sto, nie dwieście, a z 300 metrów musiałem iść za rybą. Prawdę pisząc, to przypon okręcił się podczas wyskoków dodatkowo wokół głowy. Żadnej szansy powstrzymania nawet na maksymalnym hamulcu. Czasem dziwiłem się, że przypony nie pękają przy takiej sile. Kij to chyba ma tysiące mikropęknięć. Wyjmuję 100 cm samiczkę.
DSC00583.jpg

Powrót w okolice miejsca połowu kosztował mnie resztkę sił i nikt nie namówiłby mnie do dalszych połowów. Musiałem się poddać z bezsilności i wróciłem do domu. Dzisiejsze warunki wodne powodowały, że większość wędkarzy po każdym braniu zaliczali po ok. sto metrowy spacer w dół rzeki, a gdy ryba poszła w główny nurt przytrzymywali siłowo i zrywali przypony. Ryby jest na razie w rzece mnóstwo, bo aby nie „ zanudzać” nie opisywałem 11 krótszych lub dłuższych holi, które zakończyły się moja porażką. Przez weekend nabiorę sił i w przyszłym tygodniu znowu" zapoluję" na jakieś salmoidy, ale chyba ma mniejszej rzeczce i wodzie, bo tutaj to mogę " umrzeć".
Ostatnio zmieniany: 2016/10/08 02:18 przez Mariusz-Marek.
Za tę wiadomość podziękował(a): jaroskorpion, boro, STREMER, S@lmo, Bagnik, kabat, Sebol 007, AdamCzeski, kamyk ten użytkownik otrzymał 6 podziękowań od innych

Trzy rzeki 2016/10/12 00:32 #165647

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2605
Kolega Adam Czeski kiedyś napisał
" Mariusz weź się kurcze za te większe... nudno tu już, a to 70, a to 80. Ledwie kilka takich sztuk na wyjście. Chłopie zacznij łowić".
Żarty żartami, ale w tym roku biorą rzeczywiście większe. Deszcze u nas nadal nie padają i ryby są jedynie w Milwaukee River. Jadę więc dzisiaj z rana modląc się, aby poziom wody pozwolił na normalne wędkowania. Rzeczywiście wody ok. 10 cm mniej, ale swoja siłę nadal ma. Po raz kolejny nie będę opisywał męczących holi ( pewnie już to staje się nudne ), ale podsumowując zaliczyłem po dwa „ spacerki " 100 i 200 metrowe. Ryb nadal od zatrzęsienia, bo w przybliżeniu miałem z 30 na haku. Ale po kolei co wyjąłem. Na początku 89 cm samiec łososia.
DSC00586.jpg

Potem 91 cm.
DSC00589.jpg

Trzeci tej samej wielkości.
DSC00596.jpg

Tutejszy potoczek 65 cm
DSC00603.jpg

i na koniec kolejny w tym roku 100 cm samiec łososia.
DSC00606.jpg

Czyli dzisiaj sam rodzaj męski. Brzydka płeć, co w ich wyglądzie ma pełne potwierdzenie. Ponieważ dzisiaj nie miałem kompletnie ochoty na częstsze schodzenie z rybami, cztery razy przytrzymałem na maxa i łososie poszły z muchami. Przy okazji mój G. Loomis także nie wytrzymał i pękł przy połączeniu ( już go pakuję i jedzie do fabryki na wymianę- kocham dożywotnie gwarancje ). Aby jednak nie było tylko o mnie poniżej zdjęcie naszego rodaka, któremu w 33 minucie walki z łososiem życia robię zdjęcie. Już nieszczęśnik nie stoi, tylko siedzi, a muchówka oparta na nogach, gdyż całkowicie opadł z sił.
DSC00594.jpg

W 55 minucie walki przypon strzelił i wędkarz siadł w pozie całkowitej zadumy.
DSC00599.jpg

Kolejny wędkarz po kilku „ biegach z żywymi przeszkodami „ oddał się w obcięcia Morfeusza.
DSC00588.jpg

Na koniec moment odjazdu łososia i błagalnego krzyku wędkarza do kolegów , którzy zostali z tyłu.
DSC00601.jpg

Można powiedzieć dzień jak co dzień.
Za tę wiadomość podziękował(a): Paweł82, boro, STREMER, mar22, S@lmo, Bagnik, AdamCzeski, rav_id, januszek ten użytkownik otrzymał 2 podziękowań od innych
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.233 seconds