TEMAT: Dla ludzi o mocnych nerwach ; ). Jezioro Podborsko po łikendzie.

Dnia 9 sierpnia wędkowałem nad jeziorem Podborsko Duże (pod Białogardem, woj. zachodniopomorskie). Po zakończeniu połowów postanowiłem przejść się dookoła jeziora z aparatem i wykonać trochę fotek. Oto link do zdjęć imageshack.us/g/545/s5003573.jpg/. Nie będę tego komentował, bo brak mi słów.

Niewiem czy dobrze kojarze ,ale czy to jezioro nie jest prywatne i czy za przebywanie nad tym jeziorkiem trzeba płacic 5zł?

Dziwisz się że takie śmieci?Po zawodach w Dygowie koledzy też pozostawiali sporo puszek po piwie więc się nie dziw że to standard nad wodą jak jest więcej ludzi

jaroskorpion napisał:Ja zawsze się dziwię. Może dlatego właśnie, że wielu z tych, co narzekają na taki burdel, nie zauważa jakoś, że biorą w tym czynny udział.
Oczywiście nie można generalizować.
Byłem kiedyś na nocnych łowach z brzegu, nad pewnym zbiornikiem. Obok szalała grupa spora grupa młodych ludzi, rozlokowanych w trzech namiotach.
Ognisko, wóda, piwo........
Rankiem szczęka mi nieco opadła.
Ci sami ludzie pozbierali swoje i nie tylko swoje, do wielkich worów i zniknęli znad brzegu.
Można więc, tylko.....

Jakoś mnie to nie dziwi... Wystarczy się przejść w jakiekolwiek miejsce czy to nad Parsętą, czy nad jakimś pobliskim jeziorkiem i widzi się to samo... można sprzątać, można chodzić za kimś i upominać i nie wiele to zmieni...
dopóki ludzie będą zachowywać się jak bydło i za przeproszeniem "srać pod siebie" tak będzie...
Głową muru nie przebije trzeba trzody znad wody się pozbyć...pytanie tylko w jaki sposób...??

Bo na Polaka działa tylko surowa kara. Jakby karali jak w Singapurze po kilka tysięcy to by ludzie zastanowili się pięć razy czy stać ich na rzucenie peta czy puszki w krzaki. Powoli ludziska uczą się mniej śmiecić ale ten proces potrwa jeszcze wiele lat - stare nawyki trudno wykorzenić.

A mnie to zawsze zastanawia jak ktoś daje sobie tyle trudu, wysiłku żeby wywieźć np. tapczan albo lodówkę czy też stertę smieci nad rzekę i to niekiedy w miejsce oddalone od najbliższych zabudowań o wiele kilometrów po bezdrożach które można pokonać zwykłą osobówką niemal że cudem w momencie gdy ma wysypisko śmieci prawie pod nosem, gdzie bez konsekwencji za niewielką opłatą może zostawić swoje nieczystości.
Nie wiem, może chodzi o adrenaline?

Bo nikt nie liczy ile paliwa wypalił i czy samochód nie padnie ważne że mu z portfela nie ubędzie i pewnie co ważniejsze nie da nikomu zarobić

Teren wokół jeziora jest dzierżawiony i pobierane są opłaty.
W niedzielę przed wykonaniem zdjęć także wędkowałem nad tym jeziorem. Tuż obok mojego stanowiska łowili trzej młodzi wędkarze. Rozbili namiot, uzbroili wędziska i zaczęli łowić. Zachowywali się bardzo spokojnie i kulturalnie. Pomyślałem, że to porządni, dobrze ułożeni ludzie, że jest nadzieja na lepsze. Myliłem się. W miejscu, w którym biwakowali na drugi dzień zastałem górę śmieci. Przed ich przyjazdem było tam czysto. Wygląda na to, że rośnie nam nowe pokolenie brudasów i długo jeszcze (o ile w ogóle się doczekamy) przyjdzie nam czekać na zmiany. Nad jeziorem Rybackim pod Białogardem sytuacja wygląda podobnie. Ostatnio zauważyć tam można licznie pościnane młode brzozy na ognisko. W odległości kilkudziesięciu metrów od miejsca gdzie rosły te brzozy (niektóre jeszcze rosną) jest las, a w nim dużo, duuużo chrustu. Jaka jest rada na taką głupotę?

Jedyna rada to wyłapywać takich delikwentów, karać grzywną po 10 000 zł za śmiecenie lub wycinkę drzew i jak nie ma kasy to niech odpracuje przez kilka miesięcy. Inaczej naszych rodaków się nie wychowa w temacie śmiecenia. Edukacja niewiele pomaga bo to są wieloletnie przyzwyczajenia.