Zmieniło się nad rzeką bardzo wiele!
Kiedyś gdy zaczynałem jeździć nad Parsętę,chyba w roku 2006 to w okolicach Rościna w sierpniu i we wrześniu siaty wisiały od brzegu do brzegu co 100 m. Często niewidoczne były puszczane na zakrętach i łapało się w nie przynęty. Strach był taką zaczepić bo po chwili pojawiał się troll z kozikiem bez koszyka czy torby, z pytaniem "jak tam rybki?". twierdził, że grzybów mało...
Czasem jak doszło się do zapory to miejscowi puszczali przy nas siatki w poprzek nurtu nawet na nas nie zwracali uwagi, tacy byli bezczelni. Pomimo telefonów do ówczesnej PSR ( a dzwoniłem kilkakrotnie)nic się nie zmieniało.
Drgnęło dopiero po krótkiej relacji w Teleekspresie, że jest taka OSA na pomorzu, która ściga kłusowników. Dzisiaj jest tak, że w dzień nad Parsętą siatek nie uświadczysz. Nad rzeką słychać coraz mniej o działalności kłusowników. Na pewno nie jest to zasługą ani władz PZW ani PSR tylko tych młodych ludzi, których też miałem przyjemność poznać.
Z raportów podanych wyżej widać jak tacy młodzi ludzie ruszyli ten skostniały aparat władzy! Normalnie aż trudno uwierzyć ile dobrego można zdziałać w tak krótkim czasie. Wyniki mówią same za siebie.
Miejmy nadzieję, że zarażą się tym inne okręgi ...
Cóż, wydaje mi się, że mam troszeczkę szerszą perspektywę ponieważ zdarzyło mi się wędkować w Parsęcie dużo, dużo wcześniej niż w 2006 roku (faktem jest natomiast, że ,,moimi" miejscami była zawsze dolna Parsęta do okolic Ząbrowa). Rzeczywiście zgadzam się, że zmieniło się przez lata bardzo wiele dzięki działaniom SSR i uprawnionych służb mundurowych. Warto też zwrócić uwagę, że w tej chwili min. na skutek UDN, który skutecznie zdziesiątkował populację troci można zauważyć, że tych ryb jest jakby mniej. Kłusownicy też pewnie wiedzą o tym, znają rzekę, doskonale zdają sobie sprawę, iż przez większą część roku świeci pustkami, ciężko więc oczekiwać siatek np. w sierpniu i wrześniu zwłaszcza gdy poziom wody jest katastrofalnie niski. Natomiast dzięki osobom, które swoimi działaniami doprowadziły do tego, iż w końcu Rościnie powstała przepławka z prawdziwego zdarzenia, ze skanerem, kamerami i ogrodzeniem miejsce to przestanie być newralgicznym punktem w dorzeczu Parsęty. Mam również nadzieję, że trocie które pokonają przepławkę będą miały gdzie się naturalnie wytrzeć, w tym miejscu mógłbym dodać, że całe szczęście, iż dzięki zaangażowaniu tychże samych osób w Osówku nie powstała zapora, do czego chociażby przeglądając w owym czasie lokalną prasę, aż paliły się miejscowe władze samorządowe.
Niestety przegapiłem jakoś, o ile dobrze zrozumiałem,,punkt zwrotny" w walce z kłusownictwem, którym była migawka z działań członków SSR Koszalin w którymś z telexpresów. Ale cóż, jako ojciec dwójki małych dzieci przyzwyczaiłem się do infantylnego postrzegania świata, w końcu od wieków każdy rewolucjonista ustala swój kalendarz dziejów od roku 0, jakiejś daty objęcia przez niego władzy lub podniosłego wydarzenia, które doprowadziło do zmian. Trudno przegapiłem tę podniosłem datę owej migawki w telexpresie, po której wszystko zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Natomiast cieszę się, że zmieniło się w tym temacie podejście mediów, gdyż pamiętam jeszcze jak to, zdaje się w 1999 r., podczas jednej z akcji SSR zatrzymany podejrzany o kłusownictwo zszedłbył w trakcie akcji z tego ziemskiego padołu i stosunek części lokalnych mediów był wówczas często zgoła inny.
Byłbym też naprawdę niezwykle ostrożny w dzieleniu zasług i różnicowaniu w ten sposób ludzi, którzy jak chcą działać to robią to nawet w takich ,,skostniałych" organizacjach jak PZW. Ja na pewno będę ostatnim, który w ogóle śmiał będzie rozliczać ludzi z ich społecznej pracy. Natomiast jak ktoś chce zmieniać smutną rzeczywistość i ma ku temu wystarczająco dużo siły, to moim zdaniem najlepiej może to robić w istniejących stowarzyszeniach i jednostkach organizacyjnych posiadających umocowanie prawne. Posiadają one swój statut, można tam sięgać po władzę, promować własne pomysły i zmieniać istniejącą rzeczywistość. Jakbyśmy ich krytycznie nie oceniali tam jest realna cząstka władzy popartej środkami finansowymi do realizacji programów naprawczych a nie w samozwańczych, niezarejestrowanych organizacjach. Oczywiście łatwiej pokazywać i mówić jak powinno być oraz narzucać innym własną wizję lepszego świata, gorzej wychodzi zazwyczaj realizacja tego zamierzenia w praktyce bo tam trzeba iść na zgniłe kompromisy aby w ogóle cokolwiek zmienić . Pozdrawiam.