Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Z pamiętnika muszkarza...

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/19 21:45 #68681

  • prezes
  • prezes Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1248
  • Podziękowań: 243
Kurna
.....jeszcze nie byłem na rybach
dostałem jakieś zastrzyki w biodro i zamiast poprawy jest gorzej
za dwa tygodnie rozpoczynam sezon na Sanie....
trzymajcie za mnie kciuki
pozdrawiam

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/19 21:53 #68682

  • prezes
  • prezes Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1248
  • Podziękowań: 243
Rafał
Zaszalałem, sprawiłem sobie nowy zestaw na lipienie
kij....Vision 3Zone 4/5
kołowrotek....Okuma Vashon 5/6
sznur....Vision Extreme Distans WF5F
Fakt , że złożyłem ten zestaw z myślą o wyprawie do Szwecji ale na naszych wodach też powinien się sprawdzić.
Co myślisz??

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/19 22:11 #68683

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Myślę, że na pewno będzie ok. Niestety co do wędek jestem, no nie wiem, może to zboczenie, a może to miłość w każdym razie tylko do jednej marki produkowanej w Alnwick i to niezależnie czy sygnowana jest jako Hardy czy jako Fibatube. I jestem jej wierny... Zważywszy, że kołowrotek traktuję wyłącznie jako magazyn linki i podkładu, a holuję "z ręki" na rozkręconym hamulcu dobry kołowrotek to taki, który wyważa zestaw i kręci się nie wkręcając linki pomiędzy szpulę i obudowę. Sznurka Visiona nie miałem nigdy w ręku

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/20 09:24 #68690

  • prezes
  • prezes Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1248
  • Podziękowań: 243
Trochę wspomnień...
2001 rok,czerwiec - Puchar Romaniszyna i Dunajec.Ładna pogoda , niska, czysta woda i atmosfera na zawodach jeszcze taka jakiej już nie ma.W drugiej turze losuję stanowisko w okolicach Tylmanowej i partnerem moim jest Krzysiek Kaleta z Krakowa.Poznaliśmy się już na mistrzostwach Polski , ale trudno określić to znajomością.Ja początkujący wędkarz muchowy i Krzysiek , medalista Mistrzostw Europy.Miał jakieś kłopoty z suchymi muchami pożyczyłem mu więc kilka i zostałem ostro ograny na stanowisku.......
W pewnym momencie Krzysiek rzuca propozycję: "Może pojechałbyś na ryby do Szwecji? "....
Ba , pewno że bym pojechał ,ale : jak, co , kiedy , za co??
Dało się .Miesiąc później solidnie wypakowanym Punto jedziemy we trzech na podbój dalekiej Północy.
Ta wyprawa okazała się tylko zaczynem.Od 2003-go roku jeździmy z kolegami z klubu WTP na takie wyprawy z założeniem , że " turnus " trwa najmniej 3 tygodnie.Północna Szwecja jest wspaniała, wyprawy nie są drogie a ryb łososiowatych i lipieni jest jeszcze sporo.
Ps. Licencje generalnie są tańsze niż w Polsce.
Pozdrawiam i polecam.
Tadek.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/20 11:19 #68694

  • stichxx
  • stichxx Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 455
  • Podziękowań: 229
thymalus napisał:
W Niemczech C&R jest zakazane, uznane jest za męczenie ryb, właśnie za swego rodzaju sadyzm.

No-- to jest prawda, ale nie do końca... Mieszkałem w Niemczech dobre 6 lat. Nie można im niczego zarzucić co do wędkarstwa. Pełna kultura łowienia i dbania o rybostan, ale z wypuszczaniem to nie jest do końca tak. Co prawda C&R jest zabronione, ale na rzekach których ja łowiłem zasada C&R była mile widziana i przyjmowana za normę. Prawo niemieckie co do wędkarstwa jest bardzo surowe, bo za wypuszczenie ryby wymiarowej do wody można słono zapłacić karę, ale raczej o dziwo jak na ten kraj rzadko stosowane, za to łowienie bez zezwolenia to już przestępstwo i można spotkać się tu z surowa karą.
catch & release
Ostatnio zmieniany: 2011/05/20 11:43 przez stichxx.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/20 11:22 #68695

  • prezes
  • prezes Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1248
  • Podziękowań: 243
i....?

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/20 11:28 #68696

  • prezes
  • prezes Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1248
  • Podziękowań: 243
Myślę , że kontynuowanie na tym wątku tego aspektu wędkarstwa mija się z celem.
Pozdrawiam.
Ps. Już wiele tematów ten problem zakłócił.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/20 11:36 #68697

  • prezes
  • prezes Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1248
  • Podziękowań: 243
Widzę , że cały czas sporo osób zagląda na ten wątek.
Podzielcie się swoimi doświadczeniami, przygodami związanymi z wędkarstwem.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/25 09:43 #68848

  • thymalus
  • thymalus Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 395
  • Podziękowań: 55
Kolega pojawia się u mnie punktualnie o 5.00 rano. Pora zacząć łowić. Podpinam przystawkę e-Fly Fishing do łącza internetowego. Zakładamy specjalne spodniobuty. Kablem USB podłączamy je do przystawki. Spodniobuty mają specjalne kanaliki przez które pompowane jest powietrze. Wchodząc do wirtualnej rzeki spodnie dzięki temu obciskają ciało dając złudzenie chodzenia po rzece. Z pokrowca wyciągam nowiutkiego e-Hardyego. Widzę błysk zazdrości w oczach kolegi. Podłączamy wędki do przystawki. Jeszcze tylko specjalne okulary. Gdzie łowimy? Decydujemy się na Dunajec. Ścisk na wodzie. Łącza mocno przeładowane, program troszkę się wiesza ale ruszamy. Rano planujemy połowić streamerami. Może zawiesi się jakiś niezły potok? Wyciągam pudełko z "muchami". Muchy to małe karty SD z odpowiednim programem. Kilka firm wyspecjalizowało się w pisaniu specjalnych programów, które skutecznie kuszą wirtualne ryby. Wkładam kartę opisaną "muddler" w specjalne miejsce przy kołowrotku. Kołowrotek to oczywiście również imitacja. Mieści zasilanie i procesor wędziska. Wprowadzam na klawiaturze umieszczonej na boku kołowrotka parametry linki. WF 6 Sink Tip. Zastanawiam się jaką dać szybkość tonięcia. Decyduję się w końcu na IV. Rozpoczynamy łowienie. Poniżej nas widzę że ktoś łowi. To kolega z Gdańska. Łączę się z nim komunikatorem. Łowi pół godziny. Mówi, że ryby słabo gryzą. Podobno kilka dni wcześniej zmienili program i ciężko je oszukać. Życzymy mu powodzenia.
Moja wędka ma pół metra. Reszta tworzy się wirtualnie. Rzucam pod przeciwny brzeg. Prowadzę streamera skokami. Branie. Zacinam rybę! W polu widzenia pojawia się pasek symbolizujący wytrzymałość żyłki. Nie można doprowadzić aby pasek przesunął się w prawo na czerwone pole. Wówczas żyłka pęka, a system resetuje kartę z muchą. Ot normalne zerwanie muchy, a kartę trzeba od nowa naładować. Oczywiście za to trzeba zapłacić. Holuję bezpiecznie. Ryba nie jest duża. Raptem wszystko staje. Cholera! Program się zawiesił. Kilka chwil trwa nim się odblokowuje. To jednak wystarcza aby ryba porwała żyłkę. Wyciągam pustą kartę. Wkładam nową ale jestem wściekły. Program znów się wiesza. Za duże przeciążenie serwerów. Sprawdzamy. Nad Sanem większy ścisk. Do tego jest tam jakaś afera. Złapali gościa z niedozwolonym programem. Normalny haker-kłusownik. Ma dożywotni zakaz logowania się do systemu. Decydujemy się więc przenieść nad Gwdę. Znacznie luźniej. Wybieramy odcinek powyżej Lędyczka. Chcę przełowić "głęboką łąkę". Po 20 minutach udaje mi się zaciąć potoka. Ma 47 cm i dostaję za niego 278 punktów. Mam już blisko 230 tysięcy punktów. Kiedy uzbieram milion punktów w nagrodę mogę pojechać nad dowolnie wybraną rzekę i ją obejrzeć z bliska. Oczywiście o łowieniu nie ma mowy, ale strasznie za nimi tęsknię. Wiele bym dał aby pobrodzić w prawdziwej wodzie, a nie wirtualnym potoku.

Oby to była tylko moja wyobraźnia, a nie przyszłość. Z pozdrowieniami dla tych, którzy zadają sobie pytanie: brać czy też nie.

Odp:Z pamiętnika muszkarza... 2011/05/25 10:13 #68851

  • trotka
  • trotka Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 148
  • Podziękowań: 12
W swoim czasie często jeździliśmy nad Wel. Pstrągi były i dobrze gryzły, chociaż częściej wkurzały wędkarzy. Czasem łowiliśmy lipienie, a niektórzy trafiali ładne trotki.

Mam kilka fajnych wspomnień z tych wyjazdów.

Pewnego razu (ze 20 lat temu) pomiędzy Kurojadami i Chełstami namierzamy w prześwietlonej rynnie stado ryb. Jest ich na oko ok. 20 szt. Dochodzimy do wniosku że to lipienie, ale mało aktywnych, o zbiórce z powierzchni nie ma nawet mowy. Oprócz mnie jest Manix, Rafał (tego nie jestem pewien) i jeszcze ktoś. Nie odpuszczamy i staramy się coś wyjąć. Wg naszych ocen największe sztuki to grubo ponad 40-taki. Próbujemy wszystkiego, od przodu, od ogona, z góry, z dołu, kombinujemy na wszystkie sposoby. Nimfy, mokre, takie, owakie, zielone, czerwone, małe, duże, słowem wszystko co tylko było w pudełkach. Zero reakcji a mam wrażenie że zaczynają się z nas śmiać. Dwie-trzy godziny i zaczynają nam przychodzić do głowy głupie myśli. Może zanurkować i łapać zębami??? Wszystko na nic. Pełna desperacja a ryby cały czas widzimy i nie odpuszczamy.
Skończyliśmy w momencie gdy żądza krwi i niemożność pogodzenia się z porażką doprowadziła do tego że padł pomysł golenia nimf i zastosowania bardziej naturalnych przynęt oraz padło pytanie czy ktoś przypadkiem nie ma przy sobie dużej i ostrej kotwicy ? Wtedy nadeszło opamiętanie i pogodzenie z porażką.

Nie wiem, może to była tylko iluzja, może tych ryb tam wcale nie było, ale pamiętam ten dzień jako wielką lekcję pokory.

Mam jeszcze kilka wspomnień z Welu, później dopiszę
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.086 seconds