TEMAT: Studia - Rybactwo

ja natomiast bronie licencjat z ochrony srodwiska:) ale i też kończe pierwszy krok Leśnictwa żeby było mi łatwiej w przyszłości pracować tam gdzie sobie wymarzyłem

Przepraszam, ale mam jeszcze jedną dobrą radę. Otóż są promotorzy, którzy są jak olewający cię urzędnik, a są też prawdziwi nauczyciele życia i przyjaciele. Ja miałem dużo szczęścia... ale warto popytać starszych kolegów na uczelni, o charaktery wykładowców. Promotor powinien być po części przyjacielem i powinien wskazać praktyczne zastosowania swojej wiedzy, a co za tym idzie dobrą pracę.

Powodzenia chłopaki

Studia to dora rzecz. Możliwość poznania ludzi, poszerzenie wiedzy. A co będziesz robił po studiach to inna sprawa. Uważam, że nie jest to strata czasu! Kerunek nie jest ważny, ważna jest natura człowieka. Lepiej być mgr niż gumofilcem. Studia poszerzają horyzonty!

Masz rację Mietek, ale nie do wszystkich typów charakterów. Po studiach doszedłem do wniosku, że wiedza potrzebna w pracy to ułamek wiedzy że studiów. Jeśli człowiek potrafi sam się uczyć, to szkoda czasu. A jeśli nie potrafi, to niech idzie. Ja najwięcej nauczyłem się sam w domu, na wykłady chodziłem tylko dla przyjemności.

P.S. Pasja jest najważniejsza, ze studiami lub bez. To ciekawość jest motorem postępu. Studia mogą ją oczywiście rozbudzić.

Na pewno realistycznie podchodzę do życia i nie obiecuję sobie po studiach złotych gór. Nie zmienia to faktu że chcę spróbować teraz, gdy jest najlepszy ku temu czas, niż później pluć sobie w brodę pracując za naprawdę najniższą krajową i myśląc "Co by było gdyby.."
Rybactwo, jak wiadomo.. medycyną czy architekturą nie jest, jednak skończyłem Technikum budowlane i stwierdziłem że żadnych studiów wbrew swoim zainteresowaniom nie podejmę, nie chcę by te minimum 3 lata były udręką dla mnie.
Wiem ze to marne pocieszenie ale niedaleko mojego miejsca zamieszkania znajduje się Ośrodek Zarybieniowy (Grzmięca), może kiedyś będą tam kogoś potrzebowali, cóż czas pokaże.
Kierunki produkujące bezrobotnych.. cóż.. czego bym nie wybrał.. zawsze ktoś powie że ten kierunek produkuje bezrobotnych, dzięki za zainteresowanie tematem

Gojk,
Na roku jest zwykle 20% maruderów, 70% dobrze bawiących się studentów (i studentek) i 10% pasjonatów. Ci ostatni w zawodzie zwykle pracują, bo pasja każe im wejść przez okno jak drzwiami wyrzucili. Ci którzy wysyłają CV mailem mają 3% ofert, Ci co dzwonią 5%, a Ci co jadą w ładnym stroju i wręczają CV osobiście - mają pracę bardzo szybko.

Dlaczego tak jest? To proste. Przedsiębiorca dostaje dziennie 30 listów e-mail z czego 25 kasuje z automatu. Dostaje dziennie 20 telefonów z czego 3/4 skraca mówiąc, że nie ma czasu. Ładnie ubrany i zmotywowany absolwent przychodzi do niego raz na miesiąc. Pracodawca jest jak ryba, nie lubi "przebłyszczenia".

Jak się robi inaczej niż wszyscy, to żadne studia nie zrobią z ciebie bezrobotnego. Walcz o swoje. Ją już dziś po robocie, że mam czas takie pierdy na forum pisać...

Nie ukrywam że po części nalezę do każdej z tych grup, Lubię po marudzić, pobawić się, ale mam nadzieję że w tym wypadku pasja by zwyciężyła. Kocham wędkarstwo, wodę i las, zdaję sobie sprawę że studiowanie tego czym sie człowiek naprawdę pasjonuje jest dużo lepszym wyborem niż pójście za tłumem. NIe każdy ma takie szczęście by studia odzwierciedlały jego pasję, ba.. nie każdy ma szczęście mieć pasję..szczególnie taką jak my, koledzy;)

Ja skończyłem rybactwo, tak się składa, że wszyscy z moich kolegów którzy przyszli na studia z pasji i zainteresowania pracują w zawodzie i mają się bardzo dobrze. Jesli idzie się na rybactwo wpisując w google "Wolne miejsca na uczelniach" to się później nie ma co dziwić.

Dokładnie tak jak pisze kolega w poprzednim poście , wszyscy którzy mają pasję jakoś znajdują pracę w zawodzie . W rybactwie możesz pracować w paru różniących się od siebie dziedzinach. Może to być pstrągarstwo , wylęgarnictwo, jeziorówka albo stawy. Możesz też zostać na uczelni i spróbować swoich sił w pracy naukowej. W czasie studiów zobaczysz jakie formy rybactwa najbardziej Cię "kręcą". Niestety nie licz raczej na jakieś nowatorskie podejście do tych spraw na uczelni , w wielu przypadkach ta nauka niczym sie nie różni od tego co wykładali 20 czy 30 lat temu. Z moich kilkudziesięciu kolegów tylko kilku pracuje w zawodzie i są to prawdziwi pasjonaci , bo to pasja nas popycha do takiego działania żeby praca była jednocześnie naszym hobby. Ja przynajmniej jak codziennie rano wstaje wiem że nie ide za karę do pracy

Studia to co prawda nie wszystko, ale to minimum.
I tak, nawet po skończeniu technicznych kierunkowych nie będziesz rozumiał co wypisują operatorzy telekomunikacyjni na swoich ulotkach reklamowych.

Niedawno czytałem w Rzepie że jeden pedagog szkolny straszył ojca cygana, że dzieciak nie dostanie prawa jazdy jak nie będzie umiał czytać i pisać. Poskutkowało.