Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza

Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/13 03:24 #24616

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Jest kwadrans po drugiej...
Ciemna grudniowa noc. Za oknem zimny Szczecin, nieliczne światła miasta jawią się jakby dogasające ognisko. Na moim małym biurku istny burdel na kółkach. Pełno sierści, wełny, lamety ołowianej... wiadomo, kręcę nimfy. Jutro na ryby. W całym tym bajzlu stoi słabo widoczny laptop wpięty w sieć. Na uszach słuchawki, z youtube wprost do mojego mózgu wnikają tajemnicze nuty The Gathering z płyty Mandylion. Ręka szybko nawija lametę. Kolejne złotogłówki zapełniają pudełko. Dziś w nocy mam dobry humor. Nauczyłem się czegoś nowego w kręceniu much. Oto jak sięgam pamięcią zawsze robiłem brzydkie chruściki domkowe. W końcu nadszedł dzień znużenia brzydotą i postanowiłem ukręcić sobie coś naprawdę fajnego. Przypomniał mi się pewien film Oliviera Edwardsa o robieniu klajduka. Po jego dokładnym obejżeniu stwierdziłem, że najważniejsza jest otwarta głowa na nowe pomysły. Wyostrzona percepcja skora do słuchania siebie i innych. To jest to. Olivier wszystko mi pokazał... Nawet mnie facet nie zna, a tyle się od niego nauczyłem. Na tym polega potęga środków przekazu, że człowiek może niejako przemówić na raz do takiej ilości ludzi z jaką nie zdążyłby zamienić paru słów w ciągu całego swojego życia. Początkowo popełniałem głupi błąd, polegający na położeniu ołowiu wzdłuż całego tułowia. Efekt był bardzo nieciekawy, ponieważ domek z przystrzyżonej sierści sarny zlewał się z wystającą głową larwy chrusta. Później zrezygnowałem z ołowiu na odcinku wystającego ciała owada i rezultat był już znacznie lepszy. Wciąż jednak na pałę robiłem nóżki. Obejżałem film w skupieniu jeszcze raz. Dokładnie przeanlizowałem jak pan Oliver odrywa promienie ze sterówki bażanta złocistego. To był szybki i energiczny ruch małej kępki. Jak się okazało, sposób wyrywania promieni skutkował takim a nie innym wyglądem nóżek chruścika. Wcześniej wyrywałem promienie pojedynczo i powoli. Doprowadzało to do zdarcia znacznego odcinka stosiny pióra, przez co nóżki wyglądały jak świński ogonek. Biorę więc jeszcze raz, drugi i trzeci... szybki i energiczny ruch odrywający kępkę promieni sterówki bażanta łownego dał równie piękny efekt nóżek co na filmie. W moim pudełku pojawił się pierwszy normalny chruścik domkowy. Nie tam żadne nóżki w formie stożkowej jeżynki z czarnej kury. Nie tam żadne włosy bezładnie zakręconej sierści. To są już nóżki, a mucha wcale tak wiele czasu mnie nie kosztowała... Cieszę się.

Uchyliłem okno. Niestety popalam czasami papierosy. Nie wiem po co to robię. Prawdopodobnie czuję się wtedy bardziej kultowo. Całonocne wiązanie much, słuchanie wspaniałej muzyki którą trudno usłyszeć w rmf w południe. Nagle spostrzegłem się, że całe to wędkarstwo to mały element większej całości. Przed moimi oczami stanęły wspomnienia. Nie tyle wędkarskie wspomnienia, co wspomnienia życia, gdzie łowienie ryb było wkomponowane w inne czynności i bezczynności. Muzyka Gathering coraz bardziej przybliżała mnie do rodzinnego Wrocławia. Tak, pamiętam jak to nie jeden przeciągający się wieczór siedzieliśmy z kumplem i słuchaliśmy właśnie tej muzyki. Te rozmowy o geologii Sudetów, o rybach z Bobru i Kwisy, śledzenie map, kręcenie much, oglądanie zdjęć... łza się w oku kręci, zdjęć z normalnego aparatu na kliszę. Żal mi tego głównie dlatego, że każdy z nas, komu kończyła się klisza zapraszał na uroczyste obejżenie zdjęć. Między zrobieniem pierwszego zdjęcia a wywołaniem filmu mijało nierzadko pół roku. To był dobry pretekst do spotkań, rozmów i wspomnień. A teraz? Jak się do kogoś wpadnie, to można się czasami pożygać ilością zdjęć. Sto czterdzieści trzy ujęcia cioci trzymającej wnuczka, ale kumpel mówi "Poczekaj, zaraz dojdziemy do ciekawych zdjęć". Gdy do nich dochodzimy, okazuje się, że jest tam piętnaście ujęć jednego szczupaka... Dość. Przesyt, zmęczenie, mętlik w głowie. To już nie ten klimat co długo oczekiwane wywołanie kliszy. Coraz więcej techniki, ale coraz mniej fajnego klimatu.

Muzyka tej nocy uświadomiła mi, że towarzyszy ona mojemu wędkarstwu od bardzo dawna. Wiele kapel i dżwięków kojarzy mi się z określonymi łowiskami. Na przykład The Doors, Pink Floyd, Janis Joplin czy też U2 kojarzy mi się jak nic z poczatkiem mojego muchowania w Bieszczadach. Trudno oddzielić od siebie złożone wspomnienia na kawałki i wspominać tylko o pstrągu z potoku Dwernik 35,5 cm... To nie są wspomnienia, tylko wykastrowane fragmenty najmniej istotnych nośników emocji. Przecież to jakiś absurd. Przecież o wiele ważniejsi byli ludzie z którymi spędzałem ten czas. O wiele ważniejsza była otaczająca przyroda. Nic mnie obchodzi jaki miałem wówczas sprzęt, żyłkę i ile trwał hol. Takie opisy to dla mnie w tym nocnym nastroju krętacza po prostu gówno w proszku. O wiele ważniejsze było piękno tej ryby, uśmiech mojego kuzyna, przełomowy odcinek potoku. Powrót do domu cioci i wujka oraz ten klimat który tam panował. Za żadne piędziesięciocentymetrowe lipienie z Sanu poniżej Soliny nie zamieniłbym tamtych dni z tymi małymi lipionkami koło Otrytu. Nie chodzi o żadne 50 cm. To jest wszystko nie ważne. Ważne są płomienne oczy mojej śp. cioci Asi i jej wspaniała muzyka, którą puszczała nam wieczorami. Ważniejsze były Bieszczadzkie opowieści wujka Piotra. Niemalże cała rodzina Dmyszewiczów zjeżdżała się w Bieszcady, a dzika przyroda była tematem naszych rozmów. Wszyscy odpoczywali od stęchłych miast. Przy ognisku panował inny świat. Coś unosiło się w powietrzu. Coś pięknego i nie do opisania.

Teraz mam łzy w oczach. I nie wiem po jakiego grzyba dzielę się tym z Wami. Może dlatego, że przywykłem do Forsa? Może dlatego, że drażni mnie powierzchowna miara szczęścia. Że niby ten co złowił większą rybę jest bardziej szczęśliwy? Ha, ha, ha... facet z 10 cm uklejką może być o wiele szczęśliwszy niż zblazowany łowca pstrąga 8 kg. Nie o to w tym wszystkim chodzi.

Ale najlepsze jest to, że nie chodzi też o tamto. O nic tak naprawdę uniwersalnie nie chodzi. Szczęście, również to wędkarskie przeżywane jest bardzo indywidualnie. Każdy więc sam wie co go cieszy. Pytanie czy wsłuchuje się w głos który w nim woła, czy też gwałci swoje emocje by sztuczne uśmiechy dostodowane do dyktatu stada zamienić z czasem na swoją nową naturę.

Proszę Was, nie dajcie sobie zabrać tego co Was cieszy, nie tylko w wędkarstwie. Nie dajcie sobie wmówić, że tylko z najlepszym sprzętem, że tylko w najlepszych łowiskach, że tylko największe ryby. To nieprawda. Liczy się cała otoczka, nawet to na jakim boku spaliśmy i jak potraktowaliśmy wczoraj jakiegoś człowieka...

Wracam do wiązania much. Piękna muzyka dalej leci... jutro jedziemy na lipienie. Wierzę w to, że moje muchy zasmakują rybom. Zobaczymy.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/13 09:52 #24620

  • fredi4477
  • fredi4477 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Miej wyjebane a będzie Ci dane
  • Posty: 969
  • Podziękowań: 222
Proszę Was, nie dajcie sobie zabrać tego co Was cieszy, nie tylko w wędkarstwie. Nie dajcie sobie wmówić, że tylko z najlepszym sprzętem, że tylko w najlepszych łowiskach, że tylko największe ryby. To nieprawda. Liczy się cała otoczka, nawet to na jakim boku spaliśmy i jak potraktowaliśmy wczoraj jakiegoś człowieka...

WITAJ KRZYSZTOF wielkie brawa za Twój czas odwage i szczerość widze że są jeszcze wartościowi ludzie na tym forum ,pozdrawiam ,połamania

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/13 10:26 #24622

  • michu
  • michu Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 726
  • Podziękowań: 206
Noc, kręcenie much, drink w kieliszku, papieros, a także dobra muzyka w tle i perspektywa łowienia na zajutrz ryb, rzeczywiście mają w sobie coś magicznego, metafizycznego... Fajny tekst
Ż(r)yj z umiarem.

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/13 10:31 #24624

  • mkfly
  • mkfly Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • SKAGIT MASTER
  • Posty: 2750
  • Podziękowań: 1385
Ja zawsze w sylwestra zaszywam się w podobny sposób.

Sylwestrowe muchy są najlepsze :)

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/13 10:39 #24625

  • Tommy54
  • Tommy54 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 621
  • Podziękowań: 1
dmychu napisał:
.....Teraz mam łzy w oczach. I nie wiem po jakiego grzyba dzielę się tym z Wami. Może dlatego, że przywykłem do Forsa? Może dlatego, że drażni mnie powierzchowna miara szczęścia. Że niby ten co złowił większą rybę jest bardziej szczęśliwy? Ha, ha, ha... facet z 10 cm uklejką może być o wiele szczęśliwszy niż zblazowany łowca pstrąga 8 kg. Nie o to w tym wszystkim chodzi. .....


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek


Święte słowa ! Mnie przez lata nie ciągnęły nad jez.Choczewo tak bardzo - częste b.obfite połowy (choć czasami było "o kiju" ), jak bardzo atmosfera miejsca i piękno przyrody. Zachód słońca gdzieś z tyłu, potem często rozgwieżdżone niebo i wreszczie wschód słońca w okolicy wielkiego energetycznego wiatraka...
Po krótkim odespaniu zarwanej nocki - na drugi dzień znowu odzywał się we mnie silny zew piękna tamtejszej przyrody - to było jak nałóg !

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/13 11:14 #24630

  • kat5522
  • kat5522 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 222
Brawo Krzychu !.Piękny bardzo osobisty esej (nie waham się użyć tego określenia).
Od 12 lat wszystkie urlopy spędzam w Bieszczadach. W duszy gra mi ta sama muzyka przyrody ,i wędkarstwa .I na mnie tam działa to "coś" obecne tylko i tylko tam .
Każda chwila spędzona poza Bieszczadami to chwila "stracona".
Niestety tych "zyskanych" jest stanowczo ale to stanowczo za mało.
Pozdro.
Ziut.
Ziut

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/14 04:21 #24698

  • jerry hzs
  • jerry hzs Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • pierwsze pstragi ...potem muskie...
  • Posty: 92
Hey Dmychu , za minute bedzie 9 wieczorem . Na biurku balagan ...Winnetou z Wilczurem pilnuja woblerow pstragowych ...jest tu Storm , Glog . Korona Fisching i stary model Minnowa Salmo pstrykniety brokatem . Po lewej wirowki Martina Panthera 9 , trzeba im twisterek tylko zalozyc na kotwiczke ...ale chcialem o tesknocie . Juz dwa lata jak nie bylem nad moimi jeziorami w zachodnim Ontario . Kanada nadal pachnie zywica i za tym zapachem tesknie , za dzicza , za dymem z ogniska ktorym ja pachne caly tydzien . Za jajecznica z grzybami zebranymi obok w lesie , za jagodami ...szczupakami i muskie ...za lake trout z 18 metrow glebokosci ... za tecza w pyle wodnym nad multikiem ...za Wolnoscia . Od dwoch lat smycze za pstragami w pieknym Wisconsin i odkrywam nastepny rozdzial w Ksiedze Przyrody . Nad strumieniami tez jest Wolnosc . Przygoda jest za drzwiami trzeba tylko wyjsc z domu . Czemu ta zima taka nostalgiczna ? ... W maju trafilismy na lake pelna miety ...i skradalismy sie w tym oduzajacym zapachu ploszac ptaki ...i ladujac pstragi na tej miecie ...czulem sie jak w Krainie Elfow ...do maja 5 dlugich miesiecy ...jak tu nie tesknic za taka mietowa laka i Strumieniem Troli ? . juz dawno niepalacy ...jerry herbu zebaty szczpak .
jerry hzs
Ostatnio zmieniany: 2009/12/15 06:02 przez jerry hzs.

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/14 08:52 #24705

  • Tom k
  • Tom k Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 155
  • Podziękowań: 1
He, he, Dmyszkiewicz literat :)
Mówiłem Ci - załóż bloga, to i FORS Cię polubi, bo będziesz pisał tyle, ile trzeba (dziś w powszechnym odczuciu jest chyba inaczej :)
Kręcenie much jest ewidentnie formą dociekania. Maska zająca jest w pewnym sensie jak najbardziej "tekstem". Bardzo mnie zajmuje ta semiotyka flytyingu, nawet pilniej niż samo kręcenie. Taki ze mnie k..a filozof ;)
Z moich wspominek, najmilsza i najbliższa sercu chyba Płonia. Jest tam spory sum - raz przypadkiem miałem na kiju. Nie wiem, czy miał 7, czy 17 kg.
Szczupaki... Łowiłem takie po 60-70 cm, raz widziałem takiego, jak noga (powiedzmy 5-7 kg). A wiesz, co nasz znajomy Hrabia W. powiedział? Że nurkował tam i widział WIĘKSZE. (Mówił też, co gorsza, że aktualnie Płonia jest PUSTA, prądem wyczyszczona.)
I wcale mnie nie unieszczęśliwia fakt, że żadnego takiego nie miałem na kiju. Nie jest to dowód, żem lebiega, bo w ogóle szczupaki powyżej 3 kg NA CZYIMKOLWIEK KIJU były tam bardzo rzadko. A łowili tam przecież i poważni wędkarze :)
Rozmiar ryb nie był najważniejszy, po prostu Płonia pozostanie moją małą ojczyzną i już - bo tak :)

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/14 18:16 #24745

  • pafek
  • pafek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 127
  • Podziękowań: 6
Zasmakowały ? :)
Napisz Krzysiek książkę, na pewno kupię egzemplarz, tylko nie o technice, nie o kręceniu konkretnej muchy, ale własnie takie gawędziarskie opowiadanie, ma to swój klimacik.

Odp:Powierzchowność i głębia wędkarstwa... nocna refleksja krętacza 2009/12/16 14:49 #24963

  • Rysiek
  • Rysiek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 60
  • Podziękowań: 11
Dmychu, Jak chcesz, to potrafisz z sensem napisać. Jak się tak człowiek zaduma o tym co kiedyś było, to się i łezka w oku zakręci. Czasami myślę o tym co było, porównuję z tym co jest i coraz częściej dochodzę do wniosku, że to nie mój czas, że moje czasy już przeminęły. Jak to ktoś kiedyś powiedział, jestem obcy w śród swoich.
Lepiej milczeć i tylko wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.088 seconds