TEMAT: Przygotowania do sezonu 2010 - przynęty "hand made"

ostanie sztuki na ten sezon, choć nie na mój użytek, jeszcze przed lakierowaniem i wklejeniem sterów.
Łukasz te są dla ciebie, do zobaczenia nad wodą.


pzdr. Mariusz

Sam nie wiem czy te blaszki można nazwać "hand made" ponieważ kształt jest wycinany przez kogoś innego. Moja rola w powstaniu tej przynęty sprowadza się do nadania jej duszy czyli wyszlifowaniu cienkim papierem ściernym, następnie nadaniu kształtu poprzez odpowiednie wygięcie kluczami francuskimi i wyklepanie ciężarkiem stalowym, a na koniec pokrywam przynętę warstwą przeźroczystego lakieru, maluję oczka, kropki itp. i uzbrajam w kółka, kotwice, krętliki. Przynęta ma bardzo agresywną "wężowatą" pracę. Jeśli uważacie, że mój post nie pasuje do tematu nie obrażę się jak go usuniecie

jak najbardziej pasuje;)

Igo ,bardzo fajne:) lubie takie blaszydła.
Najlepsze w tym jest ze za pomoca tych samych narzedzi
mozesz wymodelowac te błystki na przynety morskie.
Pozdrawiam

salmon1977 napisał:Dzięki. Na morze mnie na razie nie ciągnie Lubię łowić na wahadełka bo mniej obciążają mechanizm kołowrotka niż obrotówki, a spędzając kilkanaście dni w miesiącu na trociowaniu kręcioł dostaje mocno po tyłku gdy używam dużych obrotówek typu aglia (tak jakos mam że wole aglie niż klasycznego longa)

Rozumie Marcinie ze do Mongoli sie wybierasz?
Fajne myszyska.

Takie dwa "borsuny" .

Coś na plażowe trociowanie

Fajne a jaka jest ich waga?