Przynęty na pstrąga

Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Dawnych Wspomnień Czar

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/30 15:55 #148028

  • wizio
  • wizio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 233
  • Podziękowań: 312
Wlasnie o ten drewniany mostek blizej jeziora mi chodzilo. Najpierw byl most kolejowy

001HDTV1080.jpg


pozniej ok 350m wyzej most drogowy

004HDTV1080.jpg


a blizej jeziora drewniany mostek i ta fotke wlasnie z tym mostkiem skojarzylem.

Pod mostem kolejowym szedl jeszcze jeden drewniany mostek laczacy dwie strony wiaduktu, ale dzis widzac po fotkach zostaly tam tylko kikuty pali..

005HDTV1080.jpg
W zgodzie z natura..
Ostatnio zmieniany: 2015/03/30 16:08 przez wizio.

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/30 16:09 #148029

  • wkrzycz
  • wkrzycz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 8
  • Podziękowań: 25
Wszystko się zgadza, tylko spod tego drewnianego mostka nie widać jeziora, do którego rzeką jest jeszcze spory kawał lasem i bagnem, a widok zasłania wzniesienie terenu.
Za to poniżej torów rzeka miała kolejne superciekawe bagno, ale tylko wiosną, potem zarastało i nie dało się łowić. Dalej w dół z kolei był odcinek uregulowany pewnie przed wojną, gdzie zazwyczaj - jak np. na tym zdjęciu z 1992 r. - dorastała młodzież.


Czasem jednak, ku osłupieniu łowiącego, do zerówki ruszał skądś poważniejszy zawodnik, jak ten chlapiący się w głębi. ZTCP zwiał.



ATSW, kołowrotek ze zdjęcia to Mitchell Excellence, oczywiście jeszcze na chodzie. Głównie łowi nim dziś moja córka, bo kabłąk zamyka się wyjątkowo lekko.
@wizio: Tym betonowym wiaduktem wiodła kiedyś linia kolejowa Złotów-Płytnica-Wałcz (Flatow-Plietnitz-Deutsche Krone), "pożyczona" i nie oddana przez bratnią ACz. W necie można znaleźć hitlerowską pocztówkę z pociągiem na nim. Słynne resztki mostu na Gwdzie to także pozostałość właśnie tej linii, podobnie jak potężny wiadukt nad Piławą i sporo mostków drogoywch.
Ostatnio zmieniany: 2015/03/30 16:22 przez wkrzycz.

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/30 16:25 #148031

  • Tadeusz
  • Tadeusz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 685
  • Podziękowań: 193
Drewniany most na którym kończyłem wędkowanie był na odcinku leśnym i kiedy na nim stałem w górę rzeki było płytko i wyglądało jakby dalej było rozszerzenie dlatego sądziłem że to jezioro.Niestety dalej nigdy nie szedłem bo bym nie zdążył na pociąg a następny był za wiele godzin .Drewnianą kładkę pamiętam , zawsze pod nią pływało sporo strzebli potokowej , natomiast odcinek do ujścia przeszedłem tylko raz.Faktycznie była tam drobnica ale mi w pamięci został szczupak który uciął mi żyłkę tuż nad mepssem a którą udało mi się wydostać bo nie została jemu w pysku ale leżała na dnie fajnego dołka.

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/30 16:33 #148033

  • wizio
  • wizio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 233
  • Podziękowań: 312
Od tego drewnianego mostku bylo jakies 1,5km rzeka do jeziora, a w lini prostej 1km.

Jeszcze kilka migawek z tamtych okolic ku wspomnienia i dla tych ktorzy tam nigdy nie byli..

006HDTV1080.jpg


007HDTV1080.jpg


008HDTV1080.jpg


009HDTV1080.jpg


010HDTV1080.jpg


;)
Prawa autorskie wszystkich zdjec naleza do Google Maps i Panoramio.
W zgodzie z natura..
Ostatnio zmieniany: 2015/03/30 16:40 przez wizio.
Za tę wiadomość podziękował(a): orzech

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/30 19:55 #148036

  • makopako
  • makopako Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 158
  • Podziękowań: 38
Piękna rzeka, krystaliczna woda. Szkoda, że nie jest głębsza i nie ma więcej dołów. No i kajakarze w sezonie...
Kto łowi na samusa ten nie ma fallusa.

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/30 20:22 #148039

  • wizio
  • wizio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 233
  • Podziękowań: 312
@wkrzycz faktycznie jedna nitka od tego mostu ciagnie do slynnego mostu w Plytnicy

Gwda-Plyt001HDTV1080.jpg


a w druga strone do wiaduktu w Zabrodziu na Pilawie.
W zgodzie z natura..

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/31 11:23 #148050

  • wkrzycz
  • wkrzycz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 8
  • Podziękowań: 25
Lubicie bobry? Ja bardzo, z najróżniejszych powodów, których tu nie miejsce wypisywać i nawet pomimo tej historii. Generalnie lubię wszystkie zwierzaki. Dziś sprawa jest prosta, wystarczy przysiąść nad zabobrzoną wodą (a są jeszcze inne?) i zazwyczaj najdalej w ciągu parunastu minut gryzoń się pojawi. Znam na rzece, nad którą mieszkam takie miejsce, w którym bobry wychowują młode. W tym czasie, gdy się pojawiam w pobliżu z wędką, pan bóbr dyskretnie mi towarzyszy, aż oddalę się na właściwą odległość. Staram się tam nawet nie włazić do wody, bo wizja pomarańczowych siekaczy w łydce, tyleż widowiskowa co mało realna, skutecznie zniechęca. Ale kiedyś było inaczej, jak z wszystkim zresztą...
Otóż na przełomie lat 80. i 90. na Piławce, Dobrzycy czy zwłaszcza Połączonych śladów bobrzej działalności było już mnóstwo. Przez parę lat niejeden raz wpadłem w zdradziecką dziurę, obławiałem ścięte drzewa, nie raz zawinąłem na ognisko ułożony elegancko stosik równo pociętych i ogryzionych patyczków. Ale bobra w całej okazałości widziałem dokładnie raz.
Gdzieś latem 1994 wyprawiłem się z mojego namiotu w Czechyniu na Dobrzycę. Najpierw trzeba było zdjąć spodnie, przeleźć przez Piławkę, ubrać się uważając na pokrzywy, wydostać z błota, wspiąć się na zbocze doliny. Potem po pół godzinki marszu znanymi mi laskami, przecięciu drogi Czechyń-Tarnowo i ukrytego w lesie śladu dawnej linii kolejowej Złotów-Wałcz wychodziło się na prawo od słynnego zakrętu pod skarpą ze zwalonymi drzewami na Dobrzycy. Oprócz pstrągów raj miały tam i bobry, choć zdarzały się im i wpadki. Jak chociażby wielki chojar na zboczu skarpy, który - pracowicie ogryzany – w końcu runął, ale ku rozpaczy gryzonia nie w dół do wody, jak nakazywałyby logika i grawitacja, ale jakimś cudem dokładnie w odwrotną stronę, w górę zbocza. Tyle roboty na nic...
Wtedy pomachałem w okolicy woblerem bez skutku, dzień był zresztą mocno słoneczny i wreszcie wydostałem się na jedno z większych powalonych drzew, opadające z wysokości kilku metrów na sam środek rzeki. Tam w niewielkim trójkącie między jeszcze dwoma innymi drzewami ziała w wodzie solidna czarna dziura. Lazłem po drzewie w dół, bo skradaniem tego nazwać nie można i wreszcie z całkiem przyzwoitej wysokości i odległości mniejszej niż dziesięć metrów machnąłem Rapalą prosto w środek dziury. Jak zwykle znikąd pojawił się lokator, taki może ze 45 i strosząc wszystkie płetwy capnął woblera. Miejsce do obserwacji było wyborne, spektakl niesamowity więc zamarłem i kiedy w końcu szarpnąłem wędką, wobler swobodnie wyskoczył z wody. Osłupienie w końcu przeminęło i zacząłem się nawet pocieszać, że i tak bym go nie wyjął, bo jak go podnieść dwa metry do góry na kiju, że jakby szarpnął to najpewniej fiknąłbym z drzewa w dół, prosto w niewiadomo co, i tak dalej...
Ale postanowiłem być twardy. Dwa kolejne rzuty nic nie przyniosły, więc zmieniłem przynętę na coś innego. Dalej nic. W końcu zdesperowany sięgnąłem po meppsa mino. Pacnął wesoło w wodę i cała historia się powtórzyła. Doskok, capnięcie, osłupienie, zacięcie i świst blachy w powietrzu.
Jeszcze popróbowałem, ale bez wiary i bez skutku, połowiłem kawałek dalej, ale humor już mi się zepsuł i chęć przeszła. Odtrąbiłem więc odwrót do namiotu, solennie obiecując, że następnego dnia o świcie go dopadnę.
Noce wokół Piły zawsze były wyjątkowo zimne, a że to już był chyba sierpień, to o świcie mało brakowało do przymrozka. Ale się uparłem. Szczękania zębami było co niemiara, kiedy koło wpół do czwartej przełaziłem przez Piławkę i wciągałem na drugim brzegu portki, balansując na jednej nodze na jedynym kawałku suchego piachu, żeby nie utaplić w błocku. Dobrzyca tonęła jeszcze we mgle, kiedy meldowałem się tuż powyżej powalonego lasu. Zacząłem spokojnie, trochę od niechcenia, bo przecież najważniejszy był ten pierwszy strzał w dziurę.
Napięcie rosło, gdy przeciskałem się między leżącymi kłodami. A kiedy to właściwe drzewo było już na wyciągnięcie kija.... zobaczyłem bobra. Dorodny gryzoń wlazł na pień z drugiej strony, zobaczył mnie i rzucił się do ucieczki. Z donośnym tupotem zbiegł po kłodzie i z wysokości jakiegoś metra, w iście olimpijskim stylu skoczył do wody, ciągnąc za sobą trzepoczące ogonisko. Oczywiście w sam środek mojej dziury. I to było jedyne moje bliskie spotkanie z bobrem w tamtych latach. Nie muszę chyba dodawać, że do bliższej znajomości z kropkowanym lokatorem dziury już tego ranka nie doszło. Dobrzyca w ogóle była dla mnie mało łaskawa, zwiało mi tam sporo ładnych pstrągów, a to co wyciągnąłem nie zasługuje na wzmiankę. Ale bobry lubię, nawet te z Dobrzycy...
Za tę wiadomość podziękował(a): Wojtas

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/31 11:24 #148051

  • wkrzycz
  • wkrzycz Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 8
  • Podziękowań: 25
W przypowieści o bobrze zdjęć nie było bo nie chciało mi się wtedy targać aparatu. Dlatego dorzucę parę innych obrazków z czasów wcześniejszych.
W 1990 do sklepu w Czechyniu nie dotarł jeszcze import z Berlina Zachodniego i rządziło to:



W tamtych czasach gaz w butlach był jeszcze luksusem, dostępnych chyba tylko jakiejś nomenklaturze. My radziliśmy sobie za pomocą tego ustrojstwa:



Na Rurzycy latem łowiło się lajtowo, to był chyba ostatni sezon, kiedy kajaka tam się nie uświadczyło:



A to już Płytnica, sierpień '90:



To czarne bydle nazywało się Leoncio i nieraz zrobiło kipisz w namiotach:



A na koniec zagadka. Idąc wzdłuż Rurzycy można było tego nie zauważyć, tymczasem o zawartości krążyły legendy.

Za tę wiadomość podziękował(a): Marcin Wojtczak, Wojtas, makopako

Dawnych Wspomnień Czar 2015/03/31 22:09 #148081

Napewno są tu osoby odwiedzające bory tucholskie
Z nostalgią wspominam wyjazdy nad Brdę , szczególnie w okolice Świtu
Wczesne lata 90 . Jakie tam były potokowce
Pamiętam że po jednym z artykułów o brdzie i pstrągach poławianych na koguty
zaczeliśmy używać właśnie tych przynęt.
główki nawet po 15 g. do obławiania dołów
Najbardziej uniwersalne były jednak 5 i 7 g główeczki
Kogucikami dawało się obłowić partię wody których inne przynęty w życiu nie widziały
Nocowaliśmy zawsze na polu namiotowym niedaleko leśniczówki Świt
Pamiętam pewien dzień kiedy obaj z kolegą wyruszyliśmy w góre od pola namiotowego ja lewym brzegiem on prawym.
powyżej mostu około 500-700 m był powalony olbrzymi dąb do wody. Było to po stronie którą obławiał mój kolega. Widziałem jak wszedł po powalonym pniu mniej wiecej na 1/3 szerokości brdy. Wypuścił koguta pod konary tego dębu w miejsce którego żadną inną przynętą nie udawało sie obłowić
potężne branie...
Niezapomne widoku wędziska które wygieło się w pałąk i baaardzo dostojnie i regularnie "pompowało się" nigdy wiecej nie widziałem tak walczacego pstrąga . Skończyło sie zerwaniem żyłki
Pstrągal był olbrzymi
Bywały też takie kilkudniówki że wydawało sie ze w tej rzece nic nie ma
a bywały i takie kiedy pstrągi żerowały jak bolenie uganiające sie za uklejkami.

Kilkadziesiąt metrów poniżej pola namiotowego w świcie jest zakręt gdzie nurt odbija sie od wzniesienia na którym jest leśniczówka
Łowiłem płytko schądzącym woblerkiem właśnie w takim momęcie kiedy pstrągi uganiały sie tuż przy powieszchni za drobnicą...
prowadziłęm wolno woblerka tak że prawie smużył , chciałem by imitował ledwodyszącą poturbowaną uklejkę
z dołka .... wynużyło się coś olbrzymiego... i podążało z metr za woblerkiem tak że wytwoarzała sie falka nad grzbietem tej ryby dosłownie podwodna łudź o napędzie atomowym.
zgłupiałem...
woblerka sciągnołem pod szczytówke... pstrągal stanoł około 2-3 metrów od szczytówki.... i dał nura...
Pamiętam że okupowałem to miejsce przez następne kilka dni bez efektu mimo że widziałem kilka razy jak atakuje on drobnice

Czy ma ktoś może zdjęcia tego pola namiotowego.. i okolicznych miejscówek?????

Mariusz pisał wcześniej o swoich pierwszych polariodach z 1985 roku
Pierwszy razy obserwowałem rzeke w polarioidach zrobionych z ....
rozebranych kalkulatorowych wyświetlaczy
Takimi paseczkami folji polaryzacyjnej tuningowało się zwykłe okulary i .. działało )))

Najbliżej jednak mieliśmy na mazowieckie strumyki
Jeziorka , Rządza, i jeszcze z 10 innych rzeczek
z lat 95-96 mam pierwsze filmy kręcone kamerą hi-8 z nad tych strumyków
niektóre uwiecznione odcinki rzeczek już nie istnieją
Ostatnio zmieniany: 2015/03/31 22:27 przez Marcin Wojtczak.
Za tę wiadomość podziękował(a): garnela

Dawnych Wspomnień Czar 2015/04/01 08:24 #148091

  • wizio
  • wizio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 233
  • Podziękowań: 312
Znam doskonale to pole namiotowe, prowadzila je moja znajoma Halinka z Tucholi, bylem tam dosc czestym bywalcem. Piekne miejsca do lowienia byly i sa w gore od mostu jak i w dol. Jednak to nie lataw woda, mozna spedzic tam wiele godzin bez podbicia a jak w koncu siadzie to potwor. Sam widzialem i znam z opowiesci takie.. ech.. Bory Tucholskie to region najblizszy memu sercu, tam sie wychowywalem wedkarsko.. Zdjecia okolicznych miejscowek jakies by sie tam jeszcze pewnie znalazly, gdy bys chcial? Tak na szybko to tylko te..


swit1HDTV720.jpg


swit3HDTV720.jpg


swit4HDTV720.jpg
W zgodzie z natura..
Ostatnio zmieniany: 2015/04/01 09:22 przez wizio.
Za tę wiadomość podziękował(a): Marcin Wojtczak, orzech
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.122 seconds