TEMAT: W krainie pstrąga i lipienia... stałe miejsce linków Hrabiego

Hrabia napisał:
Artur, wprowadzasz czytelników w błąd operując zamiennie terminem fladra i płastuga. Te nazwy nie są do końca synonimami bo o ile każda fladra jest płastugą to nie każda płastuga jest fladrą. Płastugi są szerszą grupa ryb obejmująca w naszym Morzu ryby zarówno flądrowate (stornia, gładzica i zimnica) jak i skarpowate (skarp, nagład). Kolejna kwestią jest nieaktualna informacja dotycząca ochrony gat. babki czarnej.

Czujny jak zawsze

Czy nagład, to rzeczywiście gatunek bałtycki ?

Hrabia napisał:
Ponoć się zdarza.

hi tower napisał:
Ja to skorygowałem, choć zamysłem było postawić ten znak równości, tak jak stawiany jest w potocznym odbiorze tych gatunków, czyli flądra = płastuga, pojecie handlowe, kulinarne. Obecność skarpowatych nie pozwala oczywiście na takie uproszczenie i tu masz rację. Może to była kwestia szyku zdania, ale już nie ważne korekta dokonana.

To, że Szanowny Pan nie może znaleźć to jedno, w tym wypadku przyzwoitość nakazuje sięgnąć do źródła. Jak mniemam nie uczynił Pan tego bo lepiej wiedział hm?

To nie ja muszę się tłumaczyć a owi naukowcy, którzy niedbale rzecz potraktowali. Publikacja w takiej formie jak moja, ma prawo być miejscem gdzie stawia się pytania lub formułuje wątpliwości. widocznie to jedyny sposób by zmusić lub zachęcić autorów tego projektu by publicznie się rozliczyli z jego rezultatów. Nie nasza rolą, wędkarzy i miłośników przyrody jest przekopywać się przez uniwersyteckie archiwa. Skoro z takim zapałem publikowali wieści o początku zarybień, to nie im wystarczy determinacji i odwagi by ogłosić wyniki.

Myślę, że zbyt łapczywie odbieramy obecność tęczkaka w wodach zatoki, bo pokusa wędkarskiego spotkania ze sporą rybą jest duża. Na tej zasadzie zbyt szybko rozgrzeszamy naukowców za ich twórczość. Ktoś tu jednak zapomniał o innym potencjalnym zagorzeniu jakim są choroby a dokładnie mówiąc infekcje bakteryjne. Chwalić tęczaka w morzu wprowadzonego na drodze zarybień w czasie gdy likwidowane są całe stada hodowlane a troć ledwie zipie od UDN, jest co najmniej niepoważne.

Odpowiedź typu zarybienia były w latach 90- tych niczemu nie zaprzeczy bo nikt nie da nam gwarancji, że ktoś znów nie wpadnie na pomysł wsypania do wód zatoki kolejnych 40 ton tęczaków, tym razem zainfekowanych. Kto da gwarancję, że UDN nie dotknie dorszy mając na uwadze obecne infekcje bałtyckiej populacji tego gatunku.

Ja tam ciągle będę twierdził, że walczy się ze skutkiem, a nie z przyczyną.

W tej zasyfionej wodzie, gdzie wszystko porośnięte jest glonami nitkowatymi, tylko ciernik chce żyć. To samo widziałem ostatnio w jeziorze Karsińskim.

Więc dopóki będą okazyjnie spuszczać ścieki do zatoki puckiej to sobie mogą zarybiać. Dodatkowo z tego co wiem, to jakieś cieki wodne są przegrodzone, które uniemożliwiają ciągi tarłowe, co było główną przyczyną wyginięcia szczupaka.

Hanter ... demon szybkości
dalekiport.blogspot.com/2015/07/hunter-demon-szybkosci.html

Nie kto, a co zjada dorsze.
dalekiport.blogspot.com/2015/07/nie-kto-co-zjada-dorsze.html